sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 29

                                                    29. Lepiej razem 


HARRY:
-Teraz?! -wstałem z łóżka
-Kurwa teraz?! Wkurwiasz mnie, rozumiesz? To było dwa tygodnie temu! -gestykulowałem chodząc w kółko, co chwile spoglądając w stronę ogromnego okno
-Gwałt, wiem że to okropne, domyślam się jak się czułaś, czujesz, ale ty nawet kurwa sobie nie dajesz pomóc. Wielka pani Cher kurwa nie dotykać, bo się wścieknie. Nigdy bym cię nie zranił, wiesz o tym- skończyłem, byłam okropnie zdenerwowany. Wpatrywałem się w skuloną postać dziewczyny, w krótkich szortach i koszulce, która zasłaniała swoje ciało coraz bardziej, gdy jej twarz spuszczona była w dół, a ręce okalały samą siebie.
- Właśnie to zrobiłeś- dziewczyna wstała z miejsca i wyszła z pokoju. Podszedłem do zatrzaśniętych drzwi i mocno uderzyłem w nie pięściami. Nie wyszedłem. Usiadłem jedynie na łóżku i siedziałem, tak po prostu. Pełno myśli krążyło w mojej głowie, może zbyt dosadnie jej wszystko powiedziałem? Ale przecież chciałem by dowiedziała się, że naprawdę brakuje mi nas. Szybko zerwałem się z łóżka, po czym ruszyłem w stronę salonu, aby napić się czegoś mocniejszego. Po zejściu ze schodów zauważyłem na sofie nie wielką postać, ktora szlochała. Przysiadłem na rogu kanapy.
- Dlaczego beczysz? - zapytałem ją.
-Nie ma co płakać, chciałem żebyś zrozumiała, że brakuje mi ciebie, brakuje mi nas. To co się stało, nie odstanie się. Trzeba iść dalej, małymi kroczkami- najbardziej łagodnie jak tylko potrafiłem wyjaśniłem to co czułem, a chciałem by było zmienione. Na moje słowa dziewczyna zaczęła bardziej płakać. Powoli podnosiłem się z kanapy, by w końcu móc się czegoś napić. Poczułem ciepło na swojej dłoni, odwróciłem się. Cher trzymała moją rękę w obu swoich i wypatrywała się wielkimi oczami w moje. Mimika mojej twarzy stała się neutralna, trochę olewająca. Uniosłem brwi, by zaczęła mówić.
- Małe kroczki ... - delikatnie się uśmiechnęła, po wypowiedzeniu dwóch słów. Skinąłem głową i uśmiechnąłem się. Może coś się zmieni. Moja dłoń została uwolniona, chciałem już odejść...
- Harry? Mógłbyś mnie przytulić? Potrzebuje tego, potrzebuje ciebie- po jej słowach, nie wiedziałem co mam dalej zrobić. Jeśli miałbym przytulać ją dla przymusu, to po co.
- Jesteś pewna?- wolałem się upewnić niż potem oberwać.
- Jestem pewna. - łagodność jej tonu, aż rozbrzmiewała, co bardzo mnie zaskoczyło. Bez problemu podszedłem do Cher, a gdy poczułem ją w swoich ramionach, wiedziałem, że była moja i już nikt, nigdy jej nie skrzywdzi. Trwaliśmy w mocnym uścisku, złączeni ze sobą bardzo długo.
- Wracaj do spania księżniczko- powiedziałem i ruszyłem do kuchni, automatycznie przerywając naszą dobrą chwilę, nasz mały kroczek.
- Poczekam na ciebie - spojrzałem na nią, tym samym upijając łyk wody, którą wcześniej nalałem do kubka.
- Ja śpię tutaj, dobranoc- kolejny łyk dodał mi orzeźwienia, lecz dalej byłem oschły w stosunku do niej.
- Nie chcę być tam sama. Zostanę tu z tobą.- spuściła głowę w dół. Czyżby bała się spać bez światła, lub beze mnie?
- Wyp... Niech ci będzie - rzuciłem ku niej słowa, po czym ruszyłem do sypialni. Położyłem się na łóżka, zajmując jedną połowę. Cheryl stała koło drzwi i spoglądała w moją stronę, po chwili przysiadła na brzegu łóżka i tak została.
- Położysz się? - była jakaś dziwna, chciałem dowiedzieć się, o co chodzi.
- Tak, już się kładę. Harry mogę się do ciebie mocno przytulić? - na jej słowa mocno otworzyłem oczy. Dlaczego o to pytała? Zawsze może, kiedy tylko chce. Natychmiast otuliłem ją całym sobą. Kciukami otarłem jej łzy, które mimowolnie zaczęły spływać po policzkach.
- Przepraszam cię, tak bardzo cię przepraszam. Ja nie chciałam. Ty miałeś być tym pierwszym i tym ostatnim, a oni ... - więc to tak bardzo raniło ją od środka.
- Cheryl to się skończyło, jesteśmy teraz my. Nie przepraszaj, nie masz za co.Trzeba pójść spać kochanie. - położyliśmy się. Otuliłem jej ciało i pocałowałem w czoło, a następnie w policzek. Czułem jaka jest spięta, ale nie odpuszczałem. Musi się przyzwyczaić. Po czasie sama wtuliła we mnie całą siebie. Tak miało zostać już do końca.
                                                                              * * *
CHERYL :
 Twardo spałam, pomimo drobnych strachów, które objawiały się w moich snach, na szczęście przelotnie. Teraz chciałam obudzić się obok Harry'ego, jak za każdym razem, aby było tak codziennie. Otworzyłam oczy i nie było go tam. Obróciłam się na drugą stronę, ale tam też było pusto. Nagle coś zaczęła spadać mi na twarz i całe ciało. Było to niewielkie i całkiem przyjemne, różowe, czerwone i białe kolory pięknych płatków róż, uroczo opadły na mnie oraz miejsca obok, pozostając tam. Tuż za tym wszystkim stał Harry w bokserkach, uroczo się uśmiechając i wysypując do końca płatki róż.
- Dziękuje ci bardzo, ale wolałabym obudzić się przy tobie- puściła mi całusa.
- Nic straconego. Zamknij oczy- czułam jak wgramolił się na łóżko, więc otworzyłam oczy i spojrzałam w jego stronę.
- Dzień dobry kochanie- przywitał mi i dał soczystego, a za razem namiętnego buziaka w policzek.
- Dzień dobry kochanie- odpowiedziałam i zrobiłam to samo. Leżeliśmy tak jeszcze chwile, a dłoń Harry'ego głaskała mój policzek. Było wręcz idealnie.
- Wstawaj! Śniadanie czeka, a potem przychodzi Liam i Lucky. Dawno się nie widzieliśmy. nie rozmawialiśmy. Na wieczór oglądamy filmy tutaj lub idziemy do kina. - potaknęłam głową i zebrałam się, byśmy mogli zejść na dół. Byłam zadziwiona tym, co przygotował. Wszystko wyglądało idealnie. Zasiedliśmy do uczty. Karmiliśmy się nawzajem i jedliśmy także samodzielnie. Wyglądało to trochę jakbyśmy byli szczęśliwym małżeństwem z dziesięcioletnim stażem.
                                                                       * * *
Nakrywałam stół wraz z Harrym, ponieważ niedługo mieliśmy spodziewać się gości. Serwetki, talerze, sztućce, kubki oraz miski z jedzeniem stały już na stole. Podeszłam do Harry'ego i przytuliłam się mocno do niego, bardzo mi tego brakowało. Uwielbiał czuć jego ciepło, bliskość. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo go kocham i potrzebuje.
- Co się dzieje kochanie? - zapytał i położył dłonie na moich biodrach i obrócił tak, by stać za mną i obejmować od tyłu moje ciało.
- Kocham cię Harry, szczerze i prawdziwe, wiesz? - Obróciłam się w jego stronę, a ręce przełożyłam na szyję chłopaka, który szepnął po cichu moje imię.
- Straciłam ciebie, a ty mnie na pewien czas i... I wszystko zrozumiałam. - zamknęłam oczy i zatonęłam w pocałunku, namiętnym i przepełnionym ogromnym, gorącym uczuciem. Dzwonek do drzwi przerwał naszą prywatność. Poszliśmy otworzyć, trzymając się za ręce. Naszym oczom ukazała się para Liama i okrąglutkiej Lucky. Przywitaliśmy się, a następnie wszyscy zasiedliśmy za stołem. Toczyły się wszelkie rozmowy, na różne tematy. Czułam Harry'ego rękę pod stołem,która spoczywała na moim kolanie, a druga obejmowała moje plecy.
- Jesteście uroczy - powiedziała Lucky i uśmiechnęła się, a my wraz z nią uśmiechając się do siebie nawzajem. 
- Powiem wam jeszcze, że jestem w 6 miesiącu ciąży. Zmieniłam lekarza, który mnie uświadomił, to straszne...- bardzo się zdziwiłam na słowa Lucky. Przytyła o wiele, lecz nie sądziłam, iż zostały jej ostatnie trzy miesiące nim maleństwo się pojawi. Poprzedni ginekolog całkiem nieźle wprowadził ją w błąd.
- Lucky to niesamowite, serdecznie wam gratulujemy kochani! - nie miałam pojęcia co powiedzieć.
- Mamy do was pytanie, czy zgodzicie się zostać rodzicami chrzestnymi? - tym pytaniem wywołała głośny śmiech Harry'ego. Łokciem trąciłam go w ramię, dając znak, że to nie pora na żarty. Odchrząknął
- Oczywiście - poważnym akcentem zabrzmiał jego głos, co wydawało się niesamowicie komiczne, nie tylko dla mnie. Chłopcy poszli na sofę i przy piwku oglądali mecz, podczas gdy my wprawiłyśmy się w rozmowę na temat dodatków do dziecięcego pokoiku.

- Liam! - Lucky zwróciła się do narzeczonego, chcąc uświadomić mu, że jest zmęczona i chciałaby wracać. 
- Zbieramy się kochanie- udając się do drzwi, Harry podał płaszcz każdemu z nich. Wrócił do mnie, po czym otulił ramieniem. Pożegnaliśmy się i wspólnie usiedliśmy na sofę. Chłopak posadził sobie moje ciało na swoich kolanach, pokazując jak bardzo jest z tego dumny. 
- Wstawaj! Musimy posprzątać- utwierdziłam go. Dałam mu buziaka i podniosłam się. Wspólnie wkładaliśmy naczynia do zmywarki, a pozostałości po jedzeniu wyrzucaliśmy lub chowaliśmy do lodówki. Harry wyjął z szafki szampana wraz z dwoma kieliszkami i zaczął przygotowywać miejsce na nasz dzisiejszy seans. Postanowiłam odświeżyć się i przebrać w coś odpowiedniego. Pod prysznicem spędziłam dobre pół godziny. Rozczesałam starannie włosy, będąc ubrana w czarne króciutkie spodenki, czarny top oraz długi, czarny, satynowy szlafrok. Zeszłam na dół. Wokół sofy, szafeczkach jak i innych wolnych miejscach stały świeczki, które nadawały uroku, nastroju oraz romantyczności. Na kanapie pośród wielu poduszek leżały koce. Podeszłam do Harry'ego i wtuliłam w niego. 
- Jesteś wspaniały. Kocham cię, dziękuje- pocałowałam go w policzek i spojrzałam w oczy.
- Małe kroczki skarbie - uśmiechnęłam się do niego, zaraz po tym jak musnął mój nos. Usiedliśmy na sofę wypełnioną poduszkami, przytuliliśmy się do siebie nawzajem i okryliśmy kocami. Każdy z nas miał kieliszek z winem. Zaczął się nasz maraton, kiedy ... 

Kochani, tak prezentuje się kolejny rozdział 
12 lub więcej kom = next 
ask.fm -----> zapraszamy !! 

9 komentarzy: