piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 22

                     22. Spełnienie 

HARRY:
  - Pragnę… – rzekła Cher, uśmiechając się do mnie bardzo uroczo. Pocałowałem ją bez wahania. Była teraz moja, tylko moja. Mogłem dać jej poczucie bezpieczeństwa, dotykać ją. Nie podobała mi się jednak  jej wybór. Mogła wybrać bardziej odpowiednią  osobę, lecz chciałem spełnić  jej ‘’marzenie’’ , zrobić to po swojemu, bardzo delikatnie i ostrożnie. Wziąłem ją na ręce i otuliłem,  niosąc ją do mojej sypialni. Gdy już tam byliśmy ułożyłem ją sobie na łóżku, tuż pode mną. Leżała spokojnie, wpatrując się w moje oczy. Była cudowna. Zmieniłem zdanie, cieszyłem się, że mogłem zrobić to właśnie ja, po swojemu.
- Leż spokojnie księżniczko- powiedziałem, aby mogła zdać się tylko na mnie, by była spokojna i nie bała się niczego. Jej drobne ciało było przepiękne. Zacząłem zsuwać z niej spodnie, bardzo powoli jednocześnie składając drobne pocałunki, prowadząc je od pępka w dół. Dziewczyna gładziła moje włosy, przy czym była delikatna. Leżała w samej bieliźnie, bezbronna. Położyłem się koło niej, przytulając tak jak potrafiłem  najlepiej, aby czuła wszystko to, co czułem do niej, czego nie potrafiłem wypowiedzieć. Głaskałem linię jej obojczyka, przechodząc niżej. Zawisnąłem nad dziewczyną, wpatrując się w nią ponownie.
- Kocham cię Harry… Kocham cię- aksamitnie wypowiedziała, ujmując moją twarz w swoje dłonie. Role się odwróciły, teraz ja leżałem pod nią, zrobiła to tak szybko. Gładziłem jej policzek, nie chciałem się śpieszyć, to miało być chwila, którą miała zapamiętać na zawsze. Moja księżniczka zaczęła rozpinać moje spodnie, ściągając je w dół. Pozbyłem się ich i również zostałem tylko w bieliźnie. Dobrze, że nie było tutaj Lucky, na pewno zapobiegła by wszystkiemu jak najszybciej. Przez myśli, które dopiero co przebiegły przez moją głowę, chciałem mieć to jak najszybciej za sobą. Cheryl znalazła się pode mną ponownie, chciała coś powiedzieć, gdy ja przysłoniłem palcem jej usta. Rozpiąłem zapięcie od stanika modelki, po czym ostrożnie zsunąłem go, rzucając na ziemię.  Moim oczom ukazały się dwie idealne piersi, były cudowne tak jak Cher. Składałem czułe pocałunki, idące od linii obojczyka, przechodziły przez jej piersi, na których zatrzymałem się na dłużej, jednocześnie obmacując je, a zaraz delikatnie zaciskając na nich moje dłonie. Przeszedłem niżej, krążąc kółka wzdłuż jej linii pępka. Pogładziłem jej twarz, wracając ponownie, połączyłem nasze usta w zachłannym, namiętnym pocałunku. Obracaliśmy się na łóżku, przytulając i pieszcząc siebie nawzajem. Całowałem jej szyję, co chwilę delikatnie zasysając jej skórę. Zsunąłem dolną część bielizny, odrzucając na bok, widziałem, że lekko się speszyła, na co zaraz zareagowałem. Przytuliła mnie, całując po torsie. Pogłaskałem ją po głowie, całując w czoło. Teraz także i ja, pozbyłem się bielizny. Zbliżałem się coraz bardziej do Cher, powoli wchodząc w jej kobiecość. Ciche jęknięcie Cher, dało mi do zrozumienia, że powinienem być o wiele delikatniejszy. Ona nie była jak poprzednie, była taka delikatna i krucha, ogromnie krucha. Szepnąłem ciche przepraszam w kierunku mojej małej.
- Jest dobrze, Harry … proszę- jęknęła ponownie, więc zacząłem wchodzić w dziewczynę, nareszcie mogłem być tak blisko niej, jak tylko potrafiłem. Widziałem, jak zaciska zęby z bólu, było mi jej szkoda. Pragnąłem zakończyć to, by nie męczyła się dalej, lecz utwierdzała mnie, że jest wszystko dobrze. Połączyłem nasze usta, aby mogła skupić na czymś innym, niż bólu. Zacząłem poruszać swoimi biodrami, a ona zaraz uniosła się wyginając  w łuk. Cicho wypowiadała moje imię, gdy ja pogłębiałem ruchy. Widziałem, że po czasie czuła się spełniona. Wyszedłem z kobiecości partnerki ostrożnie, składając ostatnie pocałunki. Wstałem, udając się do toalety. Pozostawiłem dziewczynę samą, aby doszła do siebie. Nowa para bokserek wylądowała zaraz na moim ciele. Spłukałem twarz wodą, wyszedłem z łazienki, spoglądając w stronę miejsca naszego zbliżenia, zauważyłem czerwone plamki na pościeli. Teraz wiedziałem, że ją skrzywdziłem, miałem nigdy tego nie zrobić, a zrobiłem… Cheryl leżała owinięta w pościel. Podszedłem do łóżka, kładąc się na nim.
- Tak bardzo cię przepraszam, nie chciałem. Wiedziałem, że to zły pomysł- obwiniałem siebie, jednak nie potrafiłem być delikatny. Poczucie winy wzięło górę. Przykrywając się kołdrą odwróciłem się.
- Harry, popatrz na mnie- usłyszałem dźwięczny głos piękności, która spędziła ze mną dzisiejszy wieczór. Zrobiłem to, o co mnie poprosiła.
- Nigdy, w całym moim życiu, nie było lepszego razu, ani go nie będzie… chyba, że będziesz to ty ponownie. Kocham cię, rozumiesz?- mówiła bardzo szczerze, widziałem to. Wierzyłem w to. Miałem coś odpowiedzieć, gdy dostałem nagły sms od… Rose! „ Harry, tęsknie za tobą” .
- To ta blondyna, prawda?- zapytała mnie Cher, czytając wiadomość .
- Cher, ona nic nie znaczy. Przyczepiła się i tyle. Dobranoc skarbie – zablokowany telefon odłożyłem na szafeczkę, następnie pocałowałem czule modelkę, która przy zasypianiu przytuliła się do mnie. Jej perfekcyjne ciało było przytwierdzone do mojego torsu.
- Dobranoc Harry- dodała.
* * *
CHERYL:
Obudziło mnie delikatne łaskotanie w  twarz. Otworzyłam powieki i ujrzałam czerwone plamki spadające z sufitu. Gdy mój wzrok przyzwyczaił się do światła, zobaczyłam, że są to jednak płatki róż. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na ukochanego. Leżał tuż obok mnie sypiąc na mnie kwiaty.
- Dzień dobry- powiedziałam  leniwie przeciągając się. Chłopak przestał obrzucać mnie płatkami i pocałował namiętnie w usta.
- Dzień dobry- mruknął ochrypłym głosem, nie przerywając naszego pocałunku. Objął moją talią i posadził mnie na swoje kolana. Nie chciałam tego przerywać. Czułam się wspaniale do momentu, kiedy przypomniałam sobie sms ‘a, którego dostał wczorajszego wieczoru. Oderwałam się od jego ust i wstałam z łóżka zarzucając na siebie koszulkę.
- Zrobiłem coś nie tak?- spytał zdziwiony całą sytuacją. Spojrzałam na niego i wybuchłam.
- Wiesz takich sms’ów nie wysyła zwykła koleżanka.- stwierdziłam patrząc prosto w oczy Harry’ego. Jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie z zaskoczonej na zażenowanie.  Nie spodobało mi się to. Zresztą skąd on zna takie dziewczyny. Nie wyglądała jak niewinna dziewczynka, która chce tylko przyjaźni.
- Znowu zaczynasz, przecież ci powiedziałem, że ona dla mnie nic nie znaczy. Ty się liczysz i nikt inny-oznajmił bokser podchodząc do mnie i obejmując moje ciało. Stwierdziłam , że mogę mu zaufać. W końcu zdecydowałam się z nim mieć swój pierwszy raz. Odwzajemniłam uścisk i przeprosiłam go za to, że tak na niego wybuchłam, ale mu pierwszemu zaufałam, więc moje zachowanie jest trochę usprawiedliwione. Wyślizgnęłam się z objęć ukochanego i poszłam do łazienki, aby się trochę odświeżyć. Po zakończonej czynności weszłam do sypialni, w której nie zastałam już go. W tej samej chwili usłyszałam z dołu dźwięk telewizora. Zeszłam ze schodów i ujrzałam jak chłopak stoi przy kuchence w samych bokserkach. Automatycznie zrobiło mi się gorąco. Gdy mnie zauważył posłał mi jeden z tych swoich cudownych uśmiechów. Podeszłam do niego i mocno objęłam. Czułam jak ciepło rozchodzi się po całym moim ciele. Byłam taka szczęśliwa, że chyba nikt i nic nie mogło mi zepsuć humoru. Usiadłam do stołu, na którym leżały naleśniki polane syropem klonowym. Trzeba było przyznać, że potrafi świetnie gotować.  Zabrałam się do jedzenia nie spuszczając wzroku z Harry’ego. Analizowałam, każdą część jego ciała, każdy tatuaż, każdą bliznę upamiętniającą zapewne nielegalną walkę.  Moje rozmyślenia przewał mi dźwięk komórki. Wyjęłam go nieśmiało ze stanika. Na ten ruch bokser zaczął się śmiać. Posłałam mu spojrzenie, które mówiło ‘ Przestań się śmiać’. Odblokowałam telefon i zobaczyłam na wyświetlaczu bardzo dobrze znane imię. „ Inwazją przyszłych teściów zażegnana. Nadopiekuńczy narzeczony w pracy, a ja mam wizytę u ginekologa. Chcesz może zobaczyć brzdąca?” Natychmiast odpisałam Lucky. „ No pewnie, że tak. A na którą?” Odłożyłam telefon na stół czekając na wiadomość. Otrzymałam ją po dłuższej chwili. „ Przyjadę po ciebie za godzinę. Jesteś w domu, prawda?” No, to odpowiedź  jej się nie spodoba. „ Mogło tak się zdarzyć , że pokłóciłam się z Bradem  i jestem u Harry’ego…” Zerknęłam na boksera i uśmiechnęłam się ciepło. Nie podobało mu się, że go ignoruje, więc namiętnie go pocałowałam, co ewidentnie mu się spodobało. Kolejna wiadomość. „ Moja droga panno, pytałam się czy wszystko jest dobrze. Trzeba było mi powiedzieć, przynajmniej bym się wywinęła od rozmowy z teściową. Będę jednak za pół godziny. Pa x”. Odłożyłam komórkę i zaczęłam ponownie jeść.
- Możesz mi powiedzieć co jest ważniejsze ode mnie?- zapytał Harry cały czas patrząc na mnie.
- Lucky pisała czy pójdę z nią na badania. Zaraz po mnie przyjedzie.- oznajmiłam z pełnymi ustami .
- Czyli zostawisz mnie samego?- zaczęłam się śmiać. Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach. Położył swoje dłonie na moich pośladkach i zaczął całować moją szyję, okolice za uchem, a na koniec złączył nasze usta. Nie chciałem tego przerywać, ale musiałam się jeszcze ubrać. Poszłam na górę i wybrałam zwykłe dżinsy oraz t-shirt. Założyłam wybrane rzeczy i ponownie zeszłam  do kuchni. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc pocałowałam Harry’ego na pożegnanie i wyszłam. Zobaczyłam samochód przyjaciółki, podeszłam do niego i wsiadłam. Spojrzałam jeszcze raz w stronę chłopaka, machając mu na pożegnanie, on uśmiechnął się i wszedł do domu, a my ruszyłyśmy.
- Powinnaś ograniczyć szybką jazdę do minimum- upomniałam przyjaciółkę, ona jednak tylko machnęła ręką. Dalsza część drogi minęłam na odpowiadaniu na mnóstwo pytań dotyczących mojego pobytu u Harry’ego.
- Lucky, mogę ci zaufać prawda?- chciałam się upewnić zadając to pytanie przyjaciółce.
- Oczywiście, że tak –odpowiedziała mi  dziewczyna.
- Więc, znasz Harry’ego długo, prawda?
-Tak, coś się stało?- spytała spoglądając w moją stronę.
- Kto to jest Rose? – zapytałam wprost.
- Nie mam pojęcia, ale przypuszczam, że jakaś jego znajoma, ma ich naprawdę wiele- rozwinęła swoją wypowiedź. Niczego się nie dowiedziałam, ale przypuszczałam, że tak może być. Chciałam opowiedzieć jej, co stało się tej pięknej nocy.
- Lucky, wiesz miałam swój pierwszy raz- powiedziałam podniesionym tonem, a z mojego głosu, aż kipiało szczęście. Nie potrafiłam tego opisać. Po tych słowach dziewczyna, zaczęła kaszleć, a raczej krztusić się przez chwilę.
- Zaraz, zaraz. Jak to? Z kim? Kiedy?- zadawała mnóstwo pytań naraz. Nie wiedziałam od czego zacząć.
- Wczoraj … z Harrym- imię chłopaka wypowiedziałam ciszej, wiedząc, że nie będzie uradowana tym faktem.

- Cheryl, wiem, że jeszcze o tym nie rozmawiałyśmy, lubicie się… ale naprawdę nie jest taki jak myślisz.- ciągnęła Lucky. Widziałam, że już prawie dojechałyśmy na miejsce, więc nic nie odpowiedziałam.  Przyjaciółka zaparkowała auto po prawej stronie ulicy, gdzie znajdowała się przychodnia. Weszłyśmy do środka, a lekarz zaraz poprosił nas do gabinetu. Pierwsze co zauważyłam, to maszyna do USG, która była ogromna. Malik położyła się na specjalnym łóżku i podciągnęła bluzkę. Uśmiechnęłam się do niej w trakcie, gdy ginekolog rozprowadzał żel po jej brzuchu. Na ekranie pojawiło się niedawno co poczęte maleństwo. 


* Nasi kochani! wspaniale, tyle kom... nawet nie wiecie jak to nas cieszy :) 
zobaczymy ile będzie teraz ... liczymy na was :*
Zapraszamy was także do rozmów z bohaterami na ask.fm <3  
Sprawdźcie bohaterów, ponieważ doszli nowi. <3

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 21

                                21. Zbliżenie
CHERYL:
  "Zaczynam piszczeć. Trzymam kurczowo dłoń mojego braciszka, gdy odwracam się czuję jak przerażająca postać 'Diabła' jest coraz bliżej i bliżej. Potykam się o nieznany mi przedmiot. 
- Oddaj po dobroci naszyjnik ty mała suko! - wrzeszczy mężczyzna będący już kilka kroków ode mnie. Staram się podnieść, lecz coś ciągle mi przeszkadza. Czołgam się po ziemi, cały czas próbując wstać. Łzy, które spływając z moich policzków pokrywają końce włosów, nadal nie ustępują. W końcu... "
-Skarbie już wszystko dobrze, jestem tu Cheryl jestem.. słyszysz mnie?!- krzyczał Harry, ze łzami w oczach, co zauważyłam zaraz po tym jak otworzyłam własne. Byłam wstrząśnięta. Mokre włosy, owinięte były wokół mojej szyi, a z oczy wciąż sączyły się łzy. Trzęsłam się. Nie wiedziałam co się dzieje. Poczułam dłoń chłopaka na swoim udzie, którą zaraz zepchnęłam, krzycząc głośno 'zostaw mnie'. Rozpacz, jaka mnie ogarnęła była nie do opisania. Obejmowałam rękoma swoje ciało, pragnąc zniknąć stąd raz na zawsze, lub nigdy się nie urodzić. Styles jednak nie przejął się moim gestem. Przysunął się bliżej i objął mnie całą, tym samym  mocno zaciskając dłonie. Wyrywałam się z całych sił, nienawidziłam jak ktokolwiek dotykał mnie wbrew mojej woli, a zwłaszcza zaraz po snach... Po czasie byłam  już zmęczona wyrywaniem się, więc odpuściłam. Jednak on wciąż trwał w uścisku. Położyłam ostrożnie głowę na ramieniu chłopaka, ulegając jego czułością. Gładził ostrożnie palcami moje plecy. Wtuliłam się w niego próbując zapomnieć. Do pokoju wpadła Lucky wraz z Liamem, lekko spóźnieni.
-Harry co jej zrobiłeś?!-spytała podniesionym głosem, gdy Liam znalazł się tuż koło narzeczonej, obejmując w tali. 
- Nic mi nie zrobił. Miałam zły sen. Jest w porządku. - odrzekłam widząc niepokój w jej oczach. Dziewczyna odpowiedziała jedynie kiwając twierdząco głową, po czym przeniosła wzrok na Harry'ego, który dalej nie poluźnił uścisku. Utwierdziłam ją w przekonaniu, że na pewno jest już dobrze i może wracać do sypialni. Nie słuchała mnie. W końcu Liam wziął sprawy w swoje ręce. Położył dłonie, na biodrach partnerki, ciągnąc w tył. Obrócił ją do siebie, biorąc na ręce. Poszli do siebie. Wiedziałam, że Luck nie była zadowolona, ale jej zdrowie było dla mnie ważniejsze. Powinna wypoczywać. Spojrzałam na Harry'ego, z którym trwałam w uścisku dłuższą chwilę. Nie zmienialiśmy naszej pozycji. Wpatrywał się w moje oczy, przykładając swoje czoło do mojego. Także patrzałam w jego oczy, w tą głęboką zieleń, która wybijała wszystkie kolory tęczy ze swojego szlaku. Usiadłam na jego kolanach, oplatając nogi wokół jego talii. Dłonie chłopaka powędrowały na moje plecy, gdy moje znajdowały się założone na karku chłopaka. Musnął delikatnie moje usta, zakładając opadnięty kosmyk moich włosów za ucho. Przysunęłam się jeszcze bliżej boksera, odwzajemniając pocałunek. Pogłębiłam go, a on wraz ze mną. 
- Kocham cię Harry- wypowiedziałam odrywając się od niego lekko. 
- Jesteś bezpieczna księżniczko- odpowiedział tylko tymi słowami. Byłam zawiedziona, jednak nie okazywałam tego. Zdjęłam powoli bluzkę, pozostając na samym staniku. 
- Tylko ciebie- dodałam, najbardziej aksamitnym głosem jakim tylko potrafiłam. Harry szeroko otworzył oczy. Zaczynał gładzić moje ramię, wypowiadając cichutko moje imię, przedłużając je. 
- Jesteś taka piękna- dodał po chwili. Czułam, że chłopak, nie wypowie nigdy słów, które ja wypowiedziałam pierwszej nieznanej osobie. Wpatrywałam się w jego twarz zbliżając się kawałek do ciała chłopaka. Dotykałam jego nagiego torsu, składając na nim maleńkie pocałunki. Podniosłam się i zsunęłam z bioder zwykłe, krótkie szorty, pozostając jedynie na bieliźnie. Z powrotem wróciłam do poprzedniej pozycji. Objęłam jego ciało, całując zachłannie. Pragnęłam robić cokolwiek, aby powstrzymać moje myśli obaw wiążących się z moimi snami, które niestety były prawdziwe. Odwzajemniał mój każdy pocałunek. Dotykał moje ciało bardzo ostrożnie, zważając na każdy jego element. W końcu złapał moje nadgarstki. 
- Nie Cheryl- szepnął wprost do mojego ucha, składając pod nim pocałunek. - Nie teraz...nie ja...- ponownie szepnął, jednak głos boksera, był o wiele bardziej zachrypnięty. Posmutniałam, co na pewno zauważył. Wyrwałam swoje nadgarstki z jego uścisku i szybko cmoknęłam jego usta. Pochyliłam się, aby podnieść koszulkę. Poczułam ciepło na moich pośladkach, więc zatrzymałam się na chwilę, lecz potem postanowiłam nie zwracać na to uwagi. Sięgnęłam po t-shirt, po czym ubrałam go. Otuliłam się kołdrą, odwróciłam tyłem do Harry'ego próbując zasnąć. On dalej siedział. 
- Skarbie, jesteś zła?- zapytał przytulając się do mnie, tak jak lubiłam. Burknęłam ciche nie, ponieważ chciałam zobaczy jaka będzie jego reakcja. Chłopak jednak, potraktował to dość poważnie. Usiadł na mnie, a moje biedne, małe ciało było mocno przyciśnięte do kanapy, pod ciężarem jego ciała. 
- Złaź grubasie! Haha, złaź ! - wykrzykiwałam, tym samym śmiejąc się wniebogłosy. 
- Grubasie?!- zaczął mnie łaskotać po całym ciele. Śmiałam się głośno, nie mogąc przestać. W końcu przytulił się do mnie, kładąc głowę na mojej klatce piersiowej. 
- Nie chcę, abyś kiedykolwiek była smutna, abyś kiedykolwiek płakała. Chciałbym byś była bezpieczna, nie chcę cię skrzywdzić. Też nie chcę być pierwszym, zasługujesz na kogoś lepszego, innego niż ja - jego słowa bardzo głęboko doszły do mojego serca. Poczułam, że mogę mu ufać. Jeszcze nigdy nie kochałam kogoś tak bardzo jak jego. Kiedy mnie dotykał czułam się jakby nie był wokół nas niczego, ani nikogo. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Chłopak zszedł ze mnie i ułożył się obok. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i mocno objęłam. Pocałował mnie w czoło i mocniej przytulił do swojego umięśnionego torsu. Czułam jak ciepło z jego ciała uspokaja moje szybko bijące serce. Zamknęłam powieki i nim się spostrzegłam zasnęłam. 

LUCKY:
  Gdy słońce musnęło moją twarz otworzyłam oczy. Spojrzałam na ukochanego i pocałowałam go w policzek. Uśmiechnął się i mocniej zacisnął ręce na moich biodrach. Niestety był to zły ruch. Poczułam mdłości, szybko wstałam i pobiegłam do łazienki. Wylądowałam przed toaletą i zwymiotowałam. Nienawidziłam tego. Zaczęłam płakać. Miałam tak od dzieciństwa. Poczułam jak Liam głaszcze mnie po plecach. Zerknęłam na niego i uśmiechnęłam się dziękując mu za to, że zawsze jest obok mnie. Naszły mnie wyrzuty sumienia. Okłamywałam go na każdym kroku i co najgorsze przychodziło mi to bez najmniejszego trudu, choć nie mówię, że sprawia mi to przyjemność. Wstałam i podeszłam do umywalki, aby spryskać twarz zimna wodą. Liam cały czas stał za mną masując mi plecy. Gdy zakończyłam czynność, obróciłam się chcąc zejść na dół, lecz Payne złapał mnie za nadgarstek obracając ku sobie, położył swe dłonie na moich biodrach, przyciągając do siebie i obejmując mnie delikatnie. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Zawsze będę cię wspierał. Nigdy cię nie opuszczę ze względu na wszystko.- szepnął do mojego ucha. 
- Kocham cię.- wypowiedziałam uraniając łzy.  
- Ja ciebie też skarbie.- powiedział głaszcząc mnie po głowie. Nagle poczuła, że chcę mu powiedzieć prawdę. Nie mam siły go dłużej okłamywać. 
- Muszę ci coś...- zaczęłam i nagle...
- ŚNIADANIE!- usłyszałam wrzask Harry'ego. Gdy usłyszałam głos swojego brata zdałam sobie sprawę, że to jeszcze nie czas. Wyślizgnęłam się z uścisku ukochanego i załapałam go za rękę ciągnąc w stronę schodów. Zeszliśmy na dół i zobaczyłam jak Harold całuje Cheryl. Mocniej ścisnęłam rękę Liama, a on zaczął się śmiać. Posłałam mu mordercze spojrzenie, lecz nie przejął się tylko mnie objął i zaprowadził do stołu. Gdy tylko podeszliśmy Cher odskoczyła od boksera i zajęła miejsce. Poszliśmy w jej ślady. Spojrzałam na jedzenie i poczułam jak robi mi się nie dobrze, więc wstałam od stołu i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i znów zwymiotowałam. Jak zwykle zaczęłam płakać. Usłyszałam pukanie.
- Liam chcę być sama.- powiedziałam przez łzy.
- Ale to ja.- rozległ się ochrypły głos Harry'ego. Otworzyłam drzwi, tym samym pozwalając mu, aby wszedł do środka. Spojrzał na mnie współczującym wzrokiem. 
- Po co tu przyszedłeś?-  zapytałam go. 
- Martwię się o ciebie, a poza tym Liam i Cheryl chcieli pogadać.- powiadomił mnie mój brat. Wstałam i powtórzyłam niedawno zakończone czynności. Obróciłam się w stronę chłopaka, przytulając się do niego. Pogładził mój brzuch, wypowiadając kojące słowa, co mnie rozśmieszyło. Wyszliśmy z łazienki, kierując się do jadalni, aby zjeść wcześniej przygotowane śniadanie. Gdy weszliśmy do pomieszczenia, ujrzałam jak Liam przytula Cher, co wydawało się urocze, ale i tak musiałam dowiedzieć się, o co chodziło. Spojrzałam na Harry'ego, którego dłonie, zaraz zacisnęły się w pięści. 
- Jeżeli go dotkniesz, lub spadnie mu włos z głowy, to przysięgam, że coś ci zrobię- warknęłam w stronę boksera. Widziałam zazdrość w jego oczach. Spoglądnęłam jeszcze raz w stronę mojego narzeczonego i przyjaciółki, która zaraz znalazła się u boku Harry'ego całując go w policzek. Wyglądali razem... b-ba-bardzo uroczo. Te słowa, ledwie przeszły przez moje myśli, więc sądzę, że nie mogłabym ich wypowiedzieć. - Spakowani?- zapytałam przyjaciół, na co kiwnęli głową. Każdy z nas zabrał najpotrzebniejszy bagaż i ruszyliśmy do samochodu. Prowadził Harry, dlaczego?! Usiadłam wraz z Liamem z tyłu, a Cher z przodu. Zaczęliśmy podróż. Harry położył dłoń na udzie Edwards, co przyprawiło mnie o lekki napływ złości. Ona podniosła jego kończynę, składając na niej pocałunek, splotła ich palce razem i położyła na swoich kolanach. Obserwowałam całą sytuację, bardzo pilnie. Nie chciałam zgodzić się na ich czułości, ale przeszkadzało mi coś jeszcze... ich szczęście, nie chciałam tego psuć mimo ryzyka. Położyłam głowę na ramieniu mojego skarba, wtulając się w jego tors, oddałam się w krainę Morfeusza.  
* * *    
2 godziny po powrocie...
CHERYL:
  - Jesteś pojebana, wiesz?!- wykrzyczał mi prosto w twarz Bradley, gdy pakowałam swoje rzeczy do torby. Nie odezwałam się nawet słowem do niego. Ciągle gadał coś o wycieczce Charlie, o której nie miałam nawet pojęcia. Krzyczał najgłośniej jak potrafił. Nigdy nie widziałam go, w takim napadzie złości, bo nigdy nie podniósł na mnie głosu. - podoba ci się podważanie mojego autorytetu?!- dodał po chwili. Nie reagowałam dalej. Spojrzałam do szafki, zauważając, że została mi tylko jedna paczka papierosów i kilka skrętów. Zagarnęłam wszystko do torebki, tak szybko jak tylko mogłam. Było mi szkoda Charlotte, że musiała tego słuchać. Zabrałam spakowane torby, kierując się do drzwi. Miałam dosyć jego słów, każde raniło mnie coraz bardziej, w końcu zaśmiałam się, próbując powstrzymać płacz. 
- Śmieszy cię coś szmato?!- na te słowa... jak on mógł, przesadził.Wybiegłam z domu. Za plecami słyszałam jedynie kilka przekleństw. Płakałam, nie wiedząc co mam robić, więc postanowiłam zapalić. Napisałam wiadomość do Lucky
 "Hej x Jesteś w domu?", na którą zaraz dostałam odpowiedź
 "Cher, przyszła teściowa przyjechała, więc mamy drobny problem, mam nadzieje, że nic się nie stało", również odpisałam
 " Wszystko jest w jak najlepszym porządku, chciałam tylko popisać, ale muszę lecieć. Pa x " . Tak zakończyła się nasza rozmowa. Byłam załamana i zraniona, słowami mojego brata. Błądziłam po mieście, przez najbliższą godzinę, przez którą zdążyłam spalić paczkę papierosów, gasząc każdy o nadgarstek. Byłam wyczerpana. Spojrzałam w stronę rozmawiających osób... Harry? To niemożliwe, chociaż... Pomachał mi, tak to na pewno był on. Rozmawiał z jakąś wysoką blondyną, która była bardzo ładna. Odwróciłam wzrok, lekceważąc go. Było mi głupio, co ja sobie myślałam mówiąc w tamtym domku, to wszystko, nawet w dziesięciu procentach nie jestem tak ładna jak ona. Spuściłam głowę, biorąc dwa głębokie wdechy, zmęczenie brało nade mną górę. Podniosłam głowę ponownie w górę, ujrzałam, że dziewczyna pozostała sama, przyglądając mi się. Czyjeś dłonie delikatnie obracały mnie w innym kierunku. Harry tak, to był on. 
- Dlaczego jesteś tu sama?- spytał, delikatnie całując mój policzek. Podniósł moją twarz wyżej, aby ją ujrzeć. - Coś się stało księżniczko, płakałaś? - widziałam niepokój w jego oczach. Nie miałam siły, by cokolwiek powiedzieć. Czułam jak zaczynam upadać, a moje powieki stawały się coraz cięższe ... 
* * *  
  Obudziłam się w jakimś miejscu, które było mi nieznane. Koc, którym byłam okryta, był bardzo miękki i ciepły. Otworzyłam szerzej oczy, chcąc się podnieść, jednak coś mnie zatrzymało. Dłoń, którą znałam bardzo dobrze. Harry siedział na krześle, przy łóżku, na którym leżałam. Uśmiechnął się delikatnie, całując moją dłoń. 
- Co ja tu robię?- zapytałam, nie pamiętając co wydarzyło się zaraz po tym, jak go zobaczyłam. 
- Zemdlałaś skarbie, ale wszystko gra?- spytał, upewniając się. Kiwnęłam głową. 
- Muszę iść- dodałam po chwili, podnosząc się z łóżka. Ustałam zaraz przed Harry'm, który wstał razem ze mną. Pocałował mnie, a ja odwzajemniłam go. Był taki czuły. 
- Gdzie idziesz? 
- Nie wiem, pokłóciłam się z Bradem. To nie było miłe.- przytuliłam się do niego. 
- Zostaniesz u mnie, to pewne gwiazdko.- musnął moje usta, po czym usiadł i posadził mnie na swoich kolanach, mocno przytulając, na co zaśmiałam się. 
- Powiesz mi jak to jest, że dajesz mi tyle radości? haha- uśmiechnęłam się, będąc dalej do niego przytulona. 
- Jestem najlepszy, po prostu skarbie- zaczął się śmiać, puścił mnie biorąc poduszkę, którą zaraz oberwałam. Także wzięłam poduszkę i zaczęłam okładać go z całych sił. Upadł na łóżko, a ja wykorzystałam sytuację siadając na nim i kładąc na jego twarzy poduszkę. Próbował się wyswobodzić, ale mój uścisk nogami był silny. W końcu uczyłam się od najlepszych. Zabrałam poduszkę i czule go pocałowałam oplatając ręce na karku. Niestety wykorzystał moją nie uwagę i w mgnieniu oka znalazłam się tuż pod nim. Musnął moją szyję, a ja cicho jęknęłam.
- Nie, rozmawialiśmy o tym.- powiedział mi cicho do ucha.
- Ale to ja będę decydować z kim chce i kiedy chce mieć swój pierwszy raz- odpowiedziałam. Miałam zamiar postawić na swoim. Przejmując kontrole pierwszy raz w moim życiu.
- Ale...- zaczął, lecz nie pozwoliłam mu dokończyć. Połączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku i powiedziałam...
- Chcę, abyś był pierwszy i mam nadzieję ostatnim.- uśmiechnęłam się ściągając mu koszulkę.
- Jeśli tego pragniesz...- musnął ustami moją szyję.
- Pragnę...    

* Kochani 12 komentarzy jak widzicie można. :) Bardzo skarby dziękujemy <3 
10 kom= nowy :) powodzenia!
Oby ten się podobał. Zapraszamy na ask.fm jak i do komentowania, im więcej komentarzy tym dłuższe rozdziały. Też was kochamy nasze skarby :*                             

niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 20

                                       20. Niespodziewana wiadomość
HARRY:
  - Harry, mamy problem...- te słowa nie wróżyły nic dobrego.
- Co się stało?- zapytałem z przerażeniem w głosie. Martwiłem się o nią, w końcu byłem jej bratem.
- Zepsuł nam się samochód jakieś 15 kilometrów od was. Możesz po nas przyjechać? - odetchnąłem z ulgą. Bałem się, że stało się coś o wiele gorszego. Nigdy nic nie wiadomo w nocy.
- Jasne, za chwilę będę.- rozłączyłem się.  Włożyłem telefon do kieszeni i zerknąłem na Cher unosząc kąciki ust do góry,
- Jedziesz ze mną ratować Lucky i Liama ?
- Coś się stało?- spytała wstając z łóżka i ubierając dżinsy.
- Zepsuł im się samochód- odpowiedziałem kierując się na dół. Wziąłem kluczyki z półki i wyszedłem z domu. Wsiadłem do pojazdu i czekałem, aż księżniczka zamknie drzwi. Gdy siedziała już na miejscu odpaliłem i ruszyliśmy. Jechaliśmy w ciszy, która była bardzo przyjemna. Spojrzałem na nią ukradkiem. Widziałem jej błękitne oczy, piękny uśmiech. Chciałem mieć ją dla siebie, dotykać i całować każdą cześć jej ciała. Spostrzegłem się, że ona też na mnie patrzy.
- Lepiej skoncentruj się na drodze.- powiedziała odwracając moją głowę w stronę jazdy. Jechaliśmy dalej w skupieniu, gdy ujrzałem stojący na poboczu samochód, a koło którego stał Liam. Obejmował w pasie Lucky. Zatrzymałem się zaraz obok i wysiadłem z samochodu.
- Okazuje się, że jednak zostaniemy.- powiedziała Luck powstrzymując śmiech. Musieli bardzo miło spędzić czas oczekiwania.
- A co z samochodem?
- Zostanie tutaj, a jutro przyjedzie firma i go zabierze.- odpowiedział Liam zamykając auto na klucz.
- Wsiadajcie do nas.- zachęciłem pasażerów, aby zajęli swoje miejsca. Para usiadła na tylne siedzenia, a Cher koło mnie. Zawróciłem i ruszyłem z powrotem  do domu.
- To co tam porabialiście?- spojrzałem na przyjaciółkę i uśmiechnąłem się do niej, co ona odwzajemniła.
- Oglądaliśmy film.- odpowiedziałem zaciekawionej dziewczynie.
- Na pewno wam uwierzę- uznajmy, że nie byłem nigdy dobrym kłamcą. Dojechaliśmy pod dom, zatrzymałem pojazd i wysiadłem. Podszedłem i otworzyłem drzwi Cheryl biorąc ją za rękę. Chyba chciałem rozzłościć Lucky, która spojrzała na mnie nienawistnym wzrokiem. Specjalnie obróciłem ją w moją stronę i namiętnie pocałowałem. Ssałem jej usta przez najbliższą chwilę, za plecami słyszałem jedynie chrząknięcia Lucky, co mnie rozbawiło. 
- Harry ...- Cher oderwała się ode mnie, aksamitnie wypowiadając moje imię, które przedłużyła. Posłałem jej czułego buziaka, po czym objąłem w tali prowadząc do drzwi wejściowych. Otworzyłem je i przepuściłem obie kobiety. Lucky posłała mi mordercze spojrzenie, a ja miałem nie zły ubaw. Całą czwórką usiedliśmy na kanapie, pragnąłem zająć miejsce koło Cher, niestety Lucky mnie wyprzedziła. Nie bardzo przejąłem się tym, podszedłem na miejsce, gdzie siedziała moja księżniczka, po czym bez najmniejszego trudu podniosłem ją do góry i usadziłem sobie na kolana. Edwards zaplotła ręce na mojej szyi i ucałowała. Otuliłem ją mocno i w takiej pozycji zostaliśmy. Rozmawiałem z Liamem, a Cheryl z Lucky. Pogaduchy szły w najlepsze, do czasu. 
LUCKY:
 Zaraz po wejściu do domu zajęliśmy miejsca na kanapie. Cher przyniosła szklanki i napoje. Rozmowy toczyły się. Jednak po chwili poczułam, że bardzo rozbolał mnie brzuch oraz zrobiło mi się nie dobrze. Wstałam z miejsca, tym samym szarpiąc Liama za ramię. Szepnęłam cicho, że idziemy do toalety. Popędziłam na piętro, wpadłam jak opętana do pomieszczenia i wylądowałam tuż przed toaletą. Zwymiotowałam. To było straszne, czułam się okropnie źle. Dotyk Liama, na moich plecach rozluźniał mnie, lecz w nie wielkim stopniu. Podniosłam się i szybko wtuliłam w ramię chłopaka, wybuchając płaczem. Mocno przytulił mnie do siebie. Miesiączki zawsze były straszne, zwłaszcza te spóźnione... Liam uniósł moją twarz, którą ujął w swoje dłonie do góry i złożył czuły pocałunek, który oczywiście odwzajemniłam. Otarł moje łzy i chwycił za rękę. Powoli kierowaliśmy się na dół, kierując się w stronę salonu. Weszliśmy do pomieszczenia przerywając chwilę namiętności mojemu bratu. Gdy tylko nas spostrzegli Cher znalazła się automatycznie tuż koło mnie. 
- Lucky wszystko w porządku?- pytała chcąc uzyskać odpowiedź. Tyle kłamstw... dałam sygnał Liamowi i zaczęłam. 
- Właściwie to nie, bo ja muszę wam coś powiedzieć. Nie wiem jak zacząć, ale prawda jest taka, że jestem... jestem w ciąży- głośno odsapnęłam kończąc wypowiedź. 
-Haha, Lucky w ciąży, tego jeszcze w kinach to nie grali- parsknął śmiechem Harry, jednak nikomu do śmiechu nie było.- Czyli to nie żart?- spytał lekko załamany. Pokręciłam przecząco głową, a on odsapnął, po czym wtulił głowę w małe ciało Cher, która dała mi znak, że chce dowiedzieć się więcej.
- Więc, jest to prawie trzeci miesiąc- dodałam. 
- O kurwa...- warknął Harry.
-Harry!- wrzasnęła podirytowana jego zachowaniem Cheryl, po czym klepnęła go w ramię. Zaczęłam opowiadać całą historię, na szczęście bez szczegółów. Nie czułam się dzisiejszego wieczora najlepiej, mdłości, zawroty głowy, które nękały mnie nie były przyjemne. Całą rozmowę wszyscy siedzieli bardzo wsłuchani w to co mówię, na koniec Cher wstała i mocno mnie przytuliła, po czym zaczęła mówić do mojego brzucha "Cześć maluszku. Ciocia Cher, bardzo cię kocha wiesz. Jesteś naszym małym, niespodziewanym skarbkiem". Jej słowa były dla mnie urocze. Od zawsze kochała dzieci, każde było jej oczkiem w głowie.  Nie długo będę musiała poinformować Zayn'a o wszystkim. Nie wyobrażam sobie tego, on nienawidzi Liama, jest okropnie nad opiekuńczy i wredny. Ale jest moim bratem. Gdy Cher zakończyła swe lamenty, podszedł do mnie Harry i pogłaskał mój brzuch, niepewnie wypowiadając cichutkie "witaj brzdącu". Byłam bardzo zaspana. Wraz z moim narzeczonym udaliśmy się na piętro, gdzie zaraz wchodząc do sypialni położyliśmy się i zasnęliśmy, zmęczeni dniem pełnym wrażeń jak i wyczerpującą nocą. 
CHERYL:
Wiadomość Lucky była szokująca, jednak uzasadniona. Wpadka. Tak czasem bywa. Ciekawe jak będzie wyglądało to u mnie i ciekawe z kim... Oh, Cher! głupoty wymyślasz. Szybko otrząsnęłam się z transu. Dziecko na pewno wprowadzi wiele zmian w ich życiu, ale będą szczęśliwi, zwiążą się bardziej. Gdy poszli na górę spać, przestałam chwilowo kontaktować. Harry zbierał kubki, więc miałam chwilkę dla siebie. Wyszłam przed dom, aby zapalić. Pełno myśli krążących w mojej głowie, nie dochodziło do żadnego sensownego wniosku. Po spalonym trzecim papierosie, nie miałam ochoty na więcej. Narkotyki... tak właśnie. Dawno niczego nie zażywałam. Czuła, wewnętrzną pustkę, lecz nie chciałam tego. Kierowałam się do domu, gdy w drzwiach ujrzałam Harry'ego. Miał założone,skrzyżowane ręce na klatce piersiowej. Jego wzrok i wyraz twarzy nie wróżyły niczego przyjemnego. 
-Cher znowu? Powiedz mi, dlaczego?- ciągnął spokojnym tonem, czego się nie spodziewałam.
-Harry, ja musiałam...- podeszłam do niego chcąc, by mnie przytulił. Jednak tego nie zrobił. Odwrócił się i poszedł bez słowa w głąb mieszkania. Maleńka łza, która zakręciła się w kąciku mojego oka, wypłynęła, a wraz za nią kolejne trzy. Zamknęłam za sobą drzwi. Na dole w łazience, ustałam przed lustrem i szarpałam swoje włosy, każdą część mojego ciała pragnęłam porozrywać. Było okropne, a blizny na nadgarstkach... przypominały o wszystkim, nowe również. Zdjęła swoje ciuchy, pozostawiając jedynie majtki i długą luźną koszulkę. Wyszłam w miarę uspokojona z pomieszczenia, kierując się do salonu. Weszłam. Na kanapie leżał Harry, przykryty kocem. Nie odezwał się do mnie ani słowem. Był zły, wiedziałam to. Podeszłam do łóżku, wpatrując się krótką chwilkę w chłopaka, nie zareagował. Pochyliłam się i ułożyłam ostrożnie na chłodnej podłodze. Skuliłam się, podkurczając nogi do siebie, po czym otuliłam je rękoma, próbując zasnąć. 
- Księżniczko, wiesz o tym, że jestem na ciebie bardzo zły- zaczął Styles
- Tak, wiem o tym- potaknęłam
- Ale to nie zmienia moich uczuć w stosunku do ciebie...- ciągnął- nie wygłupiaj się i chodź do mnie. Posłusznie wykonałam to, co powiedział. Wślizgnęłam się pod koc, mocno przytulając się go gorącego ciała Harry'ego. Pocałował mnie w czoło, dając poczucie bezpieczeństwa, czego bardzo brakowało mi od dawna. Leżałam wpatrując się w niezwykle zielone oczy boksera, gładziłam delikatnie jego policzek. 
- O czym myślisz gwiazdko?- zapytał mnie.
- O tobie- odpowiedziałam, nie chcąc by wiedział co tak naprawdę tkwi teraz w mojej głowie.- A ty o czym?- także spytałam.
- O tobie księżniczko- uśmiechnął się- moja księżniczko- dodał po chwili, czym spowodował, że uśmiech na mojej twarzy powiększył się jeszcze bardziej. 
- Dobranoc skarbie- rzekł całując mnie przed snem. Tak mogłoby być zawsze. Byłam szczęśliwa. Odpowiedziałam mu po chwili...
-Dobranoc ... 

  Najukochańsi nasi! Ogromnie dziękujemy za tak zadowalającą nas liczbę komentarzy. Potraficie jak widać:) Kom zgadzając się, więc jest kolejny rozdział <3 Oby wam się spodobał, nieco dłuższy. Kochani jesteście baaardzo, ale pewnie to już wiecie :* Aktywność na ask.fm, aż niebywała, za co również wielkie dzięki :)
12 kom= nowy rozdział 
               <w przeciwnym razie, nie będzie go:)>