środa, 23 lipca 2014

Rozdział 14

                                            14. Kłótnia 


HARRY:
  Trzymałem w objęciach roztrzęsioną przyjaciółkę. Chciałem wiedzieć, co się stało, ale nie teraz. Ona na pewno nie chciałaby rozmawiać. Nie lubiłem kiedy wyglądała tak jak w tej chwili.
- Ja poprowadzę- utwierdziłem dziewczynę. Próbowała wyrwać się z mojego uścisku, lecz nie udało jej się to. Powoli zbliżyłem swoją dłoń do jej i wyślizgnąłem kluczyki do pojazdu. Odszedłem od Lucky, kierując się w stronę auta. Otworzyłem drzwi od strony pasażera, gdzie siedziała Cheryl.
- Teraz Lucky siedzi tutaj, a ja prowadzę- poinformowałem oschle. Dziewczyna rzuciła mi markotne spojrzenie, po czym przesiadła się do tyłu. Otworzyłem szerzej drzwi gestykulując w stroną Lucky, aby podeszła. Przyjaciółka posłusznie ruszyła ku mnie, siadając wygodnie na siedzeniu z przodu. Pociągnąłem za pas, następnie zapinając go po drugiej stronie tali Luck. Jednym zwinnym ruchem, zamknąłem drzwi tym samym okrążając samochód. Usiadłem na miejscu kierowcy i ruszyłem. Nie bardzo wiedziałem, gdzie mam jechać, na razie droga biegła prosto, więc nie musiałem się tym zbytnio martwić. Spojrzałem w stronę Lucky. Jej wyraz twarzy przygnębił mnie, delikatnie przesunąłem swoją dłoń na jej kolana, następnie przesuwając ją w górę i dół. Dziewczyna nie zareagowała, jedyne co odwróciła głowę w przeciwną stronę, patrząc przez szybę po swojej stronie. Wróciłem dłonią na kierownice. Ciągle panowała cisza. Prowadziłem dalej pojazd, bez jakiegokolwiek głębszego zastanowienia. Dlaczego on wciąż ją dręczy? Czemu on jej nie zostawi w spokoju? Skrzywdził ją, a teraz czegoś od niej oczekuje. Nienawidzę go. Spojrzałem na Luck. Miała nieobecne spojrzenie. Spróbowałem jeszcze raz ją pocieszyć kładą rękę na kolano jak za pierwszym razem. Nic nie powiedziała, ani nie wykonała żadnego ruchu tylko z jej oczu skapnęła pojedyncza łza. Ścisnąłem mocniej dodającej przyjaciółce otuchy. Lucky złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się. Odwzajemniłem gest i wróciłem do kierowania. Zbliżałem się do skrzyżowania.
- Teraz, w którą stronę ?- spytałem towarzyszki.
- W prawo, później pierwszy skręt  w lewo i cały czas prosto. - poinstruowała beznamiętnym tonem. Skręciłem i kontynuowaliśmy jazdę. Spojrzałem w lusterko, aby zobaczyć na Cheryl. Jej mina mówiła wszystko.

CHERYL:
   Nie mogłam patrzeć na to co się dzieje z przodu. Zachowywali się jak... para! Byłam zazdrosna. Przyznaje się, ale on mnie całował, a teraz zapomniał, że ja też jadę. Co miałam powiedzieć? Zostaw naszą najlepszą przyjaciółkę w potrzebie i zajmij się mną. Jestem samolubna. Nie wiem co mam myśleć. Muszę zapalić.
- Zatrzymaj się.- burknęłam do Harry'ego. Zerknął na mnie przez lusterko.
- Za jakieś 2 km będzie stacja benzynowa. Tam się zatrzymaj.- wtrąciła się Luck.- muszę kupić wodę.- świetnie muszę czekać. Z pochmurną miną zsunęłam się kawałek z siedzenia. Patrzyłam przez okno na mijające nas drzewa. Nie chciałam patrzeć na to co robią. Liczyłem je i po 20 zobaczyłam nasz przystanek. Kiedy tylko się zatrzymał wyszłam z samochodu kierując się na tyły budynku. Ujrzałam tylko jak Harry pomaga wyjść przyjaciółce z pojazdu, jakby sama nie umiała. Wyjęłam papierosy oraz zapalniczkę z kieszeni i zapaliłam. Dym zaczął wydobywać się z moich ust. Poczułam ukojenie we wszystkich problemach. Gdy skończyłam wróciłam do pojazdu. Harry i Luck już tam byli i najwidoczniej kłócili się. Podchodząc do drzwi usłyszałam jedno słowo. Dla innych mogło by być zwyczajne, ale dla mnie wiele znaczące " tata". Czemu ona rozmawiała o nim. Nienawidziła poruszać tego tematu. Chyba jednak nie znam jej tak dobrze. Dziewczyna spojrzała w moją stronę delikatnie się uśmiechając. Poszła w kierunku sklepiku, za pewne po napój lub coś do jedzenia. Chciałam wejść do auta, gdy koło mnie znalazł się Harry układając od tyłu swoje dłonie na moich biodrach. Poczułam ciepło bijące od niego, lecz świadomość jak zachowywał się w stosunku do mnie, flirtując z Lucky była nie do pomyślenia! 
- Zostaw mnie- burknęłam do niego, zwinnie wślizgnęłam się do auta na tylne siedzenia. Usiadłam wygodnie, opierając głowę o drzwi, zerkałam przez szybę. Harry zamknął za mną drzwi, przeszedł na miejsce kierowcy i usiadł. Panowała cisza. Nawet dobrze, o czym miałam z nim rozmawiać? Nie do pomyślenia, że miałam z nim mieszkać w tym domku. Czekaliśmy na Lucky. Poczułam wibracje w kieszeni od spodni. Szybko wyjęłam komórkę i odczytałam sms " Ej księżniczko o co chodzi? x ". Harry, no pewnie...Nie odpisałam na to, tylko schowałam Iphone z powrotem do kieszeni. Ujrzałam wzrok chłopaka w przednim lusterku. Natychmiast wróciłam do poprzedniej pozycji. Może zachowywałam się jak kilku letnie dziecko, ale on też nie był bez winy. Drzwi od strony pasażera otworzyły się i do samochodu wsiadła Luck. Zapięła pas, tym samym odwracając się w moim kierunku z uśmiechem. Odwdzięczyłam się posyłając jej fałszywy uśmieszek, nie wiedziałam czy dobrze robię, emocje jednak wzięły górę. Dziewczyna posmutniała, po czym odwróciła wzrok. Harry odpalił auto i ruszył z piskiem opon. Nie lubiłam szybkiej jazdy.
- Zwolnij natychmiast, bo wysiądę- zwróciłam mu uwagę, bałam się szybkiej jazdy. Nie koniecznie chodziło mi o moje bezpieczeństwo co bardziej o... tak Harry'ego. Dlaczego? 
- Haha, nie zwolnię, a ty nie wysiądziesz- zakpił ze mnie. Cała podróż miała wyglądać w ten sposób, nie byłam uradowana. Powoli zaczęłam odpinać pasy, następnie przechylając się, aby otworzyć drzwi. 
-Nie! Nie rób tego...zwolnię już - spokojnie powiedział, czego się nie spodziewałam. Usiadłam na miejscu tak jak wcześniej. Lucky nie odezwała się ani słowem przez całą drogę. Jechaliśmy, zostało jeszcze troszkę. Byłam zmęczona i zasnęłam. 
"- Tak bardzo się boję braciszku- szlocham.- Bardzo! A co się dzieje z Charlie, dlaczego ona śpi? Chce do mojej mamusi! Chce do mamusi i tatusia! Bradley ja-a-a ch-chce-e - płaczę, krzyczę. Nie wiem komu ufać, każdy coś ode mnie chce. 
- Powiedz mi Cher co ten pan powiedział- pyta mnie mój brat. 
- Nikt nic nie powiedział, była burza tak jak teraz! Nic nie powiem..."

- Cher! Cher! Cheryl! Słyszysz?! Proszę cię spójrz na mnie... słyszysz księżniczko? Spójrz na mnie!- krzyczał czyjś głos. Otworzyłam szeroko oczy, z których zaczęły wypływać pojedyncze łzy. Uniosłam wzrok wyżej. Zobaczyłam, że jesteśmy w jakimś domu, otoczenie wydawało się bardzo bogate, a pomieszczenie pięknie urządzone, lecz dalej byłam przerażona snem opowiadającym o mojej przeszłości. Te momenty były jednocześnie przykre i straszne, zwłaszcza wtedy dla kilku letniej dziewczynki. W końcu odnalazłam punkt, w który zaczęłam się wpatrywać. Te brązowe loki i głęboko zielone oczy były nadzwyczajne, brakowało tylko uśmiechu. Harry siedział koło mnie. Jego sylwetka opierała się delikatnie o moją. Uśmiechnął się delikatnie, tym samym gładząc ostrożnie dłonią mój policzek. 
- Już jest wszystko dobrze księżniczko, jesteśmy na miejscu- ciepło i bardzo łagodnie wypowiedział. 

HARRY:
  Cheryl leżała na kanapie w salonie, a ja tuż obok niej. Strasznie było mi szkoda dziewczyny, która cierpi przez długi czas z powodu powracających snów. Nie wiedziałem wszystkiego, ale ten czas, który mieliśmy spędzić razem, chciałem wykorzystać, aby dowiedzieć się więcej. Dziewczyna pokręciła twierdząco głową na moje słowa. Przytuliłem ją mocno, poczułem ciepło jakie dawała. Ostrożnie musnąłem jej usta, kładąc dłonie na jej biodra. Powoli przenosiłem ręce wyżej, obrysowując kształt tali. Przesuwałem dłonie po jej plecach i linii kręgosłupa, tocząc kółka. Cher dała mi buziaka w policzek, po czym wyślizgnęła z moich objęć. Wstała, z gracją podchodząc do okna. 
- Gdzie Lucky?- zapytała bardzo cicho.
- Pojechała do domu, jesteśmy sami- oznajmiłem. 
- Sama?- martwiła się o przyjaciółkę, co było dla mnie w pełni zrozumiałe.
- Liam po nią przyjechał, jest bezpieczna. Będzie dobrze. Na górze jest sypialnia- ciągnąłem rozmowę, powoli podnosząc się z kanapy. Modelka patrzała na mnie zdziwiona. 
- Jedna sypialnia? Co z moją pracą? - zadawała wiele pytań, jakby nie mogła po prostu zrozumieć.
- W twojej pracy wszystko załatwione. Tak jedna!- odburknąłem głośniej. Nie spodobało jej się to, patrzała na mnie z wyrzutem. 
- O co ci kurwa chodzi? Co ty masz za problem?! Wszyscy koło ciebie chodzą, a ty wypytujesz się o jakieś nie potrzebne gówna. Wkurwiasz tylko wszystkich! Biedna, biedna Cher... pierdoli się wszystko jak u każdego, ale to Cher przecież! Spierdalaj! - wykrzyczałem do dziewczyny. Do jej oczu automatycznie napłynęło pełno łez. Zaczęła płakać. Strąciłem wazon stojący z całej siły. Szkło roztłukło się na podłodze tuż przy Cher. Co ja zrobiłem?! Nawet nie zauważyłem, że całość została skierowana w jej stronę. Zauważyłem krew, dziewczyna z płaczem wybiegła z domu i ... 

* Kochani bardzo przepraszamy za tak długą nieobecność. Trochę się zawiodłyśmy z powodu nie wielkiej liczby komentarzy, ponieważ to już 14 rozdział, komentarzy było tylko 6. Postaracie się o 8 lub 10 chociaż? To naprawdę wiele dla nas, więc czekamy na pamiątkę od was :) Co ten Harry? hmm.. mamy nadzieję, że wam się podoba. Zapraszamy na ask.fm <3