niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 23

                       23. I co dalej?

LUCKY:
  Nie mogłam uwierzyć, że to co zobaczyłam na ekranie jest teraz w moim brzuchu. Byłam taka szczęśliwa, a uśmiech z mojej twarzy nie chciał zejść. Spojrzałam na Cher, która stała kawałek dalej. Przywołałam ją ręką, aby podeszła bliżej. Widziałam radość w jej oczach jak i troskę. Wiedziałam, że teraz się czuje, jakby to ona  była na moim miejscu. Złapała mnie za rękę i mocno ścisnęła. Gdy lekarz skończył badanie, wytarłam lekko zaokrąglony brzuch i poprawiłam bluzkę. Razem z Cheryl usiadłyśmy na krzesłach, na przeciwko lekarza.
- Mogę powiedzieć, że wszystko jest w porządku. Dziecko rozwija się prawidłowo, więc nie ma powodów do zmartwień.- oznajmił ginekolog, a mi spadł kamień z serca. Wzięłam zdjęcie USG i schowałam do torebki.  Podziękowałam lekarzowi i razem z Cheryl opuściłyśmy gabinet. Nagle usłyszałam dźwięk komórki. Modelka sięgnęła po nią do torebki i wyszła z przychodni. Podeszłam do recepcjonistki, aby zarejestrować się na następną wizytę. Gdy otrzymałam termin wyszłam z budynku, aby dołączyć do Cher. Zobaczyłam ją jak rozmawia z kimś przez telefon. Z jej wesołego tonu mogłam wnioskować, że rozmawia z Harry'm. Ruszyłam w jej stronę, gdy podjechał czarny samochód, z którego wyszli dobrze mi znani mężczyźni. Podbiegli do Cher, złapali ją w pasie i podnieśli do góry. Dziewczyna zaczęła krzyczeć i wyrywać się. Nie wiedziałam co zrobić. Moje przerażenie i chęć pomocy przyjaciółce mieszało się ze strachem o maleństwo. Cheryl próbowała się ratować, ale jej starania z góry były skazane na niepowodzenie. Widziałam w jej oczach łzy i strach. Pobiegłam do niej, aby jakoś zareagować, lecz zdążyłam tylko zerwać medalion z jej szyi. Gdy mężczyźni mnie zobaczyli uśmiechnęli się gorzko. Odepchnęli mnie na bok i zamknęli drzwi. Samochód odjechał, a ja zostałam z naszyjnikiem w ręce. W jednej chwili podjęłam decyzję, żeby poinformować Harry'ego, o tym co miało miejsce chwilę temu. Roztrzęsionymi rękoma wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer.  Z moich oczu ciekły łzy, a z gardła wydobywał się cichy szloch. W głowie cały czas słyszałam krzyk Cheryl.  Dopiero po drugim sygnale usłyszałam głos chłopaka. 
- Halo?- był taki spokojny.
- Porwali Cheryl.- wyrzuciłam to z siebie bez zbędnych ceregieli.Bałam się jego reakcji.
- CO KURWA ?!- usłyszałam krzyk Harry'ego w słuchawce.
- Porwali ją z pod przychodni. Ten frajer ją porwał!- nie mogłam się uspokoić. Zdenerwowanie brało górę.
- Zrób coś! W końcu to twój ojciec!- nienawidziłam tego sformułowania.- Nienawidzę cie! Miałaś ją pilnować! 
- A co miałam zrobić!
- Zadzwonić po mnie! Krzyczeć, nie wiem!- było mu łatwo mówić, skoro jest facetem i trenuje boks.- Cholera, przecież oni mogą ja zabić! Zacznij myśleć dziewczyno! Wiesz gdzie on jest prawda?-zapytał mnie, a ja nie wiedziałam jak mu odpowiedzieć.
- Harry on co chwilę zmienia miejsce, żeby policja go nie namierzyła. Zresztą i tak ci to nie pomoże, bo ja cię tam nie puszczę!- najzwyczajniej w świecie bałam się o niego i nie chciałam, aby coś mu się stało.
- Przestań pieprzyć! Mów gdzie się ukrywa!- słyszałam jak zaczyna płakać. On naprawdę ją kocha.
- Za 5 min będę u ciebie.- zakończyłam naszą rozmowę i pobiegłam do samochodu. Wsiadłam do niego i odpaliłam. Jechałam znanymi mi ulicami. Cały czas myślałam o biednej Cheryl. Co ona im zawiniła? Czemu akurat na nią się uwzięli? W ręku cały czas trzymałam jej naszyjnik, a w głowie słyszałam jej głos, który woła moje imię. Nie mogłam powstrzymać łez. W głowie miałam chaos. Podjechałam pod dom przyjaciela i zaparkowałam. Wyszłam z samochodu nawet go nie zamykając. Wbiegłam po schodach i zapukałam. Drzwi się otworzyły, a za nimi stał Harry z zaczerwienionymi oczami. Zrobiło mi się go szkoda. Nie mam pojęcia jakbym zareagowała, gdyby chodziło o Liam'a. Weszłam do środka cały czas patrząc na Harry'ego. Chciałam go przytulic i powiedzieć, ze wszystko będzie dobrze, lecz wiedziałam, że mnie odepchnie. 
- Słucham? Gdzie ona jest ?- zapytał mnie ponownie.
- Nie wiem. Naprawdę Harry, ale postaram się dowiedzieć. 
- Nie kłam szmato! Nie chroń tego gnoja!- był w furii. Podszedł do mnie i złapał za ramiona mocno je ściskając.- Gadaj suko! Muszę coś zrobić! Rozumiesz ?!
Myślałam, że chce mnie uderzyć, ale on tylko bezradnie oparł o mnie głowę i zaczął płakać. W jednej chwili wybaczyłam mu wszystkie oszczerstwa. Było i go szkoda. Pierwszy raz kogoś pokochał, a wszystkie gwiazdy są przeciwko jemu. Przyjaciel zaczął głaskać mnie po głowie. Zdecydowałam, że muszę ją odnaleźć za wszelką cenę. Harry odsunął się ode mnie i usiadł na kanapie. 
- Nie potrafię tak siedzieć. Oni mogą...- nie dokończył zdania. Pewnie nie mógł. Sama nie chciałam myśleć co mogą jej zrobić. Była taka krucha i bezbronna.
- Muszę zadzwonić do Liam'a .- nie chciałam tego robić, ale miałam dość kłamstw.
- Jasne.- odpowiedział beznamiętnym tonem. Widziałam, że był w rozsypce. Wybrałam numer do ukochanego i przycisnęłam zielony przycisk. Odebrał od razu.
- Cześć skarbie. Co powiedział lekarz?- zapytał mnie narzeczony, ale ja nie miałam siły odpowiedzieć. Zaczęłam lamentować.Opadłam na kolana, nie mogąc dłużej utrzymać się na nogach.
- Co się dzieje? Coś z dzieckiem?- słyszałam po głosie, że go przestraszyłam, ale nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Harry wstał z kanapy i podszedł do mnie pomagając mi wstać. Doprowadził do fotela, a ja upadłam na niego całym ciałem. Wyjął telefon z mojej ręki przykładają do ucha. Wyszedł z salonu zostawiając mnie samą. Nie mogłam poradzić sobie z emocjami. Po krótkiej chwili wrócił podając mi kubek herbaty. 
- To melisa.- wyjaśnił- Rozmawiałem z Liam'em, powiedział, że przyjedzie jak najszybciej.- oznajmił siadając na poręczy fotela. Objął mnie ramieniem. Wypiłam napój jednym łykiem i odstawiłam szklankę na stolik. Oparłam się o Harry'ego i zasnęłam. Moje sny były bardzo niespokojne. 

HARRY:
  Przeniosłem Lucky do łóżka w sypialni i zamknąłem drzwi. Nie mogłem poskładać myśli w jedną całość. Czułam się okropnie. Cały czas myślałem o mojej biednej Cher. Musiałem ją odnaleźć, ale zupełnie nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Luck mówiła prawdę. Cały czas zmieniał miejsce pobytu. Namierzenie go było prawie niemożliwe dla kogoś kto nie miał z nim nic wspólnego. Ale ja go znałem. Umiałem przewidzieć, każdy jego krok, lecz była mi potrzebna pomoc. Pomoc jego syna. Zszedłem na dół i usiadłem ponownie na kanapę. Czekałem teraz na Liam'a  Musiałem porozmawiać z Zayn'em jak najszybciej bo liczyła się, każda minuta, ale nie miałem sumienie, żeby zostawić ją samą. W końcu usłyszałem dzwonek. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Do środka wpadł Liam. 
- Gdzie ona jest?-spytał mnie zdenerwowany chłopak. Wskazałem głową, że jest na górze, a sam wyszedłem z domu biorąc ze stolika klucze od samochodu. Wsiadłem i ruszyłem do kawiarni. Moja głowa działała na pełnych obrotach. Jak znaleźć tego dupka. Cały czas miałem nadzieję, że nic jej nie zrobią. Dojechałem na miejsce i zaparkowałem samochód na drugiej stronie ulicy. Gdy wszedłem do pomieszczenia uderzył mnie ostry zapach świeżo zmielonych ziaren kawy. Podszedłem do lady, gdzie stał obiekt moich poszukiwań. 
- Cześć.- przywitał mnie wesoło Zayn. 
- Możemy pogadać?- spytałem bez wstępu. Gdy chłopak zobaczył moją miną od razu zniknął uśmiech z jego twarzy. Kiwnął na mnie ręką, abym poszedł za nim na zaplecze. Wszedłem do ciemnego i małego pomieszczenia. 
- Masz cały czas kontakt z ludźmi ojca?- zapytałem bez wstępu. Zayn spojrzał na mnie, jakbym uderzył go w twarz.  
- To zależy. Odciąłem się od przeszłości i nie chce do niej wracać.- oznajmił. Ruszył w stronę wyjścia, ale zagrodziłem mu drogę. 
- Porwali Cheryl, a ja muszę ją znaleźć.- wyrzuciłem z siebie słowa wyjaśnienia. Przyjaciel zerknął na mnie.
- A jak ja mam ci pomóc?
- Gdzie on jest? Wiem, że znasz kogoś kto jeszcze pracuje dla tego drania. Skontaktuj się z nim.- powiedziałem.- Powiedz, że spotkamy się w parku. 
- Dobrze. Ale wiedz, że on łatwo nam nic nie powie. lepiej wypłać  kasę z banku.

*Pierwsza sprawa, ostatnia liczba komentarzy zatyka *_* ale dziękujemy tym co je dali :* Druga sprawa, zaczyna się rok szkolny, więc rozdziały będą się pojawiać co tydzień w weekend. :) Trzecia sprawa, mamy nadzieje, że się podoba <3   12 kom lub + = nowy 

10 komentarzy: