środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 21

                                21. Zbliżenie
CHERYL:
  "Zaczynam piszczeć. Trzymam kurczowo dłoń mojego braciszka, gdy odwracam się czuję jak przerażająca postać 'Diabła' jest coraz bliżej i bliżej. Potykam się o nieznany mi przedmiot. 
- Oddaj po dobroci naszyjnik ty mała suko! - wrzeszczy mężczyzna będący już kilka kroków ode mnie. Staram się podnieść, lecz coś ciągle mi przeszkadza. Czołgam się po ziemi, cały czas próbując wstać. Łzy, które spływając z moich policzków pokrywają końce włosów, nadal nie ustępują. W końcu... "
-Skarbie już wszystko dobrze, jestem tu Cheryl jestem.. słyszysz mnie?!- krzyczał Harry, ze łzami w oczach, co zauważyłam zaraz po tym jak otworzyłam własne. Byłam wstrząśnięta. Mokre włosy, owinięte były wokół mojej szyi, a z oczy wciąż sączyły się łzy. Trzęsłam się. Nie wiedziałam co się dzieje. Poczułam dłoń chłopaka na swoim udzie, którą zaraz zepchnęłam, krzycząc głośno 'zostaw mnie'. Rozpacz, jaka mnie ogarnęła była nie do opisania. Obejmowałam rękoma swoje ciało, pragnąc zniknąć stąd raz na zawsze, lub nigdy się nie urodzić. Styles jednak nie przejął się moim gestem. Przysunął się bliżej i objął mnie całą, tym samym  mocno zaciskając dłonie. Wyrywałam się z całych sił, nienawidziłam jak ktokolwiek dotykał mnie wbrew mojej woli, a zwłaszcza zaraz po snach... Po czasie byłam  już zmęczona wyrywaniem się, więc odpuściłam. Jednak on wciąż trwał w uścisku. Położyłam ostrożnie głowę na ramieniu chłopaka, ulegając jego czułością. Gładził ostrożnie palcami moje plecy. Wtuliłam się w niego próbując zapomnieć. Do pokoju wpadła Lucky wraz z Liamem, lekko spóźnieni.
-Harry co jej zrobiłeś?!-spytała podniesionym głosem, gdy Liam znalazł się tuż koło narzeczonej, obejmując w tali. 
- Nic mi nie zrobił. Miałam zły sen. Jest w porządku. - odrzekłam widząc niepokój w jej oczach. Dziewczyna odpowiedziała jedynie kiwając twierdząco głową, po czym przeniosła wzrok na Harry'ego, który dalej nie poluźnił uścisku. Utwierdziłam ją w przekonaniu, że na pewno jest już dobrze i może wracać do sypialni. Nie słuchała mnie. W końcu Liam wziął sprawy w swoje ręce. Położył dłonie, na biodrach partnerki, ciągnąc w tył. Obrócił ją do siebie, biorąc na ręce. Poszli do siebie. Wiedziałam, że Luck nie była zadowolona, ale jej zdrowie było dla mnie ważniejsze. Powinna wypoczywać. Spojrzałam na Harry'ego, z którym trwałam w uścisku dłuższą chwilę. Nie zmienialiśmy naszej pozycji. Wpatrywał się w moje oczy, przykładając swoje czoło do mojego. Także patrzałam w jego oczy, w tą głęboką zieleń, która wybijała wszystkie kolory tęczy ze swojego szlaku. Usiadłam na jego kolanach, oplatając nogi wokół jego talii. Dłonie chłopaka powędrowały na moje plecy, gdy moje znajdowały się założone na karku chłopaka. Musnął delikatnie moje usta, zakładając opadnięty kosmyk moich włosów za ucho. Przysunęłam się jeszcze bliżej boksera, odwzajemniając pocałunek. Pogłębiłam go, a on wraz ze mną. 
- Kocham cię Harry- wypowiedziałam odrywając się od niego lekko. 
- Jesteś bezpieczna księżniczko- odpowiedział tylko tymi słowami. Byłam zawiedziona, jednak nie okazywałam tego. Zdjęłam powoli bluzkę, pozostając na samym staniku. 
- Tylko ciebie- dodałam, najbardziej aksamitnym głosem jakim tylko potrafiłam. Harry szeroko otworzył oczy. Zaczynał gładzić moje ramię, wypowiadając cichutko moje imię, przedłużając je. 
- Jesteś taka piękna- dodał po chwili. Czułam, że chłopak, nie wypowie nigdy słów, które ja wypowiedziałam pierwszej nieznanej osobie. Wpatrywałam się w jego twarz zbliżając się kawałek do ciała chłopaka. Dotykałam jego nagiego torsu, składając na nim maleńkie pocałunki. Podniosłam się i zsunęłam z bioder zwykłe, krótkie szorty, pozostając jedynie na bieliźnie. Z powrotem wróciłam do poprzedniej pozycji. Objęłam jego ciało, całując zachłannie. Pragnęłam robić cokolwiek, aby powstrzymać moje myśli obaw wiążących się z moimi snami, które niestety były prawdziwe. Odwzajemniał mój każdy pocałunek. Dotykał moje ciało bardzo ostrożnie, zważając na każdy jego element. W końcu złapał moje nadgarstki. 
- Nie Cheryl- szepnął wprost do mojego ucha, składając pod nim pocałunek. - Nie teraz...nie ja...- ponownie szepnął, jednak głos boksera, był o wiele bardziej zachrypnięty. Posmutniałam, co na pewno zauważył. Wyrwałam swoje nadgarstki z jego uścisku i szybko cmoknęłam jego usta. Pochyliłam się, aby podnieść koszulkę. Poczułam ciepło na moich pośladkach, więc zatrzymałam się na chwilę, lecz potem postanowiłam nie zwracać na to uwagi. Sięgnęłam po t-shirt, po czym ubrałam go. Otuliłam się kołdrą, odwróciłam tyłem do Harry'ego próbując zasnąć. On dalej siedział. 
- Skarbie, jesteś zła?- zapytał przytulając się do mnie, tak jak lubiłam. Burknęłam ciche nie, ponieważ chciałam zobaczy jaka będzie jego reakcja. Chłopak jednak, potraktował to dość poważnie. Usiadł na mnie, a moje biedne, małe ciało było mocno przyciśnięte do kanapy, pod ciężarem jego ciała. 
- Złaź grubasie! Haha, złaź ! - wykrzykiwałam, tym samym śmiejąc się wniebogłosy. 
- Grubasie?!- zaczął mnie łaskotać po całym ciele. Śmiałam się głośno, nie mogąc przestać. W końcu przytulił się do mnie, kładąc głowę na mojej klatce piersiowej. 
- Nie chcę, abyś kiedykolwiek była smutna, abyś kiedykolwiek płakała. Chciałbym byś była bezpieczna, nie chcę cię skrzywdzić. Też nie chcę być pierwszym, zasługujesz na kogoś lepszego, innego niż ja - jego słowa bardzo głęboko doszły do mojego serca. Poczułam, że mogę mu ufać. Jeszcze nigdy nie kochałam kogoś tak bardzo jak jego. Kiedy mnie dotykał czułam się jakby nie był wokół nas niczego, ani nikogo. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Chłopak zszedł ze mnie i ułożył się obok. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i mocno objęłam. Pocałował mnie w czoło i mocniej przytulił do swojego umięśnionego torsu. Czułam jak ciepło z jego ciała uspokaja moje szybko bijące serce. Zamknęłam powieki i nim się spostrzegłam zasnęłam. 

LUCKY:
  Gdy słońce musnęło moją twarz otworzyłam oczy. Spojrzałam na ukochanego i pocałowałam go w policzek. Uśmiechnął się i mocniej zacisnął ręce na moich biodrach. Niestety był to zły ruch. Poczułam mdłości, szybko wstałam i pobiegłam do łazienki. Wylądowałam przed toaletą i zwymiotowałam. Nienawidziłam tego. Zaczęłam płakać. Miałam tak od dzieciństwa. Poczułam jak Liam głaszcze mnie po plecach. Zerknęłam na niego i uśmiechnęłam się dziękując mu za to, że zawsze jest obok mnie. Naszły mnie wyrzuty sumienia. Okłamywałam go na każdym kroku i co najgorsze przychodziło mi to bez najmniejszego trudu, choć nie mówię, że sprawia mi to przyjemność. Wstałam i podeszłam do umywalki, aby spryskać twarz zimna wodą. Liam cały czas stał za mną masując mi plecy. Gdy zakończyłam czynność, obróciłam się chcąc zejść na dół, lecz Payne złapał mnie za nadgarstek obracając ku sobie, położył swe dłonie na moich biodrach, przyciągając do siebie i obejmując mnie delikatnie. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Zawsze będę cię wspierał. Nigdy cię nie opuszczę ze względu na wszystko.- szepnął do mojego ucha. 
- Kocham cię.- wypowiedziałam uraniając łzy.  
- Ja ciebie też skarbie.- powiedział głaszcząc mnie po głowie. Nagle poczuła, że chcę mu powiedzieć prawdę. Nie mam siły go dłużej okłamywać. 
- Muszę ci coś...- zaczęłam i nagle...
- ŚNIADANIE!- usłyszałam wrzask Harry'ego. Gdy usłyszałam głos swojego brata zdałam sobie sprawę, że to jeszcze nie czas. Wyślizgnęłam się z uścisku ukochanego i załapałam go za rękę ciągnąc w stronę schodów. Zeszliśmy na dół i zobaczyłam jak Harold całuje Cheryl. Mocniej ścisnęłam rękę Liama, a on zaczął się śmiać. Posłałam mu mordercze spojrzenie, lecz nie przejął się tylko mnie objął i zaprowadził do stołu. Gdy tylko podeszliśmy Cher odskoczyła od boksera i zajęła miejsce. Poszliśmy w jej ślady. Spojrzałam na jedzenie i poczułam jak robi mi się nie dobrze, więc wstałam od stołu i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i znów zwymiotowałam. Jak zwykle zaczęłam płakać. Usłyszałam pukanie.
- Liam chcę być sama.- powiedziałam przez łzy.
- Ale to ja.- rozległ się ochrypły głos Harry'ego. Otworzyłam drzwi, tym samym pozwalając mu, aby wszedł do środka. Spojrzał na mnie współczującym wzrokiem. 
- Po co tu przyszedłeś?-  zapytałam go. 
- Martwię się o ciebie, a poza tym Liam i Cheryl chcieli pogadać.- powiadomił mnie mój brat. Wstałam i powtórzyłam niedawno zakończone czynności. Obróciłam się w stronę chłopaka, przytulając się do niego. Pogładził mój brzuch, wypowiadając kojące słowa, co mnie rozśmieszyło. Wyszliśmy z łazienki, kierując się do jadalni, aby zjeść wcześniej przygotowane śniadanie. Gdy weszliśmy do pomieszczenia, ujrzałam jak Liam przytula Cher, co wydawało się urocze, ale i tak musiałam dowiedzieć się, o co chodziło. Spojrzałam na Harry'ego, którego dłonie, zaraz zacisnęły się w pięści. 
- Jeżeli go dotkniesz, lub spadnie mu włos z głowy, to przysięgam, że coś ci zrobię- warknęłam w stronę boksera. Widziałam zazdrość w jego oczach. Spoglądnęłam jeszcze raz w stronę mojego narzeczonego i przyjaciółki, która zaraz znalazła się u boku Harry'ego całując go w policzek. Wyglądali razem... b-ba-bardzo uroczo. Te słowa, ledwie przeszły przez moje myśli, więc sądzę, że nie mogłabym ich wypowiedzieć. - Spakowani?- zapytałam przyjaciół, na co kiwnęli głową. Każdy z nas zabrał najpotrzebniejszy bagaż i ruszyliśmy do samochodu. Prowadził Harry, dlaczego?! Usiadłam wraz z Liamem z tyłu, a Cher z przodu. Zaczęliśmy podróż. Harry położył dłoń na udzie Edwards, co przyprawiło mnie o lekki napływ złości. Ona podniosła jego kończynę, składając na niej pocałunek, splotła ich palce razem i położyła na swoich kolanach. Obserwowałam całą sytuację, bardzo pilnie. Nie chciałam zgodzić się na ich czułości, ale przeszkadzało mi coś jeszcze... ich szczęście, nie chciałam tego psuć mimo ryzyka. Położyłam głowę na ramieniu mojego skarba, wtulając się w jego tors, oddałam się w krainę Morfeusza.  
* * *    
2 godziny po powrocie...
CHERYL:
  - Jesteś pojebana, wiesz?!- wykrzyczał mi prosto w twarz Bradley, gdy pakowałam swoje rzeczy do torby. Nie odezwałam się nawet słowem do niego. Ciągle gadał coś o wycieczce Charlie, o której nie miałam nawet pojęcia. Krzyczał najgłośniej jak potrafił. Nigdy nie widziałam go, w takim napadzie złości, bo nigdy nie podniósł na mnie głosu. - podoba ci się podważanie mojego autorytetu?!- dodał po chwili. Nie reagowałam dalej. Spojrzałam do szafki, zauważając, że została mi tylko jedna paczka papierosów i kilka skrętów. Zagarnęłam wszystko do torebki, tak szybko jak tylko mogłam. Było mi szkoda Charlotte, że musiała tego słuchać. Zabrałam spakowane torby, kierując się do drzwi. Miałam dosyć jego słów, każde raniło mnie coraz bardziej, w końcu zaśmiałam się, próbując powstrzymać płacz. 
- Śmieszy cię coś szmato?!- na te słowa... jak on mógł, przesadził.Wybiegłam z domu. Za plecami słyszałam jedynie kilka przekleństw. Płakałam, nie wiedząc co mam robić, więc postanowiłam zapalić. Napisałam wiadomość do Lucky
 "Hej x Jesteś w domu?", na którą zaraz dostałam odpowiedź
 "Cher, przyszła teściowa przyjechała, więc mamy drobny problem, mam nadzieje, że nic się nie stało", również odpisałam
 " Wszystko jest w jak najlepszym porządku, chciałam tylko popisać, ale muszę lecieć. Pa x " . Tak zakończyła się nasza rozmowa. Byłam załamana i zraniona, słowami mojego brata. Błądziłam po mieście, przez najbliższą godzinę, przez którą zdążyłam spalić paczkę papierosów, gasząc każdy o nadgarstek. Byłam wyczerpana. Spojrzałam w stronę rozmawiających osób... Harry? To niemożliwe, chociaż... Pomachał mi, tak to na pewno był on. Rozmawiał z jakąś wysoką blondyną, która była bardzo ładna. Odwróciłam wzrok, lekceważąc go. Było mi głupio, co ja sobie myślałam mówiąc w tamtym domku, to wszystko, nawet w dziesięciu procentach nie jestem tak ładna jak ona. Spuściłam głowę, biorąc dwa głębokie wdechy, zmęczenie brało nade mną górę. Podniosłam głowę ponownie w górę, ujrzałam, że dziewczyna pozostała sama, przyglądając mi się. Czyjeś dłonie delikatnie obracały mnie w innym kierunku. Harry tak, to był on. 
- Dlaczego jesteś tu sama?- spytał, delikatnie całując mój policzek. Podniósł moją twarz wyżej, aby ją ujrzeć. - Coś się stało księżniczko, płakałaś? - widziałam niepokój w jego oczach. Nie miałam siły, by cokolwiek powiedzieć. Czułam jak zaczynam upadać, a moje powieki stawały się coraz cięższe ... 
* * *  
  Obudziłam się w jakimś miejscu, które było mi nieznane. Koc, którym byłam okryta, był bardzo miękki i ciepły. Otworzyłam szerzej oczy, chcąc się podnieść, jednak coś mnie zatrzymało. Dłoń, którą znałam bardzo dobrze. Harry siedział na krześle, przy łóżku, na którym leżałam. Uśmiechnął się delikatnie, całując moją dłoń. 
- Co ja tu robię?- zapytałam, nie pamiętając co wydarzyło się zaraz po tym, jak go zobaczyłam. 
- Zemdlałaś skarbie, ale wszystko gra?- spytał, upewniając się. Kiwnęłam głową. 
- Muszę iść- dodałam po chwili, podnosząc się z łóżka. Ustałam zaraz przed Harry'm, który wstał razem ze mną. Pocałował mnie, a ja odwzajemniłam go. Był taki czuły. 
- Gdzie idziesz? 
- Nie wiem, pokłóciłam się z Bradem. To nie było miłe.- przytuliłam się do niego. 
- Zostaniesz u mnie, to pewne gwiazdko.- musnął moje usta, po czym usiadł i posadził mnie na swoich kolanach, mocno przytulając, na co zaśmiałam się. 
- Powiesz mi jak to jest, że dajesz mi tyle radości? haha- uśmiechnęłam się, będąc dalej do niego przytulona. 
- Jestem najlepszy, po prostu skarbie- zaczął się śmiać, puścił mnie biorąc poduszkę, którą zaraz oberwałam. Także wzięłam poduszkę i zaczęłam okładać go z całych sił. Upadł na łóżko, a ja wykorzystałam sytuację siadając na nim i kładąc na jego twarzy poduszkę. Próbował się wyswobodzić, ale mój uścisk nogami był silny. W końcu uczyłam się od najlepszych. Zabrałam poduszkę i czule go pocałowałam oplatając ręce na karku. Niestety wykorzystał moją nie uwagę i w mgnieniu oka znalazłam się tuż pod nim. Musnął moją szyję, a ja cicho jęknęłam.
- Nie, rozmawialiśmy o tym.- powiedział mi cicho do ucha.
- Ale to ja będę decydować z kim chce i kiedy chce mieć swój pierwszy raz- odpowiedziałam. Miałam zamiar postawić na swoim. Przejmując kontrole pierwszy raz w moim życiu.
- Ale...- zaczął, lecz nie pozwoliłam mu dokończyć. Połączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku i powiedziałam...
- Chcę, abyś był pierwszy i mam nadzieję ostatnim.- uśmiechnęłam się ściągając mu koszulkę.
- Jeśli tego pragniesz...- musnął ustami moją szyję.
- Pragnę...    

* Kochani 12 komentarzy jak widzicie można. :) Bardzo skarby dziękujemy <3 
10 kom= nowy :) powodzenia!
Oby ten się podobał. Zapraszamy na ask.fm jak i do komentowania, im więcej komentarzy tym dłuższe rozdziały. Też was kochamy nasze skarby :*                             

14 komentarzy: