sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 32

           31. Prawda jest okropna, ale czy faktycznie prawdziwa? 


HARRY:
    Siedziałem na kanapie wypijając do końca jedną z butelek piwa, które zostały jeszcze w domu. Niall siedział tuż obok mnie, wykonując tę samą czynność. Ilość alkoholu w naszych organizmach miała coraz większy wpływ, na to co robiliśmy i mówiliśmy. Długie, toczące się między nami rozmowy trwały i trwały w nieskończoność. Rose, Cher, Rose, Cher to ich imiona były naszym co drugim wypowiedzianym słowem. Rozglądałem się po domu, jakbym czegoś szukał, w tym czasie Horan ledwo poszedł do kuchni po szklankę z wodą. Po chwili chłopak podszedł do mnie tym samym podając filiżankę z kawą oraz szklankę wypełnioną przezroczystą cieczą. Wziąłem oba przedmioty od kolegi i położyłem na niewielki stoliczek stojący przede mną. Poduszka leżąca tuż obok mojego prawego ramienia posłużyła mi za podpórkę, gdy próbowałem podnieść się z sofy, dążąc do mojego telefonu, który zostawiłem u góry w sypialni.
Styles idioto, brawo ..
 Po wypiciu małej szklaneczki z kawą, nadal nie było mi zbyt dobrze, więc postanowiłem się nie ruszać z miejsca. Niall był mniej wstawiony niż ja, czego mu bardzo zazdrościłem.
- Harry, wiesz może jednak wróć do Rose- usłyszałem to i zamarłem. A jeśli on ma racje?
- W porządku, ale nie dawno mówiłeś, że skoro coś czuję do Cher to powinienem- nie zdążyłem dokończyć, gdyż w środku mojej wypowiedzi, którą mimo moich starań ledwie z siebie wyrzuciłem, przerwał mi
- Nie wiem czego ty chcesz, ale wiedz, że Chery* nie zostanie sama- w tym momencie zatkało mnie. Chyba poszczególne słowa nie docierały do mnie, lub co gorsza zbyt intensywnie odbijały się w mojej głowie.
- Chery? Co tak naprawdę się tu wydarzyło, gdy mnie nie było? Może jestem trochę wstawiony, ale świadomości jak i pamięci nie straciłem- czułem jak cały się spinam, a moje dłonie przyjmują kształt pięści, co oznaczało, że stawałem się coraz bardziej zły, a raczej wściekły. Nie potrafiłem się opanować, a połączenie z alkoholem, na pewno dobrze nie wpływało na całą tę pieprzoną sytuacje.
- Bała się, nic więcej, a jak widać ty miałeś to w wielkim poważaniu, nie mogła na ciebie liczyć, a ja byłbym przy niej zawsze, może to lepsze rozwiązanie- jedyne co uważałem za słuszne to podejść do niego i mu najnormalniej przywalić. W jednym momencie przyjaciel zamienił się w jedną z najbardziej znienawidzonych osób.
- Wypierdalaj! więcej nie powtórzę- krzyknąłem. Czułem jak zaczyna mnie ponosić, nie opanuję się. Wstałem i zrzuciłem filiżankę na ziemię, a ta rozbiła się na kawałki. Niall nie reagował, tylko wpatrywał się w rozrzucone miliony kawałków szkła,
- Głuchy jesteś? Mówiłem wypierdalaj stąd! - chwyciłem szklankę z wodą i cisnąłem nią przez cały salon, aż do kuchni, gdzie roztrzaskała się na wiele części.
- Wynoś się i zostaw ją w spokoju! już!- krzyczałem nie mogąc się opanować, po kolei rozwalałem zdjęcia, świeczki i inne przedmioty stojące na kominku.
- Nie dziwie się, że boi się ciebie- rzucił po czym już go nie było. Usiadłem na kanapę i schowałem głowę pomiędzy obi dłonie. Głośno krzyknąłem chcąc wyrzucić z siebie alkohol i złość. Nagła fala spokoju uderzyła we mnie jakby fale niespokojnego morza rozbijały się o skały. W tamtym momencie przypomniały mi się ostatnie wspólnie spędzone wakacje wraz z moją mamą i siostrą, tuż przed jej śmiercią... Przygnębienie wraz ze smutkiem zaczęło rozprzestrzeniać się w moich myślach. Podniosłem się i uniosłem w dłonie potłuczoną ramkę z zdjęciem moim i mamy, tuż obok znajdowała się ona i Gemma. Kochałem ją ogromnie, tak samo jak siostrę, ale nie potrafiłem uchronić przed ojcem...
- Kocham cię mamo

LUCKY:
  Czasami naprawdę powinnam pomyśleć zanim coś powiem. Cheryl siedziała przede mną i wpatrywała się swoimi niebieskimi oczami.
- Jaka Rose?- spytała zszokowana dziewczyna podnosząc się dynamicznie z miejsca.
- To nikt ważny.- musiałam jakoś z tego wybrnąć, a przecież w kłamstwach byłam ekspertką.
- Ty coś wiesz, ale nie chcesz powiedzieć.  Kim jest ta dziewczyna? - nachyliła się nade mną podnosząc głos.
- Krzyczeć na kobietę w ciąży? Gdzie się podziała moja opiekuńcza przyjaciółka?- naprawdę nie wiedziałam co mam robić. Na twarzy miałam uśmiech, ale w głębi czułam przerażenie, bo wiedziałam, że jeśli Harry się dowie to dobrze nie będzie. Chciałam ją chronić, ale oczywiście wyszło jak zawsze.
- Lucky? Nie ściemniaj.- czułam, że muszę jej powiedzieć, bo nie przestanie dociekać, lecz mogłam trochę ominąć prawdę.
- To jest jego była dziewczyna, która się do niego przystawiała.- wydusiłam to z siebie z marnym skutkiem.
- Czemu dopiero teraz mi o tym mówisz?! Ja.... Miał może wczoraj walkę?- spytała, spoglądając na mnie z zaciekawieniem.
- Nie. Jestem pewna, przecież wiem o każdej walce.- uśmiechnęłam się, ale dopiero teraz zrozumiałam o co jej chodzi.- Okłamał cię...- powiedziałam szeptem tak jakbym mówiła to do siebie.
- Zniknął na noc, a rano wrócił ze śladami szminki na kołnierzyku. Jaka ja byłam głupia.- usiadła obok mnie zakrywając dłońmi twarz. Chciałam ją objąć, ale strąciła moją rękę ponownie się podnosząc.
- Ale to też jest twoja wina!Jak mogłaś nic mi nie powiedzieć?!- zaczęła na mnie krzyczeć, jakby to była moja wina. W tym samym momencie do pokoju wszedł Liam.
- Co tu się dzieje?- spytała spoglądając to na mnie to na Cher, a ja zaczęłam płakać. Jak ona śmiała tak mówić?!
- Co ty sobie myślisz, że ty jesteś najważniejsza?! Że wszyscy mają współczuć biednej Cher?! Czy ty myślisz, że tylko ty masz takie problemy?! Uwierz mam własne i nie potrzebuje wiecznie zajmować się twoimi humorami i życiem miłosnym. - nie wytrzymałam i również podniosłam się gwałtownie z miejsca. Liam stał w progu niczego nie świadomy.
- Ja cię nigdy nie prosiłam o pomoc! Sama się wiecznie pchałaś w moje życie!
- Tak?! Gdyby nie ja cały czas siedziałabyś w domu i użalała się nad sobą!- nie mogłam powstrzymać słów. Czułam, że muszę jej to w końcu powiedzieć. Cały czas łzy spływały mi po policzkach tak samo jak jej. Zabrała swoją torebkę i wybiegła z mieszkania zatrzaskując drzwi za sobą. Narzeczony podszedł do mnie i złapał za ramiona.
-O co wam poszło?- spytał spokojnie, ale ja nie mogła nic powiedzieć tylko wtuliłam się w jego klatkę piersiową cały czas płacząc.

CHERYL:
   Wybiegłam z mieszkania przyjaciółki z płaczem. Co ja właściwie miałam zrobić? Najbliższe osoby mnie zdradziły. A może Lucky miała rację? Nie zauważałam problemów ludzi wokół mnie, bo cały czas byłam zajęta sobą. Ale to niesprawiedliwe. Zostałam zgwałcona, straciłam rodziców, a ją co spotkało? Ma wspaniałego chłopaka, dom, prace i dziecko w drodze. Jakie ona może mieć problemy? Szłam ulicami miasta nie zważając uwagi, że pada deszcz. "Nie mogłam pozbyć się nękających mnie myśli. Starałam się nimi opiekować, dbać o nich. a tym czasem Harry mnie zdradza z byłą dziewczyną, która swoją drogą wygląda jak kurwa. Może powinnam być wdzięczna Luck za to, że była ze mną w trudnych chwilach, ale ja jej o pomoc nie prosiłam. Zbliżałam się do mieszkania Harry'ego, lecz nie miałam siły więcej się kłócić. Co ja mam mu powiedzieć? "Hej skarbie zdradziłeś mnie z byłą?"O dziwo nie czułam smutku tylko potworną złość na świat, który mnie otacza. To on zaczął mnie przygniatać swoim ciężarem nie dając szansy się podnieść. Czułam  jak w całym moim ciele buzuje adrenalina. Nie mogłam oddychać. Szłam na wojnę i musiałam ją wygrać. Nie będę już słabą dziewczynką, która wiecznie potrzebuje pomocy od przyjaciół. Stanę się twardą kobietą, która poradzi sobie ze wszystkim. Weszłam do  mieszkania i ujrzałam Harry'ego wokół, którego leżały kawałki stłuczonych wazonów i ramek. Wiedziałam już, że za dużo wypił. Zdjęłam buty i płaszcz, odkładając wszystko na bok. Siedział skulony na ziemi, trzymając coś w ręku. Nie obchodziło mnie co się tutaj stało, wiedziałam tylko, że boję się tego w jakim stanie jest teraz Styles. Ze łzami w oczach i i spływającymi po moich policzkach podeszłam bliżej.
- Cher? Jesteś...- w jego głowie nie wyczułam aplauzu czy też zażenowanie. Był beznamiętny, nie patrzał w moim kierunku. Potrzebowałam go.
Cher, pamiętaj co on zrobił! Podpowiadała moja podświadomość, gdy sterczałam przy nim. Nagle gwałtownie uniósł się i wlepił swoje spojrzenie w moją osobę. 
- Co cię łączy z Niall'em?!- był spokojny i zrównoważony. 
- Nic mnie z nim nie łączy. Oszalałeś?- wypowiedziałam każde słowo z wielką precyzją. W tym momencie zauważył, że z moich oczu płynął łzy. Złapał mocniej moją rękę i zacisnął na niej swoją dłoń. Moje ciało odpowiedziało na bodziec lekko wzdrygając, a z ust wypłynęło ciche "auuć"
- Kłamiesz!- krzyknął, czułam zapach ostatków alkoholu wydobywających się z jego ust. Od razu zaczęłam płakać, tym samym wyszarpując swoją rękę z silnego uścisku chłopaka, po czym odeszłam na bok, tak by być dalej.
- Rose... to jej szminkę miałeś na kołnierzyku? Przecież tak bardzo mnie kochasz...- kpiłam jednocześnie krzycząc, a coraz większe krople łez zaczęły wydobywać się z moich oczu. Czułam się oszukana, zraniona i ogromnie głupia. Tyle razy się kłóciliśmy, godziliśmy i tkwimy w tym błędnym kole nie mogąc się wydostać, by móc iść dalej. 
- To nie tak Cher- podszedł bliżej by móc mnie dotknąć, ale nie pozwoliłam na jego bliskość, pomimo że bardzo jej wtedy potrzebowałam. 
- A jak? Nie jestem głupia, tak jak tobie się wydaje Harry- płakałam jeszcze bardziej, pragnąc pojawić się w innym miejscu. 
- Co cię z nią łączy? Może to ja powinnam zapytać. Nic nas nie łączy, ani mnie i Niall'a, ani  ciebie i mnie. Zapamiętaj to raz na zawsze!- ostatnie zdanie wykrzyczałam cała zapłakana jak jeszcze nigdy dotąd. Biegłam do łazienki na piętrze, ocierając łzy od płaczu. Skrzywdził mnie, ponownie, mówił, że tego nie zrobi nigdy. Wciąż to samo. Czego ja jeszcze nie wiem? Dotarłam na miejsce. Weszłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi na klucz, osuwając się po nich. Przyłożyłam dłonie do twarzy zakrywając ją. Chciałam się uwolnić od tego wszystkiego. Wnet rozległo się głośne pukanie do drzwi.
- Cher, proszę cię otwórz! Porozmawiajmy spokojnie- nie dawał za wygraną jak zawsze. Nie miałam jednak ochoty go widzieć i z nim rozmawiać. Skradł kawałek mojego serca, nie udało się jeszcze tego zrobić nikomu, był pierwszym. To uczucie, które rozbrzmiewało w moim ciele, smutek, zażenowanie, ból, strach, brak czułości, brak miłości, brak Harry'ego przy sobie, kiedy go potrzebuję. Zaczęłam płakać, byłam ogromnie rozżalona, a dźwięki wydobywające się z moich strun głowowych były pełne bólu, tęsknoty, Ledwie łapałam powietrze. Podeszłam do zlewu i puściłam wodę, to samo zrobiłam z wodą spod prysznica, chciałam zagłuszyć każdym hałasem słowa Harry'ego, głos Harry'ego i to dobijanie się do drzwi. Minęła godzina. Doszłam do wniosku, że nie ma sensu płakać, tak został napisany scenariusz mojego życia. Ze Styles'em nic mnie nie łączy, więc może robić co chce, mimo że ja wciąż pozostanę mu wierna. Oblałam twarz wodą i wytarłam ręcznikiem. Wsunęłam szorty na nogi, i krótki top na moje ciało. Spojrzałam ostatni raz w lustro, po czym przekręciłam kluczyk w drzwiach i wyszłam. Na łóżku siedział Harry z założonymi rękoma na kolanach, w które to schowaną miał głowę. Gdy tylko mnie ujrzał od razu wstał i podszedł do mnie, lecz odsunęłam go. 
- Tyle płakałaś, myślałem już, że coś ci się stało. Martwiłem się- podszedł do mnie ponownie, teraz nie zwracał uwagi to, że nie mam ochoty na jego dotyk. A w głębi siebie, czułam taką potrzebę. Objął mnie mocno, tak bym nie mogła się wyślizgnąć. 
- Puść mnie do cholery! Teraz się martwisz...- złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę łóżka. 
- Zawsze się martwię. Porozmawiamy na spokojnie, chcę, żebyś mnie wysłuchała- był mimo wszystko bardzo spokojny, ale znałam go na tyle, że widziałam, jak przejął się tą całą sytuacją. 
- Niech będzie, jeśli mamy jeszcze o czym rozmawiać- rzuciłam oschle w jego stronę. Usiedliśmy na końcu łóżku. Harry wciąż czule trzymał moją rękę. 
- Rose to przeszłość. Chciała mnie pocałować, ale wymsknąłem się i trafiła akurat w to nie fortunne miejsce, musisz mi uwierzyć. Kocham ciebie, a byłem wczoraj u niej, ponieważ kapało jej z sufitu i tylko zatkałem to miejsce. Wyszedłem pod godzinie stamtąd.Nie powiedziałem ci od razu, bo wiedziałem, że nie uwierzysz, a poza tym był Niall, a dokańczając to chodziłem trochę po mieście, koło Big Ben'a, Tamizy, wstąpiłem do baru. Chciałem pomyśleć. Kocham cię, jesteś jedyną osobą w moim życiu, którą darzę tak ogromnym uczuciem. Jesteś wyjątkowa, moja, krucha Cher, najpiękniejsza na całym świecie- jego wypowiedź była bardzo długa, a końcówka jej bardzo głęboka, nawet poruszyła we mnie odrobinę uczucia. Uśmiechnęłam się do niego.
- Chciałabym móc ci w to uwierzyć Harry- rzekłam, ku jego wielkiemu zdziwieniu. Był bardzo smutny, spuścił głowę. Czuły i ciepły oddech, który poczułam na mojej twarzy przyprawiaj mnie o dreszcze. Teraz był słodki i przyjemny. Zdarzyło się to tak szybko, nasze usta od kilku sekund były złączone w namiętnym pocałunku, a ciała w gorącym uścisku. Nie potrafiłam się od niego oderwać. Był to nasz pierwszy pocałunek od bardzo dawna. Namiętny, czuły, przepełniony ogromną dawką miłości. Po chwili siedziałam na jego kolanach, lecz nie była to moja sprawka. Całował mnie uporczywie, nachalnie, ale delikatnie. Znalazłam się tuż pod nim. Pościel, która okalała moje ciało była bardzo miękka, ciepła i przyjemna w dotyku. Harry'ego koszulka znajdowała się już dawno na podłodze wraz z moimi spodenkami i topem Teraz nie odrywając się od jego ust, próbowałam uporać się ze spodniami chłopaka, które w krótkim odcinku czasu również już nie było. Poziom namiętności między nami wzrastał. Tak dawno go nie czułam, ciepła jego ciała, smaku ust, bliskości. Nie byłam pewna czy tego chce, moje zaufanie do każdego mężczyzny było niewielkie, a raczej w ogóle go nie było. Byliśmy coraz bliżej siebie. Nasze ciała idealnie do siebie pasowały, jakby były z jego kompletu. Harry był coraz bliżej i bliżej. Moje ciało zaczęło drżeć, co pewnie poczuł, ponieważ nasze usta w dalszym ciągu trwały w romantyczno-namiętym pocałunku. 
- Nie bój się, kocham cię i nie skrzywdzę- powiedział aksamitnie zachrypniętym głosem, co dodało mi wiele otuchy. Rozległ się głośny dźwięk telefonu 
- Nie wstawaj skarbie- powiedział, chwilowo przerywając nasz pocałunek
- Muszę Harry- podniosła się i okryłam kołdrą by nie widział mojego ciała. Podeszłam do szafeczki i odebrałam telefon. 
-  Halo? 
- Czy rozmawiam z Cheryl Edwards? 
- Tak, przy telefonie
- Mam dla pani złe wieści ... 



Tak o to prezentuje się 32 rozdział. 
Chery* - czytaj Szeri :)
w razie pytań, zażaleń bądź chęci rozmowy z nami lub bohaterami zapraszamy na ask.fm 

17 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest piękny ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. mój ulubiony kocham jak coś się dzieje <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham jak piszesz

    OdpowiedzUsuń
  4. Blagam szybko next

    OdpowiedzUsuń
  5. Kpcham was normalnie za to jak piszecie

    OdpowiedzUsuń
  6. Mmm swietny wiecej akcii chce

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham cie a zarazem

    kocham bo swietnie

    nienawidze bo przerywasz

    momecie zycze weny

    OdpowiedzUsuń
  8. boze ciekawe co sie stalo

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham twoj blok moge siedziec calymi dniami i czytac

    OdpowiedzUsuń
  10. wczoraj zaczelam czytac i pprzeczytalam walsnie teraz wiec konczy szybko swietny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super naprawde czekam na nexta/ruuda :*

    OdpowiedzUsuń
  12. no kobieto doprowadzasz mnie do rozpaczy szybko next/dzbanek

    OdpowiedzUsuń
  13. misia <3 zrób rudział przed świętami i go dodaj <3

    OdpowiedzUsuń