*informacja na dole-proszę sprawdź
7.Zagadka
CHERYL:
Trwałam w uścisku
chłopaka. Był taki uroczy. Wpatrywałam się w jego głęboko zielone oczy. Czułam
się przy nim nie zwykle dobrze, mimo że go wcale nie znałam. Na chwilę
odwróciłam się, aby zobaczyć co robi Luck. Położyłam głowę na ramieniu chłopaka.
Poczułam mocniejszy uścisk na swoim ciele, ręce Harry’ego powędrowały na moje
plecy. Chciałam spojrzeć jeszcze raz w te magiczne oczy, ale coś odciągnęło
mnie w tył. Ujrzałam Liama. Miał taki śmieszny wyraz twarzy lecz za razem dosyć
poważny. Zaczęliśmy tańczyć. Nie wyszło to najgorzej. W rogu pomieszczenia
zauważyłam Lucky, która rozmawiała z Harrym. Co chwila któreś z nich spoglądało
w moją stronę. Puściłam zwinnie Liama i ruszyłam szybkim krokiem do znajomych.
Podeszłam do nich, przestali rozmawiać. Patrzeli się na mnie i dziwacznie
uśmiechali.
-A o czym to tak namiętnie rozmawiacie?- zapytałam się ,
wpatrując w tę dwójkę.
-Aaa, ten …. No …my – plątał się we własnych słowach
zielonooki brunet.
-Nic takiego, po prostu Harry musi już iść- oznajmiła Lucky
i wybrnęła z nie zręcznej dla nich sytuacji.
-Co?! Ja ?! aaaa, no tak…- chłopak sam nie wiedział o co
chodzi, wnioskuje, że nie byłby najlepszym aktorem. –Bardzo mi przykro, ale do
zobaczenia kiedy indziej. Luck gratuluje jeszcze raz-powiedział spokojnie po
czym udał się do wyjścia. Byłam zdziwiona zachowaniem przyjaciółki, wiedziałam,
że do najmilszych i kulturalnych to ona nie należy, ale bez powodu tak się nie
zachowuje. Spojrzałam na nią, delikatnie się uśmiechając. Czułam lekką złość lub smutek. Sama nie wiem, gubię się we
własnych emocjach. Zaręczeni oddalili
się do innych gości. Odetchnęłam cicho. Nagle usłyszałam sygnał telefonu. Wyjęłam
go z torebki. Pewnie Bradley coś chce, ewentualnie Charlie myśli o wkręceniu
się na imprezę. Odblokowałam Iphona i zobaczyłam wiadomość…napisał Harry?! ‘’Cher,
jestem na zewnątrz, może wyszłabyś do mnie? Porozmawiamy, H x”. Byłam
zdziwiona. Włożyłam komórkę z powrotem do małej kopertówki. Zwinnym krokiem
szłam do wyjścia. Otworzyłam drzwi wychodząc na świeże powietrze. Podniosłam
wzrok wyżej i ujrzałam Harry’ego opierającego się o swojego, lśniącego Range
Rovera. Podeszłam nieco bliżej i zatrzymałam się wpatrując w chłopaka. Powoli
odepchnął się od auta i zrobił kilka kroków w przód, co wywołało u mnie
delikatny uśmiech. On również się uśmiechnął.
- Chciałeś żebym przyszła- cicho powiedziałam, musiałam coś
powiedzieć. Nie lubię milczenia.
-Tak, chciałem. Wiesz, ja pomyślałem sobie, że może jutro
miałabyś czas się zobaczyć? – zapytał mnie, po czym opuścił głowę w dół. Ym,
nie koniecznie jestem chętna do spotkań z nie znajomymi. Zawsze tak miałam, od
dzieciństwa boję się kogokolwiek, może jest to spowodowane tym co mnie
spotkało? Nie mam pojęcia. Trwaliśmy w cichy, którą spowodowałam brakiem
odpowiedzi. Nie, raczej się nie zgodzę! Ja go nie znam…a jak to świr…
- Myślę, że znajdę dla ciebie chwilę- uśmiechnęłam się ukazując
zęby. Cheryl do cholery! Krzyczała mi w głowie moja druga ja.
