czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 19

                                            19. Rany 

CHERYL:
- Kocham cię Harry...- wypowiedziałam patrząc chłopakowi prosto w oczy, po czym usiadłam na niego okrakiem, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Wydawał się bardzo zaskoczony. Przeniosłam dłonie na jego twarz, ujmując ją. Musnęłam niebiańskie wargi chłopaka, każdy jeden pocałunek odwzajemniał, z czasem zaczęłam je pogłębiać. Gładziłam delikatnie jego policzki.
- Cher...- jęknął.
-Cheryl, poczekaj- zwrócił mi uwagę, tym samym odtrącając mnie ostrożnie. Spuściłam wzrok, ponieważ wcale nie chciałam tego kończyć. Nic nie powiedział, patrzał jedynie w moją stronę, tym samym gładząc moje ramię. Obróciłam się gwałtownie i czym prędzej wstałam z ciała boksera, kierując się do wyjścia. Nie miałam najmniejszego zamiaru się odwracać. Szłam prosto przed siebie. Czułam się odrzucona. Moje słowa były szczere, nigdy nie mówiłam tego, tak naprawdę. Właściwie nikomu tego nie mówiłam, nie było takiej osoby. Poczułam jak łza, spływa po moim policzku.Trzasnęłam głośno drzwiami  tarasowymi, po czym przysiadłam na ziemi, skulając swoje ciało. Wyciągnęłam paczkę papierosów wraz z zapalniczką, odpalając pierwszego.Zapalałam jeden, po drugim, słysząc w tle wykrzykiwane moje imię, na próżno. Nie myślałam o niczym, chciałam zniknąć stąd raz na zawsze. 
- Księżniczko tu jesteś, szukałem cię...- powiedział zdyszany Harry. Nie zareagowałam. Kończyłam właśnie ostatniego papierosa z paczki, więc tak jak poprzednie zgasiłam go, przykładając z początku ostrożnie do ręki, a następnie mocno wciskając. Ledwo słyszalnie jęknęłam, z powodu gaszonego palonego tytoniu na skórze. 
- Co ty do cholery wyrabiasz?!- wrzasnął. Złapał mnie za nadgarstek, ciągnąc w górę. Od razu znalazłam się w pozycji stojącej. Chłopak podciągnął mój rękaw od jasnego sweterka przekładanego przez głowę, gdzie ukazały się wszystkie moje blizny, nie tylko po gaszonych papierosach. Ostrożnie przejeżdżał po każdej z nich. 
- Dlaczego?- szepnął zachrypłym głosem, tym która tak bardzo kochałam. Wyrwałam swoją rękę z jego objęć, delikatnie pocierając obolałe miejsce. Odwróciłam się do niego plecami, zaczynając szlochać. Wszystko po kolei powracało. Momenty, które jako mała dziewczynka przeżyłam odbijały się na teraźniejszości. Pragnęłam wszystkie myśli plączące się w mojej głowie odepchnąć na bok, lecz nie potrafiłam. Brzydziłam się tym człowiekiem, który tak bardzo nas skrzywdził, pozbawiając rodziców... łzy coraz bardziej pragnęły sączyć się z moich oczu. Czułam się bezsilna. Dawałam upust emocją niekontrolowanie. Poczułam nagle czyjeś dłonie na moich biodrach, które oplatały moją talię wokół. Nie chciałam, by ktokolwiek mnie teraz dotykał, próbowałam je odepchnąć, lecz nie dawałam rady. Harry przysunął moje małe ciało bliżej siebie i przytulił z całej siły od tyłu do siebie. Uścisk był tak mocny, że ledwie co mogłam się poruszyć. Wyrywałam się, płakałam, lecz na nic to nie nie opłaciło. - Nie puszczę cię skarbie, do póki się nie uspokoisz- szepnął cichutko, a jego ochrypły głos cudownie rozbrzmiewał unoszony dalej przez wiatr. Trwaliśmy już tak od paręnastu minut. Zaczęłam dochodzić do siebie. Bokser poluzował swój uścisk i obrócił mnie do siebie, w dalszym ciągu nie puszczając. Ujął moją twarz w swe dłonie, po czym złożył czuły, namiętny pocałunek na moich ustach. Nie spoglądając na chłopaka, od razu wtuliłam się w jego umięśniony tors, układając głowę na wgłębieniu tuż pod obojczykiem, gdzie ledwie dosięgałam. 
- Chodź księżniczko, powinnaś odpocząć- szepnął, tym samym łapiąc mnie za rękę zaczął prowadzić do salonu. Usiedliśmy na kanapie. Usiadłam obok Harry'ego i podwinęłam nogi pod samą szyję. Styles jednak położył mnie koło siebie i starannie okrył kocem. Wtuliłam się w chłopaka ponownie, gdy on pocałował mnie w czoło. Gładziłam jego tors przez koszulkę, analizując każde wgłębienie oraz wypukłość.
- Jesteś taka piękna, wiesz?- podniosłam wzrok, gdy usłyszałam słowa mojego "ochroniarza" 
- Nic nie odpowiedziałeś...- podjęłam temat rozpoczęty przeze mnie w sypialni, po czym przysunęłam się jeszcze bliżej chłopaka. Otulił mnie swoim ramieniem, ponownie całując, tym razem jednak po linii obojczyka.
- Nie bawię się w związki gwiazdko- po ty słowach, miałam ochotę wstać, ale nie pozwolił na to. - daj mi skończyć... jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką spotkałem, nie znam cię za dobrze, lecz coś ciągnie mnie do ciebie. Jesteś w-wa-ważna-a- wydukał. 
- Jestem?- spytałam delikatnie
- Tak skarbie. Harry objął moje ciało, uniósł w górę, sadzając na swoim. Położyłam się, aby móc kolejny raz móc poczuć jego usta na swoich. Czułam się szczęśliwa. 

HARRY:
 Sam nie wierzyłem w słowa, które wypowiedziałem tu i teraz. Ale jednak, nie chciałem ukrywać prawdy. Od początku coś mnie ciągnęło do tej dziewczyny. Wiedziałem w pewnym stopniu ile przeszła. Chciałem dać jej siłę na kolejne dni, tak jak poczucie bezpieczeństwa. Nie chciałem jej jednak okłamywać, co do moich wcześniejszych zamiarów, ale to była przeszłość. Cieszyłem się trwającą chwilą. Zacząłem namiętnie całować Cher po szyi, przechodząc delikatnie do linii obojczyka jak i zarysach twarzy. Każdy pocałunek był prawdziwy. Byłem zły na nią, za to co robi, lecz nie chciałem psuć chwili rozkoszy. Złapałem modelkę w tali przyciągając jak najbliżej siebie, pragnąłem, aby była moja tu i teraz. Jedną ręką złapałem ująłem jej nadgarstek, przyglądając się blizną. 
- Przestań! Nienawidzę ich, są straszne- syknęła. 
- W takim razie dlaczego to robisz?- spytałem widząc, że nie uzyskam odpowiedzi. Cher spuściła głowę. Całowałem każdą bliznę po kolei, delikatnie zasysając. Widziałem w nich cały ból, z jakim ona musiała się borykać. Pragnąłem przenieść całe cierpienie na siebie. Byłem ciekawy jej życia. 
- Gwiazdko, potrzebujesz coś?- chciałem dać jej wszystko, to co mogłem i to czego nie. 
- Tak- odpowiedziała. Spojrzałem jej prosto w oczy bardzo zaciekawiony. 
- Co takiego? 
- Ciebie...teraz - nie miałem pojęcia co w danej chwili postanowić. Miałem zacząć odpowiadać, gdy zadzwonił telefon. Sięgnąłem do kieszeni. Na wyświetlaczu pojawiło się imię przyjaciółki "Lucky". To musiało być coś ważnego. Natychmiast odebrałem. 
- Cześć Luck. Co się stało?- zadałem pytanie bardzo zaciekawiony.
- Harry, mamy problem .... - te słowa nie wróżyły nic dobrego.  

Kochani! Tak prezentuje się kolejny rozdział. Bardzo przepraszamy, że taki krótki :c. Więcej będzie działo się w kolejnym, ale może być? :) Liczymy  na wasze opinie :* 
10 kom< mile widziane więcej> = nowy rozdział < nowego nie będzie, jeśli ilość komentarzy nie będzie się równała wyznaczonej, skarby :) >
                            jeśli są jakiekolwiek błędy również przepraszamy

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 18

                                      18. Zwrot akcji

HARRY:
- Harry kurwa teraz?!- wypowiedział zirytowany Liam. Czułem się po prostu dziwnie, pragnąłem pomóc dziewczynie, której sam wyrządziłem krzywdę. Poczucie winy wzrastało mimowolnie, moje dłonie zaczęły powoli zaciskać się w pięści, a złość docierała do najmniejszego zakamarka w moim ciele. Podnosiłem się powoli. Po chuj on się w ogóle wtrąca?! Powinienem wyjaśnić to z Cher tylko i wyłącznie z nią, nikt nie miał prawa, by cokolwiek powiedzieć. Zdaję sobie sprawę, że popełniłem błąd i chcę go naprawić. Byłem tak podirytowany, jedyne co chciałem to, aby moja pięść wylądowała na twarzy fotografa...ale coś mnie powstrzymało. Gładka, maleńka dłoń pomagała mi, abym nie popełnił błędu, niezwłocznie opadłem przy niej, gładząc czule po policzku. Uwielbiałem czuć jej nieskazitelną skórę pod palcami. Próbowała mnie opanować...i udało jej się. Spojrzałem na Liama, który stał niedaleko nas. Widziałem jak powoli odchodzi kierując się w stronę wyjścia, po drodze zatrzymując Lucky. Odwróciłem wzrok, automatycznie pozostawiając go na leżącej przede mną dziewczynie. Kurczowo trzymała moją rękę. Posłała mi ciepłe spojrzenie, gdy ja ucałowałem jej czoło. Położyłem się koło modelki, cały czas obejmując jej dłoń. Po chwili zauważyłem,że Cher zaczyna przysypiać. Przytuliła się do mnie bardziej, a ja poczułem słodki zapach jej skóry. Zacząłem głaskać po głowie, policzku i ramionach. Nie chciałem jej więcej razy krzywdzić. Była taka delikatna i krucha. Pocałowałem ją w czoło, a jej kąciki ust uniosły się delikatnie ku górze. Powoli oddech modelki się unormował co oznaczało, że śpi. Kiedy i ja zacząłem zasypiać poczułem jak ktoś delikatnie dźga moje ramie. Otworzyłem oczy i ujrzałem zmartwioną twarz Lucky. Machnęła ręką pokazując, że mam iść za nią. Z niechęcią wstałem z kanapy tak, aby nie obudzić śpiącej Cher. Wyszedłem na taras, gdzie ujrzałem Liama, który czule obejmował Lucky. Gdy mnie zobaczył szepnął coś do ucha narzeczonej, pocałował ją i wrócił do domu. Podszedłem bliżej i odchrząknąłem. Spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami, a ja od razu wiedziałem, że na miłą rozmowę to się nie zanosi.
- Jesteś z siebie dumny?- nie oczekiwanie zapytała.
- Słucham?- nie zrozumiałem, co może mieć na myśli.
- Pytam, czy jesteś dumny z tego, że ją skrzywdziłeś?- odpowiedziała podnosząc głos ze zdenerwowania.
- Jakbym mógł być z tego dumny?!- po co mnie o to zapytała? Przecież znała odpowiedź. Czułem jak zaczynamy się od siebie oddalać.
- To na jaką cholerę krzywdzisz wszystkich dookoła?- Lucky wybuchła, widziałem zdenerwowanie w jej oczach, które przechodziło na całe ciało, podobnie jak u mnie do każdego zakamarka.
- Wydaje mi się, że to nie ja zatajam prawdę przed ukochaną osobą, gdyż takiej nie mam.Cher, Liam, Brad, Charlie, Zayn czy ktokolwiek inny niech będzie okłamywany, ale nie ja! - zacząłem powracać do tematu rozpoczętego na plaży. Dopiero co zacząłem powoli się uspokajać, lecz ponownie pozwoliłem ponieść się się emocjom.
- Nie zmieniaj tematu, to moje życie i przestań się w nie wpierdalać! Styles ogarnij się wreszcie i popatrz co ty wyrabiasz, ona już dosyć przeszła i nie pozwolę, abyś krzywdził na każdym kroku! Masz wyjebane, to po chuj ty jesteś z nią tutaj?!
- Bo chce ją chronić przed twoim popieprzonym ojcem!- przegiąłem.
- A ja jej nie chronię?! Robię wszystko co w mojej mocy, żeby włos jej z głowy nie spadł, a teraz myślę, że powinnam chronić ją, również przed tobą, ty cholerny egoisto!! A może powinnam tak jak ty przystawić luft do skroni tego chuja i nacisnąć spust! Byłby przynajmniej spokój!!- trafiła w czuły punkt. Zbliżyłem się do niej z zaciśniętymi pięściami i chciałem wymierzyć cios, lecz powiedziała do mnie coś co zmieniło mnie od wewnątrz.
- Uderz... i bądź swoim ojcem.- Nie byłem taki jak on! Rozluźniłem ręce, ale adrenalina nadal buzowała w moich żyłach.
- Nie chcę być taki jak on.- wypowiedziałem swoją myśl na głos.
- Mam nadzieję.- odpowiedziała bez namiętnym tonem i ruszyła w stronę domu. Chciałem jeszcze coś jej powiedzieć, więc złapałem ją za rękę i cofnąłem o dwa kroki.
- Coś jeszcze?- spytała znużonym głosem.
- Jeśli chodzi o kłamstwa...- nie pewnie zacząłem, lecz ona mi przerwała.
- Nie- zaczęła ściszonym głosem-Rozmawialiśmy o tym, nie jestem gotowa.
- Ale mi nie chodzi o ciebie, tylko o mnie.- spojrzała na mnie z niepokojem. - Ja też nie powiedziałem ci prawdy...
- Jakiej prawdy? Harry ja cię znam lepiej niż ty sam. Wiem o tobie wszystko. Co lubisz, czego niena...
- Jestem twoim bratem.- wyrzuciłem to z siebie.
- Słucham?!- powiedziała piszczącym głosem.- To niemożliwe - odpowiedziała opadając na leżak stojący obok. Zauważałem jak łzy spływają po jej policzkach. Usiadłem obok niej i zacząłem opowiadać.
- Możliwe. Twoja mama, to znaczy nasza powiedziała mi to cztery lata temu. Mój ojciec ją zgwałcił. To było wtedy, gdy Phill wyjechał. Zaszła w ciąże i postanowiła urodzić. Ale Ben postawił warunek. Wiedział, że gdy twój ojciec się dowie co zrobił, zabije go. Postanowił, że jako matkę podadzą jego żonę, Anne i, że oni mnie wychowają. Oczywiście Emma nie chciała się zgodzić, ale ją zmusił. Nikt nie wie oprócz Em, Bena, Anne i mnie, no i teraz ciebie.- nie mogłem powstrzymać się, żeby ją przytulic. Objąłem ją ramieniem. Musiałem ją wspierać, przecież mnie zawsze podtrzymywała na duchu.
- Nie wiem co powiedzieć.- rzekła śmiejąc się histerycznie.- Muszę to przemyśleć.- oznajmiła i wstała.
- Zostajecie?-spytałem zainteresowany.
- Nie. Mój podopieczny zmarł, muszę wracać, a Liam nie zostanie ,ponieważ nie chce, abym kierowała, poza tym powinien przygotować do sesji, którą ma za dwa dni. 
- Przykro mi. Szczerze nie dziwie się chłopakowi- oznajmiłem z uśmiechem.- Powiesz mu?- dodałem po chwili.
- Dorzucę do teczki o nazwie " Kłamstwa wobec narzeczonego"- po jej postawie widziałem, że jest przytłoczona wszystkim co się wydarzyło. Było mi jej szkoda.
- Zostawiam cię z nią, jeżeli cokolwiek się stanie, masz przejebane-krótko stwierdziła. Pokręciłem twierdząco głową pozostając dalej na dworze. Weszła do domu, a ja zostałem, żeby wszystko przemyśleć, gdy usłyszałem odgłos silnika jedyne co to pomachałem im. Siadłem na leżak, przykładając dłonie do głowy. Pocierałem swoje skronie, myśląc nad moim życiem. Brakowało mi czegoś. Dosyć Styles, ogarnij się i nie zapominaj po co tu jesteś! Wstałem jak poparzony, wpadając do domu. W korytarzu wziąłem dwa wdechy i powoli ruszyłem ku salonowi, gdzie znajdowała się, moja księżniczka. Przeszedłem przez próg, gdzie zaraz ją dostrzegłem. Jej białe ząbki w niewielkim stopniu ukazywały się moim oczom. Uśmiech tak ogromnie rozpromieniał jej twarz, dla mnie był wyjątkowy i mój, tylko i wyłącznie. Podszedłem bliżej i otuliłem dziewczynę, mocno ją do siebie przytulając. Pogłębiałem go coraz mocniej i mocniej z minuty na minutę, brakowało mi tego. Pocałowałem ją czule w usta, tak jak najlepiej potrafiłem, pragnąłem, aby czuła się bezpiecznie przy mnie. -Przepraszam, nigdy więcej to się nie powtórzy księżniczko.- cichutko wyszeptałem jej wprost do ucha. Całowałem ją po linii obojczyka oraz zarysach twarzy. Drobne łzy poleciały z cudownych oczu, spadając w dół. Jedna z nich znalazła się na mojej dłoni. Starłem ją i spojrzałem na Cher, chwytając jej twarz w moje dłonie, otarłem jej łzy, nie chciałem by kiedykolwiek była nieszczęśliwa przy mnie i nie tylko. Wziąłem ją na ręce. Modelka splotła swoje nogi wokół mojej tali, a ręce zarzuciła na szyję, po czym zostawiła trwały ślad na moim karku. Ostrożnie wchodziłem po schodach, nie mogąc oderwać się od dziewczyny, cały czas pogłębiając nasz namiętny pocałunek. Doszliśmy do sypialni, ostrożnie ułożyłem Cher na łóżku i przykryłem kołdrą. 
- Dobranoc skarbie- powiedziałem czule składając ostatni pocałunek na jej niebiańskich wargach. Widziałem, że posmutniała, więc zaraz usiadłem tuż obok niej zmartwiony. 
- Co się dzieje?- otuliłem Cheryl, przyciągając do siebie. Ona jednak nic nie powiedziała, przełożyła nogę nade mną, siadając na moich biodrach. Ułożyłem delikatnie jedną dłoń na miednicy, a drugą na jej plecach, po czym usiadłem. Wpatrywałem się w zranione przeze mnie miejsce na twarzy Edwards. Poczułem jej dłonie ponownie zarzucone na kark, które od razu zdjąłem. Przejechałem ostrożnie po poranionym fragmencie skóry. 
- Cher ja nie chciałem, naprawdę- skrzywdziłem ją. To było coś okropnego widzieć "swoje dzieło". Tym razem role się odwróciły, to ona zaczęła mnie całować, z każdą chwilą coraz czulej. W końcu mocno mnie obięła. 
- Przepraszam- wypowiedziała, ku mojemu zdziwieniu. 
- Księżniczko, nie masz za co, to ja jestem winny. Miałem zamiar kontynuować, jak bardzo mi głupio, lecz nie zdążyłem nic wypowiedzieć, gdyż mnie wyprzedziła. 
- Kocham cię Harry ... 

Tak prezentuje się kolejny rozdział :) Przepraszamy za opóźnienie, następny postaramy się, by pojawił się szybciej. Zapraszamy na ask.fm, gdzie można pozadawać pytania bohaterom. 
A komentarze ... 
Nowe postacie: 
Anne- jest to mama Gemmy, wychowywała również Harry'ego.
Ben- jest ojcem Harry'ego i Gemmy
Emma- jest mamą Zayn'a, Lucky i prawdziwą mamą Harry'ego
Phill- jest ojcem Zayn'a i Lucky