Charlie:
Budzę się rano i coraz intensywniej myślę o Cher i jej snach. To
chyba nie jest normalne, ona się czegoś boi a potem mówi, że
wszystko jest ok. Tak się składa, że chyba nie za bardzo. Ciągłe
krzyki w nocy opowiadają o tym samym. Mama, tata, boję się...gdyby
to połączyć w całość może poskłada się historyjka? Oh, już
sama nie wiem. Nie pamiętam moich rodziców, a tak bardzo chciałabym
się dowiedzieć co się z nimi stało, czy rzeczywiście musieli
wyjechać? Możliwe, ale Cheryl i to co wypowiada w nocy jest zbyt
skomplikowane, aby wiązało się z rzeczywistością. Nikt nic mi
nie mów, dlaczego. Na pewno do tego dojdę. Dobra, koniec już tego.
Po swoim wewnętrznym monologu postanawiam zejść na dół i zjeść
śniadanie. Wyślizguje się z łóżka i zwinnym krokiem wydostaję
się z pokoju. Na dole jest już "cała" moja rodzinka,
czyli siostra i brat.
- Cześć-mówię śpiewającym głosem, a on rozprzestrzenia się po całym pomieszczeniu.
-Hej kochana, jak się spało?-Cher witam mnie, siedząc na kanapie opatulona kocem, trzymając w ręku herbatę<jak w każdy piątek, sobotę, niedzielę ...>
-Dobrze, bardzo dobrze.-odpowiadam zerkając na Bradley'a. Po chwili wstał i poszedł do kuchni. Siadam obok siostry na kanapie i przytulam się do niej.
-Opowiesz mi coś o mamie i tacie?-niepewnie zadaję pytanie.
-Chcesz herbatę?!-rozlega się krzyk z kuchni.
-Tak poproszę-burczę pod nosem. Po chwili dostaję swój napój. W salonie panuje cisze, jak zawsze kiedy zadam to pytanie. Teraz wszyscy siedzimy jakby nigdy nic patrząc w telewizor..."jak ja to uwielbiam"
- Cześć-mówię śpiewającym głosem, a on rozprzestrzenia się po całym pomieszczeniu.
-Hej kochana, jak się spało?-Cher witam mnie, siedząc na kanapie opatulona kocem, trzymając w ręku herbatę<jak w każdy piątek, sobotę, niedzielę ...>
-Dobrze, bardzo dobrze.-odpowiadam zerkając na Bradley'a. Po chwili wstał i poszedł do kuchni. Siadam obok siostry na kanapie i przytulam się do niej.
-Opowiesz mi coś o mamie i tacie?-niepewnie zadaję pytanie.
-Chcesz herbatę?!-rozlega się krzyk z kuchni.
-Tak poproszę-burczę pod nosem. Po chwili dostaję swój napój. W salonie panuje cisze, jak zawsze kiedy zadam to pytanie. Teraz wszyscy siedzimy jakby nigdy nic patrząc w telewizor..."jak ja to uwielbiam"
Lucky:
Promienie słoneczne przedzierają się coraz bardziej przez moje rolety. Obracam się na drugi bok, sięgam po telefon leżący na szafeczce nocnej i sprawdzam godzinę. -O nie! oooo nie! nie, nie,nie !- mówię sama do siebie. Zorientowałam się, że jest już po 10, a na 11 mam być w pracy u Liama. Szybko wywlekam się z łóżka i biegnę do łazienki. Tam, myję zęby, twarz. Decyduję się, aby jednak cała wejść pod prysznic i szybko się wymyć. Po 30 minutach jestem odświeżona. Podchodzę do komody i wybieram krótkie, szare szorty w kwiatki i do tego luźną białą koszulkę. -Teraz tylko makijaż i mogę wychodzić-ponownie rozmawiam ze sobą. Siedzę już na krzesełku tuż przed lusterkiem. Rozczesuję włosy, których końce swobodnie opadają na moją klatkę piersiową, następnie prowadzę delikatną czarną kreseczkę eyelinerem wzdłuż mojej linii rzęs. Poprawiam rzęsy tuszem i całość zakańczam położeniem błyszczyka. Idę do kuchni, biorę jabłko. W korytarzu zakładam moje szare, krótkie conversy, przekładam małą torebeczkę, którą wczoraj spakowałam przez ramię i pospiesznym krokiem wychodzę z domu. Szczelnie zamykam drzwi i ruszam do "Top Secret". Po 15 minutach swojej drogi dochodzę do celu. Ostrożnie otwieram drzwi i idę ku górze po krętych schodach. Pukam. Nagle słuchać krzyk więc wchodzę.
-Hej-witam się uśmiechając.
-Cześć skarbie-Liam podchodzi do mnie i daje mi buziaka na przywitanie. Jego szef tylko skinął głową i przyłożył do niej palce.
-Coś się stało?-spoglądam na mojego chłopaka i nie zadowolonego mężczyznę.
-Oh, nie ważne Lucky, to nic takiego-stwierdza Payne.
-Jak to nie?!- podnosi głos David*-nie mamy modelki, to wszystko nie wypali, jestem załamany po prostu. Nasza letnia kolekcja...Mówi, prawie płacząc.
-A tamta?-stoję, wskazując palcem dziewczynę siedzącą na taborecie po drugiej stronie pomieszczenia. Oczy Davida stają się większe
-Moja droga Lucky, czy ty ją do cholery widzisz? Toż ona się nie nadaje nawet na przymiarki!-irytuje się coraz bardziej. Pomimo podeszłego wieku, nie zachowuje się tak. Jest bardzo śmieszny i te jego miny, bezcenne poprostu.
-Spokojnie-wtrąca się Liam, który chyba wcześniej był lekko rozkojarzony.
-Ale, chwila ja chyba mam pomysł. Znam kogoś, kto się nadaje. Przyszło mi coś do głowy.
-Kto to jest? Co? Jak?-podbiega do mnie upadając na kolana i wpatrując się we mnie z nie dowierzaniem. Liam śmieje się, jednak po chwili jego twarz staję się poważniejsza.
-Cheryl...to Cheryl-radośnie wypowiadam imię przyjaciółki. Pamiętałam, że od dziecka uwielbiała takie coś, a teraz to już nie wspominając.
-Taaaak, taak...jestem przekonany, że będzie świetna - wykrzykuje szef firmy.
-Noo, a kto to ta Cheryl?-pyta. Śmieję się pod nosem z jego miny i obecnej sytuacji.
-Cher jest moją przyjaciółką i j...-przerywa mi Payne
-Tak, ona ma rację. Też uważam, że się nadaje, a jako fotograf chyba mam jakieś zdanie, no nie-kończy swoje wypowiedzenie, po jego minie wnioskuje, że jest z siebie dumny, bo na ogół zbyt błyskotliwy to mój chłopak nie jest. Haha
-Nie, twoje zdanie to mam ...-tym razem to ja przerywam, ale Davidowi
-Się pan wyrażaj tutaj-pouczam mężczyznę. Po chwili mój telefon z torebki wędruje do mojej ręki, szukam w kontaktach numer do przyjaciółki.
-Zapisuj, zadzwonisz do niej...4847654320-dyktuję numer, a on uważnie słucha wpisując go do telefonu.
-Mam! Oby się okazała naprawdę dobra-mówi zafascynowany i oddala się w dalszą stronę pomieszczenia.
-No to jak kochanie, jesteś już wolny? Koniec pracy na dzisiaj?-pytam przytulając się do niego.
-Tak, teraz możemy iść na śniadanie do kawiarni Zayna-bierze mnie za rękę i pośpiesznym tempem wychodzimy z budynku.
Promienie słoneczne przedzierają się coraz bardziej przez moje rolety. Obracam się na drugi bok, sięgam po telefon leżący na szafeczce nocnej i sprawdzam godzinę. -O nie! oooo nie! nie, nie,nie !- mówię sama do siebie. Zorientowałam się, że jest już po 10, a na 11 mam być w pracy u Liama. Szybko wywlekam się z łóżka i biegnę do łazienki. Tam, myję zęby, twarz. Decyduję się, aby jednak cała wejść pod prysznic i szybko się wymyć. Po 30 minutach jestem odświeżona. Podchodzę do komody i wybieram krótkie, szare szorty w kwiatki i do tego luźną białą koszulkę. -Teraz tylko makijaż i mogę wychodzić-ponownie rozmawiam ze sobą. Siedzę już na krzesełku tuż przed lusterkiem. Rozczesuję włosy, których końce swobodnie opadają na moją klatkę piersiową, następnie prowadzę delikatną czarną kreseczkę eyelinerem wzdłuż mojej linii rzęs. Poprawiam rzęsy tuszem i całość zakańczam położeniem błyszczyka. Idę do kuchni, biorę jabłko. W korytarzu zakładam moje szare, krótkie conversy, przekładam małą torebeczkę, którą wczoraj spakowałam przez ramię i pospiesznym krokiem wychodzę z domu. Szczelnie zamykam drzwi i ruszam do "Top Secret". Po 15 minutach swojej drogi dochodzę do celu. Ostrożnie otwieram drzwi i idę ku górze po krętych schodach. Pukam. Nagle słuchać krzyk więc wchodzę.
-Hej-witam się uśmiechając.
-Cześć skarbie-Liam podchodzi do mnie i daje mi buziaka na przywitanie. Jego szef tylko skinął głową i przyłożył do niej palce.
-Coś się stało?-spoglądam na mojego chłopaka i nie zadowolonego mężczyznę.
-Oh, nie ważne Lucky, to nic takiego-stwierdza Payne.
-Jak to nie?!- podnosi głos David*-nie mamy modelki, to wszystko nie wypali, jestem załamany po prostu. Nasza letnia kolekcja...Mówi, prawie płacząc.
-A tamta?-stoję, wskazując palcem dziewczynę siedzącą na taborecie po drugiej stronie pomieszczenia. Oczy Davida stają się większe
-Moja droga Lucky, czy ty ją do cholery widzisz? Toż ona się nie nadaje nawet na przymiarki!-irytuje się coraz bardziej. Pomimo podeszłego wieku, nie zachowuje się tak. Jest bardzo śmieszny i te jego miny, bezcenne poprostu.
-Spokojnie-wtrąca się Liam, który chyba wcześniej był lekko rozkojarzony.
-Ale, chwila ja chyba mam pomysł. Znam kogoś, kto się nadaje. Przyszło mi coś do głowy.
-Kto to jest? Co? Jak?-podbiega do mnie upadając na kolana i wpatrując się we mnie z nie dowierzaniem. Liam śmieje się, jednak po chwili jego twarz staję się poważniejsza.
-Cheryl...to Cheryl-radośnie wypowiadam imię przyjaciółki. Pamiętałam, że od dziecka uwielbiała takie coś, a teraz to już nie wspominając.
-Taaaak, taak...jestem przekonany, że będzie świetna - wykrzykuje szef firmy.
-Noo, a kto to ta Cheryl?-pyta. Śmieję się pod nosem z jego miny i obecnej sytuacji.
-Cher jest moją przyjaciółką i j...-przerywa mi Payne
-Tak, ona ma rację. Też uważam, że się nadaje, a jako fotograf chyba mam jakieś zdanie, no nie-kończy swoje wypowiedzenie, po jego minie wnioskuje, że jest z siebie dumny, bo na ogół zbyt błyskotliwy to mój chłopak nie jest. Haha
-Nie, twoje zdanie to mam ...-tym razem to ja przerywam, ale Davidowi
-Się pan wyrażaj tutaj-pouczam mężczyznę. Po chwili mój telefon z torebki wędruje do mojej ręki, szukam w kontaktach numer do przyjaciółki.
-Zapisuj, zadzwonisz do niej...4847654320-dyktuję numer, a on uważnie słucha wpisując go do telefonu.
-Mam! Oby się okazała naprawdę dobra-mówi zafascynowany i oddala się w dalszą stronę pomieszczenia.
-No to jak kochanie, jesteś już wolny? Koniec pracy na dzisiaj?-pytam przytulając się do niego.
-Tak, teraz możemy iść na śniadanie do kawiarni Zayna-bierze mnie za rękę i pośpiesznym tempem wychodzimy z budynku.
Liam:
Mam najlepszą dziewczynę na świecie, jest taka słodka. Jej pomysł z Cher był naprawdę genialny. Idę rozkojarzony z najlepszą istotą na ziemi, mam super pracę i chyba jestem po prostu mega szczęściarzem. Spoglądam na nią z góry i mocniej splatam nasze palce. Lucky podnosi głowę do góry i uroczo się uśmiech ukazując swoje czysto białe zęby. Idziemy sobie razem, powolnym krokiem powoli zbliżając się do celu. Docieramy na miejsce. Sadzam nas przy stoliku na dworze i idę zamówić to co zawsze czyli dwa croisanty. Po chwili są już gotowe. Obym dzisiejszy dzień spędził tylko z Luck! Muszę ją gdzieś zabrać, może spacer, potem kino i kolacja. Pełno myśli krąży w mojej głowie. Dochodzę do naszego stolika z śniadaniem i kładę dwa talerzyki niedaleko siebie. Jedyne co z siebie wydobyła to ledwie słyszalne "dzięki" i zabrała się do jedzenia, uśmiechnąłem się i skinąłem głową, następnie poszedłem w jej ślady.
*David-szef firmy "Top Secret"
Mam najlepszą dziewczynę na świecie, jest taka słodka. Jej pomysł z Cher był naprawdę genialny. Idę rozkojarzony z najlepszą istotą na ziemi, mam super pracę i chyba jestem po prostu mega szczęściarzem. Spoglądam na nią z góry i mocniej splatam nasze palce. Lucky podnosi głowę do góry i uroczo się uśmiech ukazując swoje czysto białe zęby. Idziemy sobie razem, powolnym krokiem powoli zbliżając się do celu. Docieramy na miejsce. Sadzam nas przy stoliku na dworze i idę zamówić to co zawsze czyli dwa croisanty. Po chwili są już gotowe. Obym dzisiejszy dzień spędził tylko z Luck! Muszę ją gdzieś zabrać, może spacer, potem kino i kolacja. Pełno myśli krąży w mojej głowie. Dochodzę do naszego stolika z śniadaniem i kładę dwa talerzyki niedaleko siebie. Jedyne co z siebie wydobyła to ledwie słyszalne "dzięki" i zabrała się do jedzenia, uśmiechnąłem się i skinąłem głową, następnie poszedłem w jej ślady.
*David-szef firmy "Top Secret"
Haha lubie Lucky ;)
OdpowiedzUsuńuuh jak romantycznie x hahaha
OdpowiedzUsuńA Charlie biedulka taka z niej czemu nie wie niczego?
Liam i Lucky, są cudowni :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Cher zaakceptuje propozycję pracy :)