-Wspaniale, napisze do ciebie- oznajmił. Widziałam radość w
zielonych oczach chłopaka. Jakby pełno iskierek tańczyło ze szczęścia. To było
urocze, ale trochę zastanawiające. Uśmiechnęłam się ponownie, zaczęłam oddalać
się w stronę kawiarni. Prawie dotarłam do drzwi, gdy zza nich wybiegła Lucky.
Bardzo szybko znalazła się obok chłopaka i zaczęła mu coś mówić. Nie słyszałam
ani jednego słowa, mówili zbyt cicho. Obserwując ich zauważyłam jak dłonie
Harry’ego zaciskają się w pięści. Jego mina była bardzo poważna. Luck odsunęła
się kawałek, a on wsiadł do pojazdu i z piskiem opon odjechał. Nie miałam
pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Spojrzałam na przyjaciółkę, która znalazła
się przy mnie.
-Lucky, możesz mi powiedzieć o co do cholery chodzi?!
Zachowujecie się jakby nie wiadomo co miało być lub było…wytłumaczysz mi może?-
moje zdenerwowanie brało górę nad innymi emocjami.
-Tak Cher, kiedyś na pewno, teraz nie- odpowiedziała mi, po
czym weszła do kawiarni. Stałam zdezorientowana na dworze. Chyba muszę częściej
przebywać z innymi, może ich zrozumiem, pomyślałam. Nie miałam ochoty wracać na
imprezę. Wyjęłam z torebeczki paczkę papierosów oraz zapalniczkę. Zapaliłam
jednego i ruszyłam przed siebie. Szłam bardzo wolno. Postanowiłam nie iść
jeszcze do domu. Skręciłam do pobliskiego parku. W drodze zdążyłam już zapalić
trzy papierosy. Usiadłam na ławeczce nie daleko stawu. Wpatrywałam się w wodę,
potem w niebo. Chłodne powietrze dotarło do mnie przyprawiając o gęsią skórkę.
Ten świat jest naprawdę dziwny, a może to ja? Rozmyślałam nad tym wszystkim co
się dzisiaj stało. Tak długo nie wychodziłam z domu. Czy ludzie dalej są tacy
jak Diabeł? Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, jedna za drugą. Gdy tylko
zamykałam oczy widziałam obrazy z moich snów. Przerażające postacie i harmider
panujący dookoła. Podniosłam się z ławki, zaczęłam iść przed siebie, sama nie wiedząc
gdzie. Ponownie wzięłam uzależnienie do ust i podpaliłam. Przeszłam kilka uliczek
dochodząc do skrzyżowania. Stamtąd mogłam już bez problemu trafić do domu.
Następnego dnia
LUCKY:
Moja impreza
urodzinowa okazała się być najlepszą na świecie. Pełno prezentów, genialnie
spędzony czas i oczywiście zaręczyny. Tak bardzo go kocham, dostałam najlepszy
prezent jaki kiedykolwiek mogłabym dostać. Przekręciłam się na bok. Na miejscu
tuż obok mnie uroczo spał Liam. Przysunęłam się bliżej i wtuliłam w jego
ciepły, umięśniony tors. Oparłam głowę. Na tali poczułam delikatny, przyjemny
dreszczyk, spowodowany gestem chłopaka. Objął mnie, mocniej tuląc do siebie.
Czułam się jak najszczęśliwsza osoba na całym świecie. Leżeliśmy tak przez
długi czas, do momentu, aż nie usłyszałam sygnału mojego telefonu. Sms od…Gemma!
- To Gemma! – krzyknęłam radośnie, od razu odczytując
wiadomość: ”Przyleciałam do Londynu!
Zobaczymy się? Gem x ”Spojrzałam na uśmiechniętego Liama, szybko odpisując jej.
”Oczywiście, że tak! W kawiarni Zayna za
godzin. Luck x ”Odłożyłam telefon na szafeczkę .Przyszedł sms. Sięgnęłam po
Iphone. ”Niestety zejdzie mi jeszcze trochę, muszę załatwić parę spraw. Co ty
na to, że o 20 w Neon Lights? G x ”- napisałam dziewczyna. Pomyślałam, że to
nie głupi pomysł, po za tym i tak zaczynam pracę za dwie godziny, a wieczorem
Liam jedzie gdzie z szefem. ”Pewnie, to nawet lepiej. Harry wie, że jesteś? L x
”- odpisałam. Obróciłam głowę i złożyłam delikatny pocałunek na policzku mojego
chłopaka. Odwdzięczył pocałunek. Sygnał sms przerwał naszą prywatność ”Niech nie wie lepiej, sama wiesz .Do zobaczenia.
G x” No przecież! Jak mogłam zapomnieć…Wstałam
z łóżka, poszłam do łazienki wyszykować się do pracy. Liam poszedł spać dalej.
Po godzinie, zeszłam na dół, wzięłam jabłko i wybiegłam z domu, kierując się
prosto do pracy. Włożyłam drugi komplet ciuchów, chowając go do auta, bo zaraz po
wyjściu z klinki miałam spotkać się z Gemmą w klubie.
CHERYL:
”-Brad, ale ja nie chce! Wracam do tatusia i
mamusi! Odstaw mnie na ziemię teraz!-krzyczę próbując wyrwać się z mocnego
uścisku starszego brata. Płaczę mimowolnie. Biegniemy przez kolejne pokoje,
ktoś nas goni ,bardzo się boję. Nie daleko nas pada strzał, Charlie zaczyna
płakać.- Cher, złap się mnie mocno i nie puszczaj! Nagle … ”
Wybudziłam się, cała roztrzęsiona. Otarłam
twarz. Tym razem nikogo przy mnie nie było. Bradley w pracy wróci około 19, a Charlie u koleżanki na noc. Jak
ja to uwielbiam po prostu. Wyczołgałam się z łóżka. Zeszłam na dół do kuchni.
Nalałam soku do szklanki. Upiłam łyk napoju i usiadłam na kanapie w salonie.
Siedziałam bezczynnie z 15 minut, zanim dotarło do mnie, że muszę coś zjeść i
zacząć funkcjonować, bo przecież jest już…no właśnie, która to już godzina?
Wyjęłam z tylnej kieszeni krótkich szortów Iphone. O matko, już 15?! To niemożliwe
jest przecież. Jak mogłam tak długo spać?! Podeszłam do lodówki i zaczęłam
przygotowanie mojego „śniadania”. Wyjęłam mleko, dwa jajka. Z dolnej szafki
wyjęłam plastikową miskę i łyżkę. Z blatu, na którym stały pojemniki z różnorodnymi składnikami, wzięłam mąkę
następnie nasypując do wcześniej przygotowanej miski, dodałam szklankę mleka i
dwa jajka. Całość energicznie wymieszałam. Postawiłam patelnie na gazie,
nalałam oleju i włączyłam palnik. Gdy była już wystarczająco ciepła, chochlą
nalałam masę po czym zaczęłam smażyć naleśniki. Po 20 minutach, całe śniadanie
było gotowe. Zasiadłam jak królowa i zaczęłam jeść, popijając moim ulubionym
sokiem jabłkowym. Zakańczając moją ”ucztę” , tradycyjnie usiadłam na kanapie,
włączając telewizor…niestety oddałam się w krainę snu. Wybudził mnie dźwięk
komórki. Dostałam sms ”Hej, o 20 idziemy
do Neon Lights! Szykuj się masz godzinę. Przyjadę po ciebie. Harry x” Godzinę?
Jak? Przecież ja tylko chwilkę spałam. Zerwałam się z sofy udając się na górę
do pokoju. Jak poparzona wskoczyłam pod prysznic, aby się nieco odświeżyć. Gdy
wyszłam, włożyłam czarne rurki z lekkim połyskiem i czarną bluzkę z ćwiekami.
Dodałam do kompletu delikatną biżuterię. Zrobiłam naturalny makijaż.
Rozczesałam włosy i pozwoliłam im swobodnie opaść na klatkę piersiową. Użyłam
perfum. Zbiegłam pospiesznie do korytarza, całą kreacje zamknęłam ubierając
wysokie szpilki. Teraz byłam już gotowa. Wyszłam z domu, upewniając się, że
drzwi są szczelnie zakluczone. Na dole czekał już na mnie Harry. Uśmiechnęłam
się na jego widok. Podeszłam od strony pasażera, a on otworzył mi je pomagając
wsiąść do środka. Przeszedł na swoją stronę i usiadł na siedzeniu, odpalając
silnik. Gdy dojechaliśmy na miejsce, ponownie chłopak otworzył mi drzwi,
wyszłam z pojazdu. Chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy do środka. Tam trzymał mnie
bardzo blisko siebie. Wokół nas znajdowało się mnóstwo pijanych i naćpanych
ludzi. Teraz rozumiem dlaczego Bradley bierze dni, a nie noce. Usiedliśmy przy
barze, na przeciwko siebie.
-Ślicznie wyglądasz. Co pijesz? – uśmiechnął się do mnie.
-Dziękuje, to co ty – odpowiedziałam niepewnie. Nie miałam pojęcia
co mam robić. Dlaczego?
-Hah, zamówię nam moje ulubione drinki. – oznajmił mi, po
czym wykonał to. Wpatrywałam się w jego odznaczające się mięśnie. Pewni dużo
czasu spędza na siłowni, od razu pomyślałam. Odwróciłam głowę, aby rozglądnąć
się trochę po klubie. Zauważyłam chłopaka, który siedzi tuż obok. Wpatrywał się
we mnie, przesuwając się coraz bliżej i bliżej. Czułam się nie zręcznie. Myślałam
o wyjściu stąd, jednak Harry pojawił się w porę.
-Proszę kochanie-podał mi drinka. Nie podobało mi się to jak
się do mnie zwrócił. Skinęłam jedynie głową w jego stronę. Usiadł po mojej
drugiej stronie, zerkając na nie znajomego. Odstawił alkohol na stolik. Położył
dłoń na mojej nodze i obrócił moje ciało w swoją stronę, patrząc mi w oczy.
Mężczyzna, który siedział tuż koło mnie wstał i poszedł sobie. Nie wiadomo
czemu, ta sytuacja wydała mi się zabawna. Wzrok Harry’ego powędrował za
odchodzącym chłopakiem.
- Czego chciał ten dupek?-zapytał patrząc się dalej w tamtym
kierunku.
- Nie mam pojęcia- odpowiedziałam nie rozwijając bardziej
wypowiedzi.
- Bo…-jego wzrok zamarł w jakimś punkcie, nie wydusił z
siebie już żadnego słowa, tym samym nie dokańczając zaczętego zadania.
Obróciłam głowę, aby zobaczyć na czym tak bardzo skupił swoją uwagę.
Rozglądnęłam się i zauważyłam, że kilka stolików dalej siedzi Lucky wraz z
jakąś dziewczyną, która była bardzo ładna.
-Muszę tam iść- wstał z miejsca i ruszył w stronę dziewczyny.
Mój towarzysz z hukiem odsunął krzesło i uderzył pięściami o stół, zaczął
krzyczeć na dziewczyny. Wstałam z miejsca, byłam zdezorientowana. Bardzo boję
się takich zachowań, łączą się one z moją przeszłością i z „Diabłem”…Złapałam
torebkę i wybiegłam z klubu, kierując się w nieznane mi miejsce. Nie mogłam
pojąć jak ktoś tak romantyczny, opiekuńczy może być tak agresywny.
~!!! Kolejny rozdział gotowy, niestety
nie jest zbyt dobry…brak weny, ale umowa to umowa 8 kom=rozdział, więc rozdział jest. Prosimy o
komentarze i przekazywanie o istnieniu naszego bloga innym<3 Wraz z Katy
pomyślałam, że podbijamy stawkę…9 lub 10 kom= nowy rozdział. Oczywiście może
być więcej^^ W razie nie jasności zadajcie pytanieJ