sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 5


                                                     5.Duże plany
CHERYL:
   Odwróciłam się i szybkim krokiem ruszyłam ku mojemu domu. Czego on ode mnie chciał? Zadawałam sobie to pytanie. Nie znam gościa, a on już się mnie czepia. Każdy chłopak jest taki sam. Po dwudziestu minutach szybkiego marszu dotarłam do celu. Weszłam cichutko przez drzwi, aby nikogo nie obudzić. Miałam szczęście, wszyscy prawdopodobnie byli w swoich łóżkach i smacznie spali. Przeszłam na palcach do swojego pokoju i delikatnie zamknęłam za sobą drzwi. Opadłam zmęczona na łóżko. Moje myśli odbiegały wszędzie. Co by było gdyby on nie zauważył tamtej sytuacji? Po co zrobił to co zrobił? Przecież się nie znamy. Pytania tłumiły się w mojej głowie, ale nie łączyły się z żadną racjonalną odpowiedzią. A może to ja zwariowałam i ludzie są po prostu bardzo uprzejmi, lubią pomagać. Oh, sama nie wiem. Rozległ się dźwięk mojego telefonu, natychmiast zerwałam się z łóżka podchodząc do torebki, którą wcześniej rzuciłam na podłogę i wyjęłam źródło nie wielkiego hałasu. Był to sms od jakiegoś nie znanego mi numeru …
”Doszłaś cała? Harry x ”. Dodałam numer do kontaktów po czym odpisałam.
 ”Tak, jestem w domu cała i zdrowa”
‘’Bardzo się cieszę, dobranoc. Śpij spokojnie  x ’’. Nie odpisałam na jego wiadomość. Ok, po prostu pewnie myślał, że…Nie dokończyłam rozmyślania, zwinnie naciągnęłam na nogi krótkie szorty i włożyłam zwykłą ulubioną koszulkę do spania. Z powrotem wróciłam do łóżka i od razu zasnęłam.
‘’Córeczko idź do braciszka, proszę cię bardzo. Posłuchaj tatusia, zaraz wrócę, naprawdę. Muszę tylko wyjaśnić coś z tym panem. –Tatusiu, ja nie chcę ja się bardzo boję, czemu ten pan trzyma coś w ręku? Płaczę, łzy lecą z moich małych oczek. Patrzę na leżącą po boku mamusię, która się nie rusza.Nagle ciągnie mnie coś do tyłu. –Nie, nie, ni…Nic więcej nie mogę z siebie wydusić, ponieważ mój brat zakrywa mi dłonią usta. Obserwuję całą sytuację z daleka. Jesteśmy coraz dalej, gdy pada strzał, a ciało ojca opada bezwładnie na ziemię. Czuję mocniejsze szarpnięcie, gdy…”
-Aaa, aah!!!-krzyknęłam głośno. Byłam cała roztrzęsiona. Nagle usłyszałam głośne kroki.
-Cheryl?! Już wszystko dobrze-Charlie wbiegła do pokoju i zaraz usiadła przy mnie, przytulając do swojego drobnego ciałka. Łzy spływały po moich policzkach kapiąc na kołdrę. Położyłam się z powrotem do łóżka. Nie chciałam by siostra widziała, to co nocy, ale sny były nie do powstrzymania. Prawdopodobnie domyśliła się o co chodzi. Podniosła się i  zerknęła na mnie z politowaniem. Odwróciła się i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Niestety nie wróciłam już do spania, nie chciałam ponownie widzieć tych przerażających obrazów. Podkurczyłam nogi i owinęłam całe swoje ciało kołdrą, patrzałam przez okno przez resztę czasu.
LUCKY:
  Nie mam pojęcia co stało się poprzedniego wieczoru i czy w ogóle doszło do walki, jednocześnie byłam na siebie zła, gdyż zgubiłam gdzieś Cher. Mam nadzieję, że jej się nic nie stało. Wysłałam jej sms, aby dzisiaj o 14 przyszła do Liama do pracy. Nie wiem po co jej to pisałam, przecież ona ma dzisiaj sesję, więc pewnie będzie tam od 12. Sms z podobną treścią wysłałam do Harry’ego. Planuję wyprawić swoje urodziny i muszę mieć całą listę gości co najmniej tydzień wcześniej, niestety teraz to nie wyszło. Będę ją miała dwa dni wcześniej. Wiadomo, obudziłam się na ostatnią chwilę. Resztę wiadomości porozsyłałam do innych znajomych oraz opisałam, kiedy, gdzie i o której odbędzie się impreza urodzinowa. Liam oczywiście był już w pracy od 9, bo jak inaczej. Wstałam leniwie z łóżka i poszłam się odświeżyć oraz ubrać. Zajęło mi to zaledwie godzinę. Gdy byłam już w pełni gotowa, zeszłam na dół zjeść śniadanie. Wyjęłam białą miseczkę z szafki i nasypałam do niej nie wielką ilość płatków kukurydzianych, po czym zalałam wcześniej przygotowany smakołyk mlekiem. Włożyłam łyżkę do miski i poszłam usiąść na kanapę. Włączyłam telewizor. Leciały jakieś filmy, więc zostawiłam na jednym z nich, który okazał się nie być najgorszy. Tak spędziłam cały mój poranek. Przysnęłam…po jakimś czasie leniwie i bardzo powolnie podniosłam głowę, aby spojrzeć na zegarek. Wskazywał dopiero 13. Podniosłam się z kanapy i ruszyłam do kuchni odstawiając pustą miseczkę po śniadaniu. Ubrałam trampki, zarzuciłam torebkę na ramię, wzięłam kluczyki od samochodu i wyszłam z domu, szczelnie zamykając drzwi. Obróciłam się i podeszłam do samochodu. Wsiadłam ostrożnie, odpaliłam go i ruszyłam w drogę. Po 20 minutach byłam na miejscu. Tam, zaparkowałam tuż przy wejściu, bo co ja się męczyć będę. Zamknęłam drzwi auta i weszłam po schodach na przedostatnie piętro ogromnego budynku. Bez pukania wparowałam do pokoju, w którym miały odbywać się zdjęcia. Miałam wiele szczęścia, ponieważ mieli przerwę.
-Cześć kochanie!-radośnie krzyknęłam po czym podbiegłam do Liama i złożyłam mu delikatny pocałunek na ustach, chłopak pogłębił go i trwaliśmy tak przez dobre dwie minuty. Gdy odlepiliśmy się od siebie, zauważyłam słodki uśmieszek Cheryl. Podeszłam do niej i przywitałam się.
-No, więc jak wam idzie praca? Cher jak ci się tutaj podoba, po minie Davida widzę, że jest tobą zachwycony-zadałam jej pytanie, byłam bardzo zaciekawiona tą sytuacją.
-Haah, praca bardzo dobrze. Jest naprawdę świetna. Czy ja wiem czy mną…zdjęcia się mu podobają. Z Liamem myśleliśmy, że nam tu zejdzie taki jest zadowolony i radosny, chwali się każdemu-mówiła śmiejąc się w między czasie. Odwzajemniłam tym samym. Staliśmy i rozmawialiśmy przez pewnie czas. Usłyszeliśmy otwierające się drzwi za nami. Do pomieszczenia wszedł nikt inny jak Harry. Podszedł do nas.
-Cześć wam, a co to za zbiórka?-zapytał ukazując swoje białe zęby.
-Postanowiłam, że skoro jesteście moimi najbliższymi osobami to pomożecie mi w urodzinach. W sensie nie, że wyprawicie mi je, tylko pomożecie w organizacji, no i oczywiście jesteście zaproszeni-ciągnęłam dalej. Nie byli raczej zaskoczeni moim monologiem. Uśmiechnęli się jedynie i odwrócili wzrok.
-Rozumiem, że to znaczy, że się zgadzacie…tak?-musiałam się upewnić, ponieważ ich miny i gesty lekko mnie zmyliły.
-Tak, jasne. Możesz na pewno na mnie liczyć-Cher powiedziała promiennie i się uśmiechnęła ukazując białe, malutkie ząbki.
-Tak, tak na mnie też-Harry również potwierdził, mimo iż poplątał mu się język. Byłam zachwycona wręcz, że mi pomogą, bo zostały zaledwie dwa dni. Liama, nie musiałam pytać o zdanie. Oczywistym było, że pomoże mi wszystko zorganizować. Nasze spotkanie miało dobiec końca, jednak przypomniało mi się coś
-Właśnie-krzyknęłam-Cheryl, to jest Harry, jest moim przyjacielem już od dziecka- radośnie wypowiedziałam.
-Harry, to Cher moja przyjaciółka, która jest dla mnie bardzo ważna- wykonałam podobne manewry jak poprzednio.

-Tylko, że my się raczej już troszeczkę znamy…-powiedział, nie do końca przekonany Harry i wyciszył swój głos.   

2 komentarze: