CHERYL:
Gdy usłyszałam dźwięk telefonu podniosłam się z kanapy i podeszłam do torby.
Wyjęłam komórkę i spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniał napis "Lucky". Odebrałam.
Wyjęłam komórkę i spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniał napis "Lucky". Odebrałam.
- Czego pragnie twa dusza ?- zapytałam swoją przyjaciółkę.
- Moja nie poskromiona dusza pragnie wiedzieć gdzie jest dziewczyna, która powinna powiadomić mnie po wyjściu ze szpitala- po jej głosie mogłam wnioskować, że jest zdenerwowana, ale nie tyko z mojego powodu. Ciekawe.
- Jeestem... u... Harry'ego.- oświadczyłam przeciągając, każdą literkę, bo bałam się powiedzieć prawdę
- Niee...- wykrzyczała do aparatu i rozłączyła się. Odłożyłam telefon i wróciłam na sofę. Byłam zdziwiona jej reakcją. Należała do nieprzewidywalnych osób, więc nie wiem co wymyśli. Siedzieliśmy w przyjemnej ciszy. Nie potrwała długo, gdy do mieszkania wparowała... Lucky. Spojrzałam na nią i mogłam się domyślić co nastąpi za chwilę. Na jej twarzy malowała się złość, przerażenie i zdziwienie. I miałam rację. Szybkim krokiem ruszyła w stronę chłopaka. Mocnym ruchem złapała go za ucho i pociągnęła na ogród. Cała ta sytuacja wyglądała naprawdę komicznie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Nie wiele słyszałam, bo mówili szeptem, ale wiedziałam, że mówią o mnie i moim pobycie w domu Harry'ego. Po paru minutach wrócili do salonu. Chłopak ustał koło kanapy i widać było, że jest zmieszany.
- Skarbie...- zaczęła niepewnie Lucky, podeszła bliżej i kucnęła przede mną- chciałabym wziąć cię do siebie i powinnam to zrobić, ale nie będziesz bezpieczna, a to jest dla mnie najważniejsze.
- Co się stało ? Jak mogę być w niebezpieczeństwie w twoim mieszkaniu? - nie wiedziałam co się stało, ale musiałam się dowiedzieć.- Lucky. Powiedz mi prawdę, przecież wiem kiedy kłamiesz.
- Dzisiaj wieczorem... w salonie... - jąkała się, jakby się bała mojej reakcji.- rzucili kamieniem w szybę.- wyrzuciła z siebie. Dopiero teraz zauważyłam jakie ma opuchnięte oczy od płaczu i delikatne zadrapanie na nadgarstku.
- O boże !- byłam przerażona, przecież ona nie miała wrogów... chyba.
- Nic nam się nie stało. Posłuchaj... - zaczęła, nie byłam pewna co wymyśli, ale na pewno nie zgodzi się, abym mieszkała z bokserem.- rozmawiałam z Harrym i stwierdziliśmy, że... wyjedziecie razem do domku letniskowego Liama. Bradley nic nie będzie wiedział, a jak wróci to powiem mu, że pojechałaś do Charlie. Takiej wersji się trzymajmy. Jasne?- spojrzała na nas znacząco, a my tylko kiwnęliśmy głowami.- No to dobrze. Spakujcie się i jutro rano po was przyjadę.- wstała, przytuliła mnie mocno i wyszła. Byłam w szoku. Ona mnie wysłała, samą z Harrym do domku, który jest 200 km stąd ? Nie wieżę. Spojrzałam na chłopaka, który tylko się uśmiechnął i poszedł na górę, aby się spakować. Ja tak właściwie byłam spakowana, więc nie miałam nic do zrobienia. Ciągle mam smak ust Harry'ego na swoich. Nie mogę zapomnieć tego pocałunku. Był to mój pierwszy, więc nie mam porównania, ale czułam się jak księżniczka. Czule dotykał mojego policzka i bioder. No i ten jego uśmiech i te słodkie dołeczki. Zielone głębokie oczy. Edwards ogarnij się! Pamiętasz co obiecałaś mamie. Położyłam się na sofie i przykryłam kołdrą. Nie chciałam iść spać ze względu na sny, ale senność wzięła górę i minutę później udałam się w krainę Morfeusza.
"- Posłuchaj!- powiedział mi braciszek- Musimy uciekać, naszych rodziców już nie ma musimy sami sobie radzić.
Ale ja chciałam, żeby byli, żeby mnie przytulili i powiedzieli, że wszystko będzie dobrze. Biegniemy i biegniemy. Nawet nie wiem dokąd. Słyszę trzask gałęzi. Odwracam głowę i widzę zakapturzoną postać. Diabeł!!"
Czułam jak ktoś potrząsa mnie za ramię i krzyczy moje imię. Otworzyłam oczy i ujrzałam przerażoną twarz Harry'ego. Usiadłam i mimowolnie zaczęłam płakać. Objął mnie i zaczął uspokajać. O nic nie pytał i za to byłam mu naprawdę wdzięczna. Puścił mnie i poszedł do kuchni. Spojrzałam na zegarek, który stał koło telewizora. Wskazywał godzinę 6.00 rano. Niedługo przyjedzie Luck. Podniosłam się z kanapy i ruszyłam w stronę łazienki, aby się odświeżyć i przebrać. Po drodze sięgnęłam po torbę z moimi rzeczami. Wzięłam szybki prysznic, wybrałam rurki i słodką bluzkę z pieskiem. Zeszłam na dół, a tam czekała na mnie niespodzianka. Pysznie wyglądające śniadanie. Rzuciłam walizkę na przedpokój i usiadłam na jednym z krzeseł. Harry wyszedł z kuchni z ogromnym uśmiechem na twarzy. W rękach trzymał miseczkę z jagódkami w środku. Sięgnęłam po głęboki talerz i nasypałam do niego trochę płatków, do których nasypałam owoce. Zalałam mlekiem i zaczęłam jeść. Nie chciałam zaczynać rozmowy, bo wiedziałam, że zapyta się o sen, a ja nie chciałam o nim mówić. W spokoju jedliśmy śniadanie. Gdy skończyliśmy Styles chciał sprzątać, ale wyręczyłam go w tym, by ten mógł wziąć prysznic. Po ogarnięciu stołu przyszedł czas na salon. Poskładałam pościel i włożyłam wszystko do sofy. Złożyłam ją, gdy nagle poczułam czyjeś dłonie na biodrach. Szybko się odwróciłam i ujrzałam twarz Harry'ego. Pocałował mnie w policzek, a potem w usta. Jego wargi dotknęły moich, a ja poczułam motyle w brzuchu. Pogłębiał swój uczynek, lecz namiętną chwilę przerwał nam dzwonek do drzwi. Bokser wypuścił mnie ze swoich objęć kończąc to co zaczął. Długo nie musiałam czekać, bo sekundę później do salonu wparowała Luck. Uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam, ale ukradkiem cały czas patrzałam na chłopaka, który wziął bagaże i pewnie zaniósł je do samochodu przyjaciółki. Ruszyłyśmy za nim. Szczerze mówiąc myślałam, że auto będzie prowadził Harry, ale okazało się, że nie zna drogi, więc za kierownicę usiadła Malik. Nie mówię, że jej nie ufam no, ale bałam się jechać, gdy ona siedzi za kierownicą, a czekało nas 3,5 godziny drogi. Umiała depnąć i kochała ryzykowną jazdę. Usiadłam po stronie pasażera, a Styles z tyłu. Wyruszyliśmy. Usłyszałam chrapanie boksera, więc domyśliłam się, że śpi. Zerknęłam ukradkiem na Lucky i ujrzałam na jej twarzy skupienie, zdenerwowanie oraz zmęczenie. Chciałam się zaoferować, aby poprowadzić, lecz nie znałam drogi. Nie wiedziałam nawet, że Liam ma domek letniskowy. Niby Malik mówiła o zamożności jego rodziców, ale nie myślałam że aż tak. Jechaliśmy w ciszy przerywanej nieznośnym chrapaniem. Uśmiechnęłam się po nosem. Chciałam coś powiedzieć, gdy zaczął dzwonić telefon Lu, byłam pewna, że to Liam, więc po niego sięgnęłam, ale ona gwałtownie zareagowała i wyrwała mi iphona z ręki. Zjechała na pobocze i wyszła z pojazdu. Nigdy nie widziałam jej takiej zdenerwowanej. Zaraz za nią wyszedł Harry, który chwilę wcześniej wstał. Rozmawiała przez telefon krzycząc coś, ale nic nie słyszałam, bo stała za daleko. Zaczęła płakac rzucając telefon na ziemię. Chłopak od razu ją przytulił i uspokajał. Nie wiem dlaczego, ani z jakiej przyczyny, ale poczułam zazdrość. Edwards uspokój się, przecież ona ma narzeczonego i są najlepszymi przyjaciółmi od dziecka. Najbardziej ciekawiło mnie to kto ją tak zdenerwował.
- Co się stało ? Jak mogę być w niebezpieczeństwie w twoim mieszkaniu? - nie wiedziałam co się stało, ale musiałam się dowiedzieć.- Lucky. Powiedz mi prawdę, przecież wiem kiedy kłamiesz.
- Dzisiaj wieczorem... w salonie... - jąkała się, jakby się bała mojej reakcji.- rzucili kamieniem w szybę.- wyrzuciła z siebie. Dopiero teraz zauważyłam jakie ma opuchnięte oczy od płaczu i delikatne zadrapanie na nadgarstku.
- O boże !- byłam przerażona, przecież ona nie miała wrogów... chyba.
- Nic nam się nie stało. Posłuchaj... - zaczęła, nie byłam pewna co wymyśli, ale na pewno nie zgodzi się, abym mieszkała z bokserem.- rozmawiałam z Harrym i stwierdziliśmy, że... wyjedziecie razem do domku letniskowego Liama. Bradley nic nie będzie wiedział, a jak wróci to powiem mu, że pojechałaś do Charlie. Takiej wersji się trzymajmy. Jasne?- spojrzała na nas znacząco, a my tylko kiwnęliśmy głowami.- No to dobrze. Spakujcie się i jutro rano po was przyjadę.- wstała, przytuliła mnie mocno i wyszła. Byłam w szoku. Ona mnie wysłała, samą z Harrym do domku, który jest 200 km stąd ? Nie wieżę. Spojrzałam na chłopaka, który tylko się uśmiechnął i poszedł na górę, aby się spakować. Ja tak właściwie byłam spakowana, więc nie miałam nic do zrobienia. Ciągle mam smak ust Harry'ego na swoich. Nie mogę zapomnieć tego pocałunku. Był to mój pierwszy, więc nie mam porównania, ale czułam się jak księżniczka. Czule dotykał mojego policzka i bioder. No i ten jego uśmiech i te słodkie dołeczki. Zielone głębokie oczy. Edwards ogarnij się! Pamiętasz co obiecałaś mamie. Położyłam się na sofie i przykryłam kołdrą. Nie chciałam iść spać ze względu na sny, ale senność wzięła górę i minutę później udałam się w krainę Morfeusza.
"- Posłuchaj!- powiedział mi braciszek- Musimy uciekać, naszych rodziców już nie ma musimy sami sobie radzić.
Ale ja chciałam, żeby byli, żeby mnie przytulili i powiedzieli, że wszystko będzie dobrze. Biegniemy i biegniemy. Nawet nie wiem dokąd. Słyszę trzask gałęzi. Odwracam głowę i widzę zakapturzoną postać. Diabeł!!"
Czułam jak ktoś potrząsa mnie za ramię i krzyczy moje imię. Otworzyłam oczy i ujrzałam przerażoną twarz Harry'ego. Usiadłam i mimowolnie zaczęłam płakać. Objął mnie i zaczął uspokajać. O nic nie pytał i za to byłam mu naprawdę wdzięczna. Puścił mnie i poszedł do kuchni. Spojrzałam na zegarek, który stał koło telewizora. Wskazywał godzinę 6.00 rano. Niedługo przyjedzie Luck. Podniosłam się z kanapy i ruszyłam w stronę łazienki, aby się odświeżyć i przebrać. Po drodze sięgnęłam po torbę z moimi rzeczami. Wzięłam szybki prysznic, wybrałam rurki i słodką bluzkę z pieskiem. Zeszłam na dół, a tam czekała na mnie niespodzianka. Pysznie wyglądające śniadanie. Rzuciłam walizkę na przedpokój i usiadłam na jednym z krzeseł. Harry wyszedł z kuchni z ogromnym uśmiechem na twarzy. W rękach trzymał miseczkę z jagódkami w środku. Sięgnęłam po głęboki talerz i nasypałam do niego trochę płatków, do których nasypałam owoce. Zalałam mlekiem i zaczęłam jeść. Nie chciałam zaczynać rozmowy, bo wiedziałam, że zapyta się o sen, a ja nie chciałam o nim mówić. W spokoju jedliśmy śniadanie. Gdy skończyliśmy Styles chciał sprzątać, ale wyręczyłam go w tym, by ten mógł wziąć prysznic. Po ogarnięciu stołu przyszedł czas na salon. Poskładałam pościel i włożyłam wszystko do sofy. Złożyłam ją, gdy nagle poczułam czyjeś dłonie na biodrach. Szybko się odwróciłam i ujrzałam twarz Harry'ego. Pocałował mnie w policzek, a potem w usta. Jego wargi dotknęły moich, a ja poczułam motyle w brzuchu. Pogłębiał swój uczynek, lecz namiętną chwilę przerwał nam dzwonek do drzwi. Bokser wypuścił mnie ze swoich objęć kończąc to co zaczął. Długo nie musiałam czekać, bo sekundę później do salonu wparowała Luck. Uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam, ale ukradkiem cały czas patrzałam na chłopaka, który wziął bagaże i pewnie zaniósł je do samochodu przyjaciółki. Ruszyłyśmy za nim. Szczerze mówiąc myślałam, że auto będzie prowadził Harry, ale okazało się, że nie zna drogi, więc za kierownicę usiadła Malik. Nie mówię, że jej nie ufam no, ale bałam się jechać, gdy ona siedzi za kierownicą, a czekało nas 3,5 godziny drogi. Umiała depnąć i kochała ryzykowną jazdę. Usiadłam po stronie pasażera, a Styles z tyłu. Wyruszyliśmy. Usłyszałam chrapanie boksera, więc domyśliłam się, że śpi. Zerknęłam ukradkiem na Lucky i ujrzałam na jej twarzy skupienie, zdenerwowanie oraz zmęczenie. Chciałam się zaoferować, aby poprowadzić, lecz nie znałam drogi. Nie wiedziałam nawet, że Liam ma domek letniskowy. Niby Malik mówiła o zamożności jego rodziców, ale nie myślałam że aż tak. Jechaliśmy w ciszy przerywanej nieznośnym chrapaniem. Uśmiechnęłam się po nosem. Chciałam coś powiedzieć, gdy zaczął dzwonić telefon Lu, byłam pewna, że to Liam, więc po niego sięgnęłam, ale ona gwałtownie zareagowała i wyrwała mi iphona z ręki. Zjechała na pobocze i wyszła z pojazdu. Nigdy nie widziałam jej takiej zdenerwowanej. Zaraz za nią wyszedł Harry, który chwilę wcześniej wstał. Rozmawiała przez telefon krzycząc coś, ale nic nie słyszałam, bo stała za daleko. Zaczęła płakac rzucając telefon na ziemię. Chłopak od razu ją przytulił i uspokajał. Nie wiem dlaczego, ani z jakiej przyczyny, ale poczułam zazdrość. Edwards uspokój się, przecież ona ma narzeczonego i są najlepszymi przyjaciółmi od dziecka. Najbardziej ciekawiło mnie to kto ją tak zdenerwował.