czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 12

                                                12.I Tajemnica 

HARRY:
  Nie wielki podmuch wiatru musiał pchnąć drzwi, które pod jego wpływem uchyliły się. Pewnie nie były dobrze domknięte, pomyślałem. Trwaliśmy w lekkim uścisku, cały czas pogłębiając pocałunek. Po chwili poczułem jak dziewczyna odchyla się ode mnie, jakby się wystraszyła. Otworzyliśmy jednocześnie oczy. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, jednak zniknął, gdy zauważyłem jej przerażenie. Cheryl podniosła się zwinnie ruszając do wyjścia. Automatycznie zrobiłem to samo, aby uniknąć ucieczki modelki. Dotarłem szybko do przedpokoju stając tuż przy drzwiach. Zastawiłem je całym ciałem, nie chcąc, aby opuściła mój dom. Musiałem to wyjaśnić, przecież to ona nachyliła się do mnie. Cała sytuacja na pewno wyglądała dość komicznie, ale mi nie było do śmiechu. Nie ruszyliśmy się nawet na krok. Stojąc wpatrywaliśmy się w ziemię oraz inne charakterystyczne przedmioty w pomieszczeniu. W końcu dziewczyna zdecydowała się postawić na swoim. Podeszła do mnie, próbując przedostać się do drzwi. Nie pozwoliłem na to. Dłonie położyłem delikatnie po obu stronach jej brzucha,powoli kierując je na biodra. Z wielką precyzją, spokojem oraz lekkością oddaliłem ciało modelki w tył. Raczej nie podobały się jej gesty wykonane kilka sekund temu. Torba, którą trzymała w rękach upadła na podłogę, a Cher wyślizgnęła się zwinnie z moich objęć tym samym uderzając mnie dłonią w twarz. Czułem mrowienie na policzku. Ogarniała mnie wielka wściekłość, lecz jednocześnie było w tym coś pociągającego. Trochę obolały, ale też zaciekawiony szedłem w stronę salonu, gdzie na końcu sofy siedziała  Cheryl. Ze świadomością, że dziewczyna mogłaby kolejny raz postarać się mnie uderzyć, usiadłem zaraz na początku kanapy, aby tego uniknąć. Nie miałem pojęcia, dlaczego właśnie tak zareagowała, przecież to był tylko zwykły, przeciętny pocałunek. Nie lubiłem zbyt ciszy, musiałem coś powiedzieć, tylko co... 
- O co chodzi? - po czasie, wykrztusiłem z siebie jedynie marne trzy słowa.Wpatrywałem się w jej zgrabną sylwetką, niestety usadzoną tyłem.
- Nie ważne. Chciałam wyjść...- wypowiedziała bardzo cicho- ale nie mam kluczy, a w domu nikogo nie ma.- dodała po chwili. Zmyliła mnie, wiedziałem,że chodziło tu o coś innego niż dom. Historia jej dzieciństwa pozostawiła trwałe ślady w teraźniejszości. Chyba właśnie zacząłem coraz bardziej rozumieć o co tak naprawdę mogło jej chodzić. W głowie układałem po kolei każdą literkę, każdy wyraz, każde zdanie. Styles tylko nie palnij czegoś głupiego! Cichutki głosik, który słyszałem zawsze, gdy miałem jakiś kłopot, czy nie zręczną sytuację podpowiadał mi co mam zrobić.
- Czy to tamci faceci? Oni ci coś zrobili tak?- nie pewnym głosem zapytałem. Nie za dobrze znałem tę dziewczynę, ale każdą inną miałbym już przez ten czas w jednym placu, ale nie ją. Była wielką tajemnicą. Odwróciła się w moją stronę ze łzami w oczach. 
- Nie mogłam! Po prostu nie mogła, a zrobiłam to... - aksamitne wypowiadane przez Cher słowa błąkały się w mojej głowie.
- Nie rozumiem, przecież to tylko pocałunek- powiedziałem jakby nigdy nic. Co ona teraz wygaduje?
- Nie powinnam cię pocałować, obiecałam... będzie jak z ma-m-m-ą...- zacinała się wypowiadając ostatnie słowo. 
- Opowiedz, nie rozumiem. Co się wydarzyło? - byłem coraz bardziej zaciekawiony. Cheryl odwróciła się w moją stronę, tym samym siadając trochę bliżej, odchyliłem się odruchowo myśląc, że dostanę w twarz, lecz tak się nie stało, na szczęście. Podniosłem kubek z napojem ze stoliczka, podając do modelce. Podniosła się z wygodnego miejsca.
- Gdzie jest łazienka? Chciałabym wziąć prysznic- wskazałem ręką na schody, ona jedynie skinęła głową ruszając ku górze. Zostałem sam, odpowiadało mi to nawet. Nie mam pojęcia dlaczego chcę dowiedzieć się tego wszystkiego co skrywa, jak sobie radzi. Nasz pocałunek, najlepszym w moim życiu nie był, ale też nie najgorszym. Zwykły, spontaniczny...całkiem dobry... naawet. Co to ma za znacznie. Wstałem z sofy, ruszając do kuchni. Tam wyjąłem miskę z szafki, kładąc ją na blat. Otworzyłem lodówkę. Na dolnej półeczce leżały truskawki, wziąłem je po czym poukładałem elegancko do wcześniej przygotowanej miski. Po boku dodałem bitej śmietany, całość posypałem cukrem. Uruchomiłem nie wielką czekoladową fontannę, polewając nią owoce. Deser zaniosłem do salony, kładąc go na małym stoliczku. Zabrałem się na rozkładanie kanapy. Po chwili była już rozłożona, niechlujnie położyłem poduszki na niej, rzuciłem dwa ciepłe koce, więc było prawie wszystko przygotowane. Wyjrzałem przez ogromne okna w pomieszczeniu, przełożyłem za nie dłoń, aby zapalić całe ogrodowe oświetlenie. Wyglądało to niesamowicie. Nie za często je włączam, gdyż nie za często jestem w domu, a jeśli tak jest to akurat w dzień. Pogasiłem światła, zostawiając tylko jedno nie wielkie tuż obok telewizora, przyciemniłem je, aby nie psuło efektu. Czegoś jednak mi brakowało, więc doniosłem dwa kieliszki oraz szampana.-Tak, teraz jest super- cicho powiedziałem sam do siebie. Pobiegłem do góry po schodach. Wszedłem do sypialni, otworzyłem szafę. Z niej wyjąłem zwykłe spodnie do spania. Nałożyłem je, po czym wcześniejsze ciuchy złożyłem, odkładając na brzeg łóżka. Zszedłem do salonu, usiadłem na sofie, teraz mogłem już czekać na Cher, aby dowiedzieć się o co dokładnie chodziło... 

CHERYL:
  Po prysznicu czułam się już lepiej. Nie podobało mi się, że Harry tak na mnie naciskał. Wiem, że nie powinnam się z nim całować, nie mogłam...ale to było silniejsze. Wytarłam mokre ciało ręcznikiem, po czym nasunęłam szorty na nogi i włożyłam luźną koszulkę. Podeszłam do lustra, uważnie się przyglądając mojej odbitej w nim postaci.- Jesteś beznadziejna, obiecałaś...- wypowiedziała sama do siebie.- przepraszam! przepraszam, ja nie powinnam...mamo tak mi przykro! Bardzo mi ciebie brakuje, tak bardzo pragnę, abyś była tu ze mną...tęsknie za tobą!- płakałam rzewnymi łzami. Patrzałam w lustro, tym samym podpierając się dłońmi o zlew. Otarłam łzy, opłukałam twarz, uśmiechnęła się delikatnie i sztucznie do sobie wychodząc z łazienki. Schodziłam na dół starając się ustabilizować oddech. Było trochę ciemno. Przytuliłam się do barierki, ponieważ bardzo boję się ciemności. W połowie zatrzymałam się. Nie pójdę dalej, mówiła we mnie druga ja. 
-Wiem, że tu jesteś- odezwał się w ciemnościach głos Harry'ego, dodając po chwili- Jestem tutaj, chodź.
-Jest ciemno- rzekłam markotnie. Usłyszałam jak Styles podnosi się z kanapy, idąc w moją stronę. Nie byłam w stanie za wiele zobaczyć, gdyż w całym pomieszczeniu panowała ciemność. Kroki na schodach, które słyszałam przyprawiły mnie o dreszcze. Poczułam na swoim ramieniu obcą dłoń. Zerknęłam w górę, z bliska ujrzałam twarz Harry'ego. Uśmiechał się, ukazując zęby. Złapał moją rękę, powoli schodząc ze schodów. Jego dotyk był bardzo przyjemny, a dłonie nie zwykle gładkie. Ponownie spojrzałam na twarz chłopaka, delikatnie uśmiechając się. Byliśmy już na dole. Wyrwałam się z jego uścisku, on jedynie pogardliwie wzruszył ramionami. Zirytowałam się delikatnie, po czym chwyciłam poduszkę i kiedy był odwrócony uderzyłam go w plecy. Stał nawet nie wzruszony, pomyślałam, że może coś się stało, zrobiłam krok w przód, po czym sama oberwałam. Tak zaczęła się nasza wielka bitwa! Śmiałam się głośno, czego dawno nie robiłam. Oddałam mu kilka razy za swoje, ale nic to nie pomogło oberwałam ponownie. Śmialiśmy się oboje okładając poduszkami. Po 10 minutowej walce, zmęczeni opadliśmy na kanapę. Było bardzo zabawnie. Wtedy zauważyłam,że na stoliczku leży przygotowany deser oraz szampan. Usiadłam i pytająco spojrzałam na chłopaka. Gestem wskazał na smakołyki, a potem na mnie. Szeroko się do niego uśmiechnęłam. Nalał nam szampana do kieliszków, po czym jeden z nich podał mi. Upiłam łyk. Skierowałam głowę w lewo, po czym ujrzałam jak piękne lampki okalają cały ogród. Były niezwykłe, małe, duże, różnokształtne, po prostu piękne! Byłam zaskoczona tym wszystkim co przygotował, nie musiał, ale już nie chciałam nic mówić, bo było naprawdę fantastycznie. Pewnie chciał oderwać mnie od myśli, które zaprzątały moją głowę od długiego czasu. Otrząsnęłam się, po czym odstawiłam kieliszek na stoliczek. Wyjęłam z kieszeni spodenek papierosa, a z drugiej zapalniczkę i kierując się na ogród podpaliłam go. Wyszłam na taras jednocześnie zaciągając się fajką. 
-Palisz?- zapytał mnie chłopak, który stał za mną.
-Tak, nie widzisz?- odgryzłam się. 
- Dlaczego, po co ci to jest?- wzburzony zadawał pytanie po pytaniu, lecz postanowiłam, że na żadne z nich nie uzyska konkretnej odpowiedzi.
-Bo tak, nie ważne. To nie jest twoja sprawa.- ponownie warknęłam. Nie miałam ochoty mu o wszystkim mówić. Skończyłam palić. Wróciłam do mieszkania, siadając na sofie, okryłam się kocem i wzięłam kieliszek szampana. Harry znalazł się tuż koło mnie, rozkładając się. Patrzał na mnie, widziałam,że chciał wyjaśnień. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam...
- Nie powinnam cię pocałować, obiecałam mamie, że nigdy z nikim nie będę, ona oczywiście mówiła, że do głupota. To nie było łatwe, bo... b-bo- przerwałam, odstawiając kieliszek i spuszczając głowę. Harry przeczołgał się bliżej mnie, przytulając, po czym oderwał się i usiadł koło mnie. Dłonią pocierał moje plecy dodając mi tym otuchy- moja mama była zmuszana do prostytucji, nie mam pojęcia co to za dupek, który to robiła, ale jak jeszcze żyje, to ja go znajdę... ona nic nie zrobiła, przecież...jak oni mogli- zaczęłam płakać, żadne zdanie nie mogło wypłynąć z moich ust, byłam pogrążona w smutku. Dlaczego ludzie są tak okropni i wplątują normalnych ludzi w takie gówno?! Mówiłam w sobie, nie chcąc dać większego upustu emocjom. Harry przytulał mnie, starając się pocieszyć.
-Ona na to nie zasłużyła- ciągnęłam. On jedynie głaskał mnie po głowie, nic nie mówiąc. - byłam mała, powiedziałam, że nie dam siebie skrzywdzić tak jak zrobili to tamci ludzie mojej mamie i siostrze...Chciałam dokończyć, ale zadzwonił mój telefon...

*Co tu się dzieje? I tajemnica... jak to naprawdę było? 
Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie w niedziele, wcześniej na pewno nie:) komentarze? Oby sporo x 
+kom=nowy rozdział <3 

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 11

                            11.Uczucie

LIAM:
  Odczekałem chwilę, jednocześnie patrząc w oczy Lucky. Byłem bardzo ciekawy, kto wpadł na taki pomysł. Podniosłem się delikatnie i dałem dziewczynie znak, aby poszła usiąść za sofę. Posłusznie wykonała moją prośbę. Zainteresowany ruszyłem ku tajemniczemu przedmiotowi. Podniosłem go ostrożnie, tym samym zauważając przytwierdzoną do niego karteczkę. Odczepiłem ją i przeczytałem zawarty na niej tekst "Czy na pewno twoja suka wszystko ci powiedziała? Uważaj na nią.". Nie rozumiałem o co chodzi. Czy jest coś co moja narzeczona przede mną ukrywa. Myślałem, że mówimy sobie wszystko. Dlatego nie poznałem jej rodziny? Poczułem czyjś oddech na karku. Odwróciłem głowę i ujrzałem swoją ukochaną, która zwinnie wyrwała list z mojej ręki. Nic nie powiedziałem tylko patrzyłem na nią jak czyta, jej oczy robiły się coraz większe. Nie czekałem długo tylko podszedłem do Lucky i mocno ja przytuliłem. Nie wiedziałem co myśleć. Szlochała mi w ramię. A jeśli treść groźby mówiła prawdę i faktycznie Luck coś ukrywa. Zresztą wiem o niej nie wiele. Ogarnij się Liam. Zacząłem głaskać ja po włosach, żeby się uspokoiła. 
- Wiesz, że musimy zadzwonić po policję ?- z tymi słowami wyrwała się z mojego uścisku.
- Nie możesz, rozumiesz? Oni mogą wrócić.- nie rozumiałem jej, perzcież oni nas mogli zabić. Mówiła tak jakby ... nie na pewno nie. Przyciągnąłem ją do siebie, chciała się wyślizgnąć, ale mój uścisk był za silny. 
- Zadzwonię na policję. Bez dyskusji. Za bardzo cię kocham i nie pozwolę, aby stała ci się krzywda.- zakończyłem konwersację i sięgnąłem do kieszeni po telefon wybierając numer. Gdy komisariat był zawiadomiony poszliśmy się ubrać. Po kilku minutach przyjechali funkcjonariusze. Podczas spisywania moich zeznań cały czas spoglądałem na Lucky, która była bardzo zdenerwowana kiedy drugi policjant z nią rozmawiał. Nagle zadzwonił jej telefon. Odebrała go wychodząc z pokoju. Byłem ciekawy kto do niej dzwoni w środku nocy zaraz po tym jak nas zaatakowali.

HARRY:
   Obudziłem się rano czując delikatne łaskotanie w brodę. Zerknąłem w dół i ujrzałem śpiącą Cher na mojej klatce piersiowej. Wyglądała tak  słodko i bezbronnie, że nie chciałem jej budzić, ale musiałem wstać i wyjść po wypis ze szpitala. Kiedy tylko poruszyłem się od razu otworzyła oczy. Uśmiechnęła się do mnie tym samym ukazując swoje ząbki. Zrobiłem to samo, szepcząc cichutkie"witaj". Odpowiedziała mi " Dzień Dobry" wstając z łóżka kierując się w stronę łazienki. Leżałem rozmyślając, gdy zadumę przerwał mi sygnał telefonu. Zerknąłem na wyświetlacz i ujrzałem wiadomość od jej brata. Wstałem i ruszyłem do łazienki z telefonem Cher w ręku. Zapukałem, a ona otworzyła mi drzwi owinięta w ręczniku. 
- Dostałaś wiadomość.- powiedziałem podając jej urządzenie z uśmiechem na twarzy. Odebrała iphona i odczytała SMSa. Momentalnie jej mina zrzedła.
- Coś się stało ?- zapytałem zaniepokojony. 
- Po prostu mój brat nie może dzisiaj po mnie przyjechać i do tego jedzie w jakąś delegacje, a siostra pojechała do rodziców Liama- co?Jak do rodziców Liama?  Ciekawe co Lucky znowu wykombinowała.- więc będę sama, bo do Luck nie pojadę. 
- Nie możesz być sama. W końcu wychodzisz ze szpitala, więc ktoś powinien się tobą zając.- czy ja tu czuję okazję?- A dlaczego do niej nie pojedziesz?- nie wiem po co zadałem to pytanie skoro znałem odpowiedź.
- Naprawdę mam ci tłumaczyć?- nie, nie musi.
- To może pojedziesz do mnie ja też będę sam, bo siostra gdzieś pojechała, więc dwoje samotników, razem, pogadamy.- Styles plączesz się. Byłem pewien,że się nie zgodzi. W końcu może pomyśleć, że coś kombinuje i chce zaciągnąć ją do łóżka. 
- Z wielką chęcią.- zgodziła się? Uśmiechnąłem się szeroko, następnie kierując się do swojej sali, aby się spakować.Wrzuciłem wszystkie rzeczy do torby, przebrałam się i potruchtałem do pokoju Cher. Odchyliłem drzwi i wszedłem do środka. Ujrzałem modelkę pakującą torbę. Była już ubrana, odwróciła się się w moją stronę i od podniosła kąciki do góry. Podszedłem i podniosłem walizkę wychodząc z pokoju. Cheryl szla za mną nic nie mówiąc. Udaliśmy się  do rejestracji i poprosiliśmy o wypis. Po otrzymaniu dokumentów zadzwoniłem po taksówkę, bo mój samochód Liam odstawił pod mieszkanie. Nie mogłem uwierzyć, że ze mną jedzie. Mówili mi, że należy do nieśmiałych osób. Czekaliśmy w niezręcznej ciszy. Nie wiedziałem jaki temat poruszyć, nie mieliśmy wspólnych tematów, dobrze jej nie znałem. Gadać o pogodzie? Nie jestem frajerem. Podjechała taksówka. Dzięki ci panie! Kierowca wyszedł z pojazdu i odebrał bagaże. Otworzyłem drzwi i wpuściłem Cher do środka jako pierwszą. Zwinnie wślizgnęła się do środka, a ja tuż za nią. Mężczyzna wsiadł na miejsce kierowcy i zapytał się dokąd ma jechać. Podałem adres i ruszyliśmy. Co chwilę zerkałem na towarzyszkę. Miała delikatne rysy twarzy. Zauważyłem, że jak się denerwuje to bawi się palcami. Poznawałem ją. Nie mogłem się jej oprzeć. Była inna niż wszystkie dziewczyny, które znałem. Wszystkie chciały jednego. Oczywiście nie mówię o Luck, bo ją traktuje jak siostrę. Pojazd się zatrzymał. Wysiadłem pierwszy przytrzymując drzwi dla Cheryl, ale ona zrobiła mi na złość i wysiadła swoją stroną. Uśmiechnąłem się do niej i zrezygnowany zapłaciłem, wziąłem bagaż i poprowadziłem nas do mieszkania. Wyjąłem klucz z kieszeni i podałem go modelce. Wzięła go i otworzyła drzwi wchodząc do środka. Ruszyłem za nią kierując się do sypialni. Odłożyłem bagaże i wróciłem do salonu. Zastałem Cher siedzącą na sofie. 
- Jesteś głodna ? Mogę zrobić lazanie jeśli chcesz.- zapytałem, zbliżała się pora obiadu, więc pomyślałem, że jest głodna.
- Nie, ale wypiłabym herbatę.- odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. 
- Jasne, zaraz ci przyniosę.- ruszyłem do kuchni. Wyciągnąłem kubki i nasypałem herbaty. Wstawiłem wodę w czajniku. Między czasie zjadłem kanapkę z szynką. Ciecz zaczęła się gotować, więc zalałem wcześniej przygotowane szklanki. Zaniosłem je do salonu. Jeden z nich podałem Cheryl. Upiłem łyk i odstawiłem na stoliczek. Podniosłem rękę i wierzchem dłoni potarłem policzek dziewczyny. Nie odtrąciła mnie. Zamknęła oczy i również odstawiła napój. Przybliżyła sie do mnie. Czułem ciepło bijące od niej. Nachyliłem głowę i złączyłem nasze wargi. Rozwarłem jej wargi językiem i zacząłem pogłębiając pocałunek. Odwzajemniła go. Gdy nie spodziewanie drzwi do mieszkania otworzyły się...

Kolejny rozdział pisany w nocy, ale dobrze jest. Może byc taki? Dziękujemy za komentarze
i osoby motywujące nas, ale niestey kom jest za mało, nie będziemy się o nie upominac, przykro :( nastepny nie długo
+kom=rozdział
<nowy zwiastun :) :